Dzisiaj mam dla Was kolejną niefantastyczną (w sensie gatunkowym) recenzję. Zapraszam.
Powrót do przeszłości
Nie za bardzo lubię powieści, których akcja rozgrywa się
współcześnie. Dlaczego? Trudno to tak do końca racjonalnie wytłumaczyć. Żyję w
tych czasach, znam wiele wydarzeń z radia czy Internetu, a poza tym to też w
pewnym stopniu moja rzeczywistość, więc po co czytać coś, co traktuje o mojej
codzienności?
Wiem, powyższe wytłumaczenie jest nieco pokrętne i
pomyślicie pewnie, że nie do końca tak jest, a ja znajduję jakiekolwiek
argumenty, które przemawiają za czytaniem fantastyki. Cóż, wybór miedzy
rzeczywistością a fantastyką jest dla mnie prosty i oczywisty.
Ale, ale. W tych wstępnych rozważaniach chyba za bardzo
oddaliłam się od głównego wątku, czyli recenzji książki Mirosława
Tomaszewskiego. Akcja Marynarki toczy
się w Trójmieście w roku 2005. Głównym bohaterem jest Adam, były muzyk wiecznie
szukający pracy i rozmieniający swoje życie na drobne. Odcina się od swojej
muzycznej przeszłości, ale ta dopada go w najmniej spodziewanych momentach. Drugą
ważną postacią jest Karol Jarczewski, szanowany biznesmen i właściciel firmy
Karo. Jego największym problemem jest chorobliwie ambitny zięć Witek. Niestety,
pozbycie się go nie jest proste, bo poznał on pewne tajemnice z przeszłości
swego teścia. Jest jeszcze redaktor lokalnej gazety, erotoman i niespełniony pisarz
oraz młoda i atrakcyjna dziennikarka Nina. Wbrew pozorom losy wszystkich
postaci splotą się ze sobą w najmniej oczekiwany sposób.
Marynarka nie
jest lekturą, którą w prosty sposób można zaszufladkować. Początkowo wydaje
się, że jest to powieść kryminalna (zabójstwo pewnego starego mężczyzny już na
początku książki), jednak potem autor przechodzi do dziennikarskiego śledztwa w
sprawie wydarzeń Grudnia ’70. W fabułę wplątane są również wątki obyczajowe i
obraz współczesnych Polaków, którym bardzo łatwo przychodzi osądzanie uczestników
przeszłych wydarzeń.
Wszystkie postacie są bardzo dobrze nakreślone i każda ma
swój niepowtarzalny charakter. Każda też popełnia błędy, ma na sumieniu
mniejsze lub większe grzechy. Trudno powiedzieć, czy wzbudzają w czytelniku sympatię
– na pewno zaskakują swoją złożonością i… zwyczajnością. Bo o zwyczajnych
ludziach jest właśnie ta książka.
Dość trudny i newralgiczny temat, jakim są wydarzenia
grudniowe z 1970 roku, może sugerować, że autor popadnie w swego rodzaju
moralizatorstwo czy martyrologię. Na szczęście tak nie jest. Tomaszewski stara
się przedstawić racje po obu stronach barykady i pokazuje, że prawd jest tyle,
ilu było uczestników.
Nie mniej ważny i jakże trafny, niestety, jest wątek
osądzenia człowieka bez dania mu możliwości obrony, poznania jego wersji wydarzeń. Okazuje się, że jeden błąd młodości może przekreślić dorobek całego życia. Co prawda w powieści nie brak czasami prostych rozwiązań
fabularnych, jednak autorowi udało się uchwycić całą smutną prawdę dotyczącą
naszego narodu – żyjemy przeszłością i zamiast się od niej odciąć raz na
zawsze, brniemy w nią dalej z masochistycznym uporem.
Marynarka jest
lekturą zaskakującą. Wpadła w moje ręce niejako przez przypadek, ale
przeczytałam ją z prawdziwą przyjemnością. Powieść wiele mówi o nas samych, ale
autor nie narzuca swoich wniosków – ich wyciągnięcie pozostawia czytelnikowi.
A tu znajdziecie więcej informacji o autorze: tomaszewski.edumuz.pl
A tu znajdziecie więcej informacji o autorze: tomaszewski.edumuz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.