piątek, 5 lipca 2013

Kalendarz ścienny - lipiec

Po tygodniu wreszcie znalazłam czas na zrobienie nowej karty kalendarza. Ostatnio coraz trudniej skupić mi się na tyle by zająć się czymś przez co najmniej godzinę. To chyba przez ciążę, bo chociaż przechodzę ją bardzo dobrze, to jednak szybko się męczę i dekoncentruję. Ale staram się przemóc zmęczenie i lenistwo i coś robić.

Posiadanie kota nie sprzyja powolnej pracy i rysowaniu. Kitka ciągle chciała dodawać coś od siebie do mojej karty, stąd różne kleksy, które potem musiałam zamieniać na coś innego. Wreszcie z czarnego kleksa powstał kot i to chyba udobruchało mojego futrzaka, bo dała mi spokój i poszła na parapet. Mogłam skończyć rysowanie w spokoju.


Motywem przewodnim - jakże by inaczej - jest lato. Ale tegoroczne lato jest zmienne, a więc mamy i słońce i burze. Jest też leżaczek, na którym w słoneczną pogodę można poczytać książkę i filiżanka kawy, nieodzowna o poranku. Leżak jest moim tegorocznym odkryciem - uwielbiam na nim leżeć w ogrodzie pod drzewami, czytać lub... drzemać. Wspaniały wynalazek :)

A na deser zdjęcia mojej kici.


Dzisiaj zrobiła mi małą "niespodziankę" i przyniosła do domu dwie zdobycze - dwa wróble, z czego jeden był jeszcze żywy. Jakimś cudem udało mi się odwrócić jej uwagę, ale podejrzewam, że to dopiero początek. Nadchodzą sądne dni dla wróbli na naszym ogrodzie, bo nie dość, że Kitka jest zwinna, to jeszcze biega po drzewach niczym wiewiórka. A na widok czegokolwiek ze skrzydłami (motyl, ćma czy żuk) dostaje jakiegoś kociego amoku i musi koniecznie to złapać.


Niezmiennie zapraszam do odwiedzania podstrony z moimi innymi tekstami, na której z każdym dniem przybywa kolejnych linków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.