sobota, 22 października 2016

"Na srebrnych skrzydłach. Hayden War. tom 1", Evan Currie - recenzja

Gdzie diabeł nie może…



… tam babę pośle. Nie wiem, czy Evan Currie zna to stare ludowe porzekadło, ale ono najlepiej opisuje fabułę pierwszego tomu cyklu Hayden War.

Jak to zwykle w space operze bywa, ludzkość skolonizowała inne światy, rozlała się po całej galaktyce w poszukiwaniu surowców i nadal eksploruje przestrzeń kosmiczną. W każdym systemie istnieje życie przybierające przeróżne formy, ale wciąż żadna ekspedycja nie trafiła na inteligentny gatunek, który w jakimkolwiek stopniu byłby podobny człowiekowi.

Tytułowy Hayden, a raczej Świat Haydena, to planeta, na której znajduje się ludzka kolonia. Gdy przez system komunikacji CASIMIR przestają docierać sygnały o tym, co dzieje się z kolonistami, do akcji wkracza Grupa Bojowa Floty Solarnej. Sprawa okazuje się być dość tajemnicza, a na powierzchnię zostaje wysłany Zespół Wojsk Specjalnych, którego zadaniem jest kontakt z mieszkańcami oraz ustalenie przyczyn domniemanej awarii.

Z całej grupy na miejsce dociera tylko jeden operator – sierżant Sorilla Aida. Okazuje się, że Świat Haydena został opanowany przez obcych o nieznanych i odmiennych od ludzkich możliwościach, którzy między innymi są zdolni wytrzymywać ogromne przeciążenia i przyśpieszenia. Pani sierżant, uzbrojona w bojowy pancerz, karabin i wojskowe wszczepy, musi zdobyć i przekazać informacje o przeciwniku, by przestrzec dowódców Floty Solarnej przed realnym zagrożeniem inwazją, a także pomóc ocalałym mieszkańcom w odzyskaniu domów.

Evan Currie dał się poznać czytelnikom dobrze przyjętą serią Oddysey One i jego wielbiciele raczej nie będą zaskoczeni stylem i tematyką kolejnej powieści pisarza. Hayden War: Na srebrnych skrzydłach otwiera nowy cykl i jako wstęp do czegoś większego spełnia swoją funkcję - czytelnik poznaje główną bohaterkę, ogólny zarys konfliktu, a także sytuację polityczną istniejącą w galaktyce. Jako samodzielne dzieło już się nie broni, gdyż wiele spraw zostało naszkicowanych pobieżnie, a ich rozwiązanie z pewnością nastąpi w kolejnych tomach.

Na pierwszy plan zdecydowanie wychodzi Sorilla Aida. I to jest moim zdaniem największy minus powieści. Pani sierżant jest jak terminator – nic jej nie powstrzyma, każda rana, nawet najpoważniejsza, to dla niej właściwie tylko lekką niedogodność - wszczepione w nią wojskowe ulepszenia w mig sobie z wszystkim radzą, a jeśli nie, to główny system zawsze może (bez większych przeszkód i uszczerbku na zdrowiu) obejść układ nerwowy i zrobić co trzeba. Z implantami wszczepionymi do oczu oraz zbroją wzmacniającą, jest bardziej cyborgiem niż człowiekiem, a z kobiety ma w sobie tyle, co nic (pomijając typowe dla płci pięknej cechy fizyczne). Trudno sympatyzować z postacią pozbawioną jakiegokolwiek charakteru, nastawioną na wykonanie wojskowej misji i… tyle. Sorilla nie żartuje, mało rozmawia (a jeśli już to tylko o czekającym ją zadaniu), jest mdła i nijaka, niemal bez przeszłości – idealny superżołnierz pozbawiony uczuć, moralnych rozterek i wahania, gdy przychodzi czas na działanie. Jedyne, co w jakiś sposób przemawia na jej obronę, to troska o kolonistów, aczkolwiek wynika ona raczej z natury zadania wojskowego niż ludzkiego odruchu, bo ona sama traktuje mieszkańców planety niemal jak dzieci.

Z kolei niczego nie można zarzucić samej akcji. Currie świetnie odnajduje się w klimatach militarnych, co skutkuje szybkim tempem, licznymi opisami wojskowych działań - nie tylko akcji partyzanckich, ale także manewrów flot kosmicznych. Walki bojowych okrętów czy zasadzki organizowane przez Sorillę są dynamiczne, przemyślane i pełne szczegółów. Do tego dochodzą polityczne niuanse, które mają przemożny wpływ na wielkość i skład Floty Solarnej i mamy sprawdzony wielokrotnie przepis na dobrą lekturę zajmującą maksymalnie dwa wieczory.

Na uwagę zasługują obcy. Trudno określić ostateczne zamiary nieznanej cywilizacji, a także strukturę społeczną czy coś więcej niż ich wygląd. Szczątkowe informacje wystarczają jednak by wzbudzić w czytelniku ciekawość i chęć sięgnięcia po kolejne tomy.

Na srebrnych skrzydłach to powieść, którą zdecydowani wielbiciele militarnej fantastyki polubią, bo czego jak czego, ale wojskowych akcji tu nie brakuje. Jeśli jednak szukamy emocji, ludzkich odruchów czy zbliżonego do rzeczywistego odmalowania relacji międzyludzkich – cóż, lepiej poczekajmy na kolejne tomy (może autor nas zaskoczy?) lub po prostu poszukajmy innej książki.

Tytuł: Na srebrnych skrzydłach. Hayden War. Tom 1
Autor: Evan Currie
Tłumacz: Justyn Łyżwa
Wydawnictwo: Drageus
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 336
ISBN: 9788364030734

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.