poniedziałek, 17 maja 2021

Gwiezdne wojny dla najmłodszych, czyli kolorujemy i szukamy wookiego - recenzja

Gwiezdne wojny dla najmłodszych


Bardzo często starsi fani Star Wars, będący już rodzicami, szukają sposobu na dzielenie swojej pasji z młodszym pokoleniem. Wiadomo, kolekcja figurek i pieczołowicie składanych modeli nie jest tu najlepszym rozwiązaniem (sama doskonale coś o tym wiem), a zabawa gadżetami produkowanymi typowo pod dzieci też nie zawsze jest dla nas, dorosłych, ciekawa i zachęcająca. Na szczęście ratunkiem są wydawnictwa książkowe, których oferta stale powiększa się o nowe tytuły (jeśli nie wiecie od czego zacząć przygodę z najmłodszymi, odsyłam do jednego z moich wcześniejszych tekstów: http://geek-woman.blogspot.com/2020/04/ksiazki-star-wars-dla-dzieci.html)

Wydawnictwo Olesiejuk nie zapomina o dzieciach i kieruje swoje najnowsze pozycje także do nich - choć szczerze powiedziawszy, i nastolatki i osoby dorosłe mogą z powodzeniem wykorzystać te produkty.

Kolorowanki

Kto nie lubi kolorowanek? No dobrze, na pewno znajdą się osoby, dla których kredki to zło wcielone, ale dzieciaki - młodsze i starsze - bardzo lubią taką formę spędzania wolnego czasu. Mamy kilka tytułów do wyboru - nie tylko z filmu Skywalker: Odrodzenie, ale również z serialu The Mandalorian. Możemy więc pokolorować bohaterów filmu i odwzorować epickie sceny walk, ale także zająć się postaciami z serialu, w tym oczywiście Baby Yodą!


W książeczkach znajduje się bardzo duży wybór postaci, którym możemy nadać kolorów. Co ważne, w kolorowance z serialu Mandalorianin na stronie poprzedzającej znajduje się wzór, na podstawie którego możemy nałożyć kolory. To dobra opcja dla osób nie mających zbyt dużego doświadczenia w rysowaniu oraz oczywiście dla najmłodszych, którzy nie znają bohaterów zbyt dobrze, ale chcą nadać im takich barw, jakie mieli na ekranie. Nic nie stoi też na przeszkodzie by ładnie wykonany obrazek wyciąć i powiesić na ścianie czy drzwiach lodówki. A jeśli mamy chęć poeksperymentować z barwami i sprawdzić czy Din Djarin dobrze by wyglądał na przykład w niebieskiej zbroi, to możemy spróbować kilku wariantów kolorystycznych - obrazki powtarzają się, więc jedną postać możemy pokolorować na różne sposoby.

A więc kredki w dłoń i zabieramy się za kolorowanie! Osobiście bardzo lubię taki sposób spędzania wolnego czasu z dziećmi, bo dla całej naszej trójki jest to wspólny czas i doskonała okazja do wyciszenia się i odstresowania.

Gdzie jest wookie, czyli dalej szukamy futrzaka

Jeśli nie lubicie kolorować, to może polubicie wyszukiwanki? Gdzie jest wookie to znana już polskim fanom seria książek. Dotychczas dwie pierwsze części wydawał Egmont, natomiast teraz możemy kupić część trzecią od Wydawnictwa Olesiejuk.


To już klasyczna pozycja na rynku gwiezdnowojennych książek dla dzieci i cieszę się, że wreszcie ukazała się część trzecia (dwie poprzednie moje dzieci znają niemal na pamięć). Na zapełnionej przeróżnymi postaciami z uniwersum planszy trzeba znaleźć Chewbaccę. Uwierzcie mi, nie jest to wcale takie proste! W tomie trzecim oprócz nowych plansz dostajemy również kilka stron opisu różnych postaci, które możemy napotkać w trakcie poszukiwań wookiego. Książka zapewnia długie godziny zabawy, co jest szczególnie przydatne, gdy nie wiemy już, co zrobić z dziećmi i chcemy je wyciszyć, a za oknem jest szaro i buro.

A fantastyczna zabawa z maluchami gwarantowana - nie dość, że szukamy razem, to jeszcze jest okazja by opowiedzieć co nieco o lokacjach czy postaciach. Można też tworzyć własne historie dla postaci pobocznych, szukać zabawnych sytuacji (a tych jest sporo poukrywanych w różnych zakątkach stron). Do tego bardzo ładna szata graficzna i duże strony. Dzieci uczą się cierpliwości i zwracania uwagi na szczegóły i zapewniam, że niejednokrotnie zaskoczą spostrzegawczością.

Seria Gdzie jest wookie to świetne wprowadzenie najmłodszych w bogaty świat Gwiezdnych wojen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.