poniedziałek, 29 września 2014

"Marynarka", Mirosław Tomaszewski - recenzja

Dzisiaj mam dla Was kolejną niefantastyczną (w sensie gatunkowym) recenzję. Zapraszam.

Powrót do przeszłości



Nie za bardzo lubię powieści, których akcja rozgrywa się współcześnie. Dlaczego? Trudno to tak do końca racjonalnie wytłumaczyć. Żyję w tych czasach, znam wiele wydarzeń z radia czy Internetu, a poza tym to też w pewnym stopniu moja rzeczywistość, więc po co czytać coś, co traktuje o mojej codzienności?

piątek, 26 września 2014

wtorek, 23 września 2014

"Turkusowe szale", Remigiusz Mróz - recenzja

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki o polskich pilotach walczących w Wielkiej Brytanii w czasie II Wojny Światowej. Czy Turkusowe szale są w stanie konkurować z klasyczną już pozycją autorstwa Arkadego Fiedlera? Zobaczcie sami.

Na brytyjskim niebie


Na hasło „polscy lotnicy w czasie drugiej wojny światowej” od razu na usta ciśnie się odpowiedź: dywizjon 303. Jednostka rozsławiona przez książkę Arkadego Fiedlera przesłoniła historię pozostałych polskich oddziałów, które również walczyły na brytyjskim niebie. Tę lukę postanowił zapełnić Remigiusz Mróz w swojej najnowszej książce.

Głównymi bohaterami Turkusowych szali są podporucznik Feliks Essker oraz sierżant Leon Merowski, dwaj piloci, którzy trafili do Wielkiej Brytanii i zostali przydzieleni do nowo formowanej jednostki – dywizjonu 307 „Lwowskie Puchacze”. Wraz z dwoma pilotami czytelnik śledzi burzliwe losy oddziału, kolejne przenosiny z miejsca na miejsce oraz frustrację pilotów, którzy zamiast walczyć z Niemcami muszą zmagać się z brytyjską pogodą, barierą językową oraz niezrozumieniem przełożonych.

czwartek, 18 września 2014

"Pompeje" (2014, DVD) - recenzja

Uwielbiam kino sandałowe. Gladiatora, który na nowo zapoczątkował ten nurt w Hollywood, widziałam niezliczoną ilość razy, podobnie kilka innych, starszych filmów (w tym świetnego Spartakusa z Kirkiem Douglasem). Niestety, chyba żaden "pogladiatorowy" film nie dorównał pierwowzorowi w żaden sposób. Ten ciekawy gatunek filmowy stacza się po równi pochyłej, o czym przekonują mnie kolejne obrazy. Dzisiaj mam dla Was recenzję jednego z takich filmowych potworków. 


Quo vadis, Hollywood?




Położone u podnóża Wezuwiusza Pompeje to jedno z największych odkryć archeologicznych wszechczasów. W wyniku erupcji wulkanu miasto zastygło w ruchu, a, paradoksalnie, dzięki katastrofie możemy poznać codzienność jego mieszkańców. Nic więc dziwnego, że Pompeje pobudzają wyobraźnię, czego wyrazem są liczne powieści oraz mniej liczne, ale za to spektakularne, filmy.

Na wstępie chciałabym też zaznaczyć, że bardzo lubię tak zwane kino sandałowe. To przez nie obudziła się moja pasja archeologa i mam do niego wielki sentyment. Często jednak łapię się na tym, że nie potrafię spojrzeć na aspekt rozrywkowy hollywoodzkich obrazów, nie rozpatrując jednocześnie tego czy twórcy zachowali realia historyczne. Można powiedzieć, że to takie małe skrzywienie zawodowe, które w połączeniu z pasją kinomaniaka tworzy mieszankę wybuchową. Niestety, dla wielu filmów bardzo destruktywną. Tak jak w tym przypadku, ale o tym nieco później.

poniedziałek, 15 września 2014

"Łatwo być bogiem", Robert J. Szmidt - recenzja

Wybaczcie mi moje dość długie milczenie, ale ostatnio nawarstwiło mi się sporo spraw i trochę się w tym wszystkim gubię. Postaram się, żeby posty znów pojawiały się bardziej regularnie, ale muszę Was prosić o cierpliwość i wyrozumiałość - jeszcze kilka dni i wszystko powinno wrócić do normy.

Tymczasem mam dla Was recenzję najnowszej powieści Roberta J. Szmidta. Czy łatwo być bogiem? Zobaczcie sami.

Zabawa w boga


Człowiek to natura dziwna i skomplikowana. Pomimo wielu bardzo charakterystycznych dla swego gatunku cech, wyróżniających go z tysięcy innych, nadal ma ambicje, by być kimś więcej. By stać się bogiem. I chociaż to człowiek wynalazł boga (a może jednak było na odwrót – tę kwestię pozostawiam religioznawcom), silna chęć dominacji i panowania nad życiem i śmiercią innych istot jest w człowieku niezmienna.

sobota, 6 września 2014

"W okowach mroku" Glen Cook (recenzja)

Dzisiaj mam dla Was recenzję książki pisarza, którego najgłośniejszy cykl, czyli Czarna Kompania ,wywarł na mnie ogromne wrażenie. Czy Delegaturom Nocy uda się przebić serię o przygodach Konowała i Kruka? Trudne pytanie.

A zdjęcie książki to taki mój żart, gdyż o mroku w końcu mowa ;)

W okowach mroku Glena Cooka




Moja przygoda z twórczością Glena Cooka zaczęła się kilka lat temu od przeczytania cyklu Czarna Kompania. Serię o przygodach Konowała i pozostałych członków niesławnej drużyny pochłonęłam niezwykle szybko. Zafascynowali mnie bohaterowie i niezwykła wizja świata stworzone przez autora – bogowie i magowie byli potężni i destruktywni, a konflikty zbrojne ogromne, jak na epicką fantastykę przystało. Język, jakim Cook się posługuje, sprawił, że chętnie sięgnęłam po inne pozycje z jego dorobku.