Czasami trzeba trochę odpocząć od fantastyki i poczytać coś innego. Dzisiaj prezntuję Wam książkę dość szczególną, bo zahaczającą o problem weteranów wojennych i próby powrotu do normalnego życia po traumie wojny.
Psychologia wojny
W Stanach Zjednoczonych od wielu lat kolor żółty
kojarzony jest z weteranami wojennymi. Żółta wstążka stała się symbolem
poparcia dla amerykańskich żołnierzy uczestniczących w misjach zagranicznych, a
także szeregu programów pomocy dla wojskowych wracających z misji na Bliskim
Wschodzie oraz ich rodzin.
Książek opowiadających o wojennych przeżyciach jest na
rynku wiele, chociaż w Polsce, w przeciwieństwie do USA, nadal popularniejsze
są wspomnienia z udziału w II Wojnie Światowej niż w bardziej współczesnych
konfliktach. Dlatego Żółte ptaki mają dużą szansę, by zapełnić tę
lukę.
W przeciwieństwie do blurba, okładka książki nie
zapowiada wojennej historii. Grafika przedstawia ulatujące żółte płatki kwiatów
na brązowym tle. Krótkie cytaty z amerykańskich recenzji wprowadzają do
kompozycji trochę chaosu, a całość przywodzi na myśl raczej jedną z pozycji
literatury kobiecej niż opowieść o przyjaźni dwóch żołnierzy w trudnym czasie
konfliktu zbrojnego. Jednak książka została wydana bardzo ładnie, twarda oprawa
nadaje solidności i gwarantuje, że tom nie rozleci się po jednym czytaniu.
Wnętrze również jest miłe dla oka. Kolejne rozdziały
oddzielone zostały w wyraźny sposób. Wydawca postarał się, by druk był bardzo
czytelny, a układ przejrzysty. Jedynym minusem, jaki dostrzegłam, jest jakość
papieru, która pozostawia wiele do życzenia.
Wojna próbowała nas zabić wiosną – już pierwsze słowa debiutanckiej powieści Kevina Powersa zapowiadają niezwykłą książkę. Akcja rozpoczyna się we wrześniu 2004 roku w Al Tafar w Iraku. Pierwszy rozdział zaskakuje plastycznym przedstawieniem wojennej rzeczywistości, ale nie powinno to dziwić, ponieważ autor przez dwa lata służył w armii amerykańskiej stacjonującej w Iraku i doskonale orientuje się w tamtejszych realiach.
Wydawać by się mogło, że jest to kolejna modelowa
historia walki z islamistami, ale gdy czytałam dalsze strony, wiedziałam już,
że mam do czynienia z bardzo nietypową książką. Fabuła przedstawiona została w
sposób nieliniowy: rozdziały, których akcja toczy się w Iraku, przeplatają się
z opisami epizodów przed i powojennych. Ten sposób prezentowania wydarzeń
bardzo mi się spodobał, ponieważ dzięki temu autor powoli odkrywa przed
czytelnikiem kolejne fakty, jednocześnie zaznaczając, że w czasie wojny
wydarzyło się coś strasznego, coś, z czym psychika głównego bohatera nie może
sobie poradzić. Jednocześnie cała opowieść nie jest naszpikowana zdarzeniami, przez
co akcja często toczy się z prędkością wystrzałów z karabinu maszynowego. Wręcz
przeciwnie, skąpo podane fakty stają się tylko pretekstem do snucia rozważań na
temat okrucieństw wojny i traumy, która pozostaje nawet po powrocie do domu.
Głównym bohaterem i jednocześnie
osobą opowiadającą całą historię, jest John Bartle. Zaciągnąwszy się do wojska,
bierze udział w wojnie irakijskiej. Podczas szkolenia w Stanach Zjednoczonych
poznaje Daniela Murphy’ego, który zupełnie przypadkowo zostaje jego
przyjacielem. Wprowadzenie narratora pierwszoosobowego daje poczucie
bezpośredniego uczestnictwa w opisywanych wydarzeniach. Dzięki temu zabiegowi
miałam wgląd w psychikę najważniejszej postaci i widziałam zmiany, jakie
zachodziły w jego zachowaniu pod wpływem często traumatycznych przeżyć. Bartle
to człowiek zagubiony, walczący z własnymi słabościami i próbujący poradzić
sobie z koszmarnymi wspomnieniami. Jego przyjaźń z Murphem naznaczona jest
cierpieniem, ale także poczuciem odpowiedzialności i winy. Jak cień ciągnie się
za nim obietnica nieopatrznie złożona matce młodszego kolegi, której nie był w
stanie spełnić.
Pozostałe osoby zdecydowanie
znajdują się na dalszym planie i stanowią tylko tło dla Murpha i Bartle’a oraz
przedstawionych wydarzeń. Inni towarzysze broni są zaledwie od czasu do czasu
wspomniani i nie odgrywają większej roli. Wydawać by się mogło, że o dość
ważnym dla fabuły Sterlingu będzie wiadomo coś więcej, ale ta postać również
została ledwie zarysowana. Trochę szkoda, ale z drugiej strony taki stan rzeczy
wiąże się ze sposobem prowadzenia narracji.
Bardzo charakterystyczny jest
język, jakim posługuje się Powers. To niewątpliwie największy atut tego autora.
Opowieść jest pełna pięknych, niemal poetyckich fraz i barwnych opisów, w których
ważną rolę odgrywają kolory. Zderzenie tak bogatego językowo i malowniczego
sposobu opisywania rzeczywistości z wojennymi okropieństwami budzi tym większą
grozę.
Żółte ptaki są intrygującym i poruszającym debiutem. Bez wątpienia
należą do grona książek demitologizujących wojnę i pokazujących, że nie jest
ona wspaniałą przygodą, a pasmem cierpień wydających się nie mieć końca i
odmieniających na zawsze. I jedynym, o czym marzą jej uczestnicy, to
przetrwanie piekła, w którym się znaleźli oraz powrót do domu. Ale nawet
bezpieczne schronienie wśród bliskich nie gwarantuje ucieczki od przeżytego
koszmaru, a ten zawsze kładzie się cieniem na reszcie życia. I nawet żółta wstążka
nie jest w stanie tego zmienić.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.