niedziela, 17 stycznia 2016

Wywiad z Aleksandrą Fili-Jankowską


Rysy na tęczy to debiutancka powieść Aleksandry Fili-Jankowskiej, dr hab. z dziedziny psychologii, wykładowcy z sopockiego Uniwersytetu SWPS. Książka ukaże się już niebawem nakładem wydawnictwa Papierowy Motyl.

Na łamach portalu Bestiariusz.pl zapytałam autorkę o jej inspiracje i dalsze plany.

Co skłoniło Panią do napisania powieści science-fiction? Ten gatunek literacki nie jest zbyt popularny wśród debiutantów.

Forma science-fiction daje możliwość kreowania rzeczywistości bez studiowania historii na przykład, czy też bez grzęźnięcia w nudnych detalach, których nie brak w czasach obecnych... A bardziej serio: zawsze wierzyłam w progres ludzkości i w to, że przyszły świat będzie ciekawszy, uczciwszy i radośniejszy niż obecny. Nie odnalazłabym się jednak w fikcji, która jest fantazją baśniową i rządzącą się zasadami magii. Jako naukowiec potrzebuję ugruntowania w jakimś przyszłościowym wariancie nauki i technologii – co nie znaczy, że mam ochotę zanudzać czytelnika zbyt wieloma technicznymi detalami.

Pani powieść jest raczej twardą fantastyką naukową czy raczej gatunkowo przynależy do fantastyki socjologicznej?

Bardziej niż na przyporządkowaniu powieści do konkretnego gatunku fantastyki zależało mi na przekazaniu w tej formie ważnych dla mnie treści. Forma odpowiada chyba w większym stopniu definicji fantastyki socjologicznej. Starałam się bowiem zobrazować, albo tylko nakreślić mechanizmy – głównie psychologiczne – kierujące społecznością zamieszkującą przyszłą Ziemię. Pokusiłam się również o szkic zasad społecznych, panujących na wyimaginowanej planecie Uldri, no i o prezentację spójnego w moim mniemaniu modelu świata, którym posługuje się to jakże odmienne od naszego społeczeństwo.

Co do twardej fantastyki naukowej – powieść mieści się chyba również w granicach takiej definicji, gdyż starałam się dbać o rzetelne fundamenty naukowe (które konsultowałam) i na ich podstawie antycypować przyszłość... Jak to poważnie brzmi! Tak naprawdę bawiłam się przewidywaniem wynalazków, które czasem niemal wyprzedzały w jakiś sposób moje pisanie, a część z nich pewnie już za chwilę wkroczy w nasze życie. Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że wprowadzam bardzo niewiele nowości, aż usłyszałam uwagę któregoś z czytelników: „Rany, to zupełnie nowy świat! Trzeba się koncentrować na trudnych nazwach, by się połapać, o co chodzi”. Wtedy pozmieniałam nazwy na takie, które brzmią już, mam nadzieję, swojsko i przewidywalnie, a część słowotworów zupełnie wyrzuciłam. Wydaje mi się, że ta nieodległa u mnie przyszłość (czyli świat za piętnaście w porywach do trzydziestu trzech lat) jest jednak mocno zbliżona do naszej, choć trochę bardziej zaawansowana. Nie tylko technologicznie, ale również, nazwijmy to, psychologicznie – ludzie mają większy kontakt z własnymi emocjami i lepszy wgląd w siebie niż obecnie.

Jakie są Pani inspiracje literackie i filmowe?

Zawsze deprymuje mnie takie pytanie, gdyż nie przepadam za mroczną fantastyką, która święci triumfy i w literaturze, i w filmie (błagam, proszę nie pytać o przykładowe tytuły, bo nikogo nie skrytykuję) i tak naprawdę słabo ją znam. Do pozytywnych inspiracji filmowych zaliczyłabym na przykład Star Treka czy Gwiezdne Wojny (te ostatnie najbardziej w warstwie poruszającego do szpiku kości przekazu). Spośród zachodnich inspiracji literackich wymieniłabym np. Diunę Franka Herberta, zaś spośród polskich autorów Janusza Andrzeja Zajdla. 

Jak wyobraża sobie Pani pierwszy kontakt ludzkości z obcą cywilizacją?

No właśnie tak, jak go opisałam – sporo nieporozumień i kolizji z powodu odmiennego funkcjonowania organizmów, kolosalnych różnic kultury i stylu życia, nieznajomości języka kontrpartnerów, niekoniecznie zaś złej woli którejś ze stron kontaktu.

Nie chciałam czerpać inspiracji z dość powszechnych koncepcji wyzysku Ziemi przez inne, technologicznie bardziej zaawansowane cywilizacje, jak i z przeciwstawnych idei, według których to Ziemianie nie dojrzeli jeszcze do kontaktu, nie tylko technicznie, lecz głównie psychicznie. Wybrałam opcję, w której przybysze, nie pasujący do powszechnego wzorca „złych kosmitów”, są niejako zmuszeni do kontaktu z Ziemianami, rzeczywiście nie w pełni jeszcze gotowymi na takie spotkanie.

W większości powieści z gatunku science-fiction przyszłość ludzkości rysowana jest raczej w ciemnych barwach. Wszechobecna technologia, zalew niepotrzebnych informacji, brak prywatności… A jak Pani wyobraża sobie Ziemię za kilkadziesiąt lat? Czy tak, jak przedstawiła ją Pani w Rysach…?

Powiedzmy, że wybieram dla Ziemi świat równoległy w jaśniejszych barwach :) Opisana przeze mnie tęcza ma wciąż rysy, ale jest nęcącą wersją przyszłości w porównaniu ze stanem obecnym. Tak, mam nadzieję, że Ziemia zmierza jednak w stronę szeroko pojmowanej miłości, a nie bezduszności (choć nie obejdzie się bez polaryzacji w gronie jej mieszkańców) i że technicyzacja temu nie przeszkodzi.

Kiedy, Pani zdaniem, ludzkość będzie w stanie wyruszyć na podbój kosmosu? I czy w ogóle jest to możliwe?

Niełatwo mi odpowiedzieć na to pytanie, gdyż część fizyków uważa, że podbój kosmosu jest obecnie na tyle nieopłacalny (przy zestawieniu inwestycji z przewidywanymi zyskami), iż należy go póki co odpuścić. Inni z nich natomiast twierdzą, że nie mamy wyjścia, bo zasoby ziemskie wkrótce się wyczerpią. Problemem są tu koszmarnie duże odległości nawet od planet Układu Słonecznego, nie wspominając już o innych gwiazdach czy ich planetach. Ale odległość to rzecz względna i zależna od używanego napędu, czy szerzej – od technologii podróży. Liczę na czekające nas wkrótce odkrycia w tym zakresie, ale nie mam prawa się wymądrzać, kierując się tylko intuicją.

Jakie ma Pani plany pisarskie na przyszłość? 

Chcę kontynuować tę historię, czyli napisać ciąg dalszy Rys na Tęczy. Taki plan istniał zawsze, gdyż przedstawiona tam historia, mimo że chwilowo domknięta, urywa się w specyficznym, niestabilnym momencie. Główni bohaterowie ziemscy przeczuwają, co ich czeka i nawet zdradzają się z tym w swoich ostatnich wypowiedziach, a i od przybyszów oczekuje się, że teraz pokażą, na co ich stać. Zatem czas na pełen kontakt dwu cywilizacji.

Wywiad ukazał się na portalu Bestiariusz.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.