środa, 9 kwietnia 2014

"Itch", Simon Mayo - recenzja

Dzisiaj prezentuję Wam recenzję książki dla młodzieży o pewnym poszukiwaczu pierwiastków chemicznych. Polecam nie tylko wielbicielom chemii.

Niezwykłe przygody młodego chemika


W układzie okresowym wyróżnia się sto osiemnaście pierwiastków. Itchingham Lofte, bardziej znany jako Itch, zafascynowany chemią postanawia stworzyć kolekcję ich wszystkich. Problem w tym, że ma dopiero czternaście lat, a część poszukiwanych substancji jest dostępna tylko dla osób pełnoletnich. Z pomocą handlarza Cake’a jego zbiory systematycznie powiększają się, do czasu, gdy dostaje skałę inną niż wszystkie. Okazuje się, że to, co miało być uranem, jest nowym pierwiastkiem o bardzo szczególnych i potężnych cechach. We właściwych rękach może on uczynić wiele dobrego, lecz jeśli wpadnie w ręce niepowołane…

Wśród książek dla młodzieży zdarzają się takie, które bez reszty potrafią wciągnąć również dorosłych. W moim przypadku było tak z serią o Harrym Potterze, a także z Igrzyskami śmierci. Czy z Itchem jest podobnie? Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko: i tak, i nie.

Zacznę jednak od ogólnych wrażeń po pobieżnych oględzinach książki. Już na pierwszy rzut oka widać, że powieść jest skierowana przede wszystkim do młodzieży. Na czarnym tle (na którym, gdy przyjrzeć się dokładniej, wprawne oko dostrzeże tablicę Mendelejewa) widnieje tytuł wypisany wielkimi, aż krzyczącymi, białymi literami otoczonymi zieloną poświatą. W głębi widać także chłopięcą sylwetkę okoloną biało-zielonym płomieniem. Taka okładka książki z pewnością wyróżnia się spośród innych, jednak uważam, że za bardzo przypomina te serii Tunele (szczególnie części pierwszej, która jest utrzymana w podobnej tonacji).

Większa czcionka i odstępy między wierszami to zapewne również ukłon w stronę młodzieży. Dzięki temu Itcha łatwiej się czyta, a w czasie lektury odniosłam wrażenie, że wręcz „połykam” kolejne strony.

Niewątpliwie powieść Mayo jest niezwykła i oryginalna. Głównym bohaterem uczynił on nastolatka zauroczonego chemią. Z jego pomocą pokazuje, że nauki ścisłe mogą być nie tylko fascynujące, ale również bardzo groźne. Itch, nierozumiany przez większość rówieśników, zamyka się w świecie eksperymentów i własnej pasji. Dzięki swojemu hobby dokonuje ważnego odkrycia, jednak przez to naraża wszystkich na niebezpieczeństwo. I to zagrożenie autor świetnie pokazał. Mayo nie szczędzi opisów choroby popromiennej czy objawów zainfekowania arsenem. Chemia, a właściwie niektóre pierwiastki, to nie zabawka i choć jest fascynująca, traktowana w nieodpowiedni sposób może zaszkodzić innym ludziom.

Fabuła powieści, prowadzona początkowo nieśpiesznie, kręci się wokół szkoły, do której chodzi tytułowy bohater. Poznajemy Itcha, jego przyjaciółkę o oryginalnym jak na dziewczynę imieniu Jack oraz siostrę Chloe. Autor przedstawia relacje między uczniami a niektórymi nauczycielami, co będzie bardzo ważne w dalszej części tej historii. Dopiero w połowie książki akcja nabiera tempa i od tego momentu toczy się z prędkością śnieżnej lawiny. Itch, będąc w ciągłym niebezpieczeństwie, powoli dojrzewa i przechodzi wewnętrzną przemianę aż do wielkiego finału, który – to niestety muszę zaznaczyć – trochę psuje odbiór całości. W moim odczuciu zakończenie jest zbyt niewiarygodne, podczas gdy cała opowieść mogłaby wydarzyć się w realnym życiu. Ale ocenę tego pozostawiam innym czytelnikom.

Postacie występujące w Itchu są opisane dość pobieżnie, nie wyłączając tytułowego bohatera. Autor nie silił się na oryginalność i pogłębioną analizę psychologiczną, co w przypadku nastolatków nie razi, ale u dorosłych bohaterów już tak. A więc główny czarny charakter od samego początku nie budzi sympatii, korporacja to bezwzględni i rządni władzy biznesmeni, a naukowiec jest bez reszty oddany tylko i wyłącznie swojej pasji. Jednak muszę przyznać, że Mayo dobrze odmalował realia społeczne Kornwalii i opisał tamtejszy krajobraz, a także umiejętnie przemycił w treści kilka ciekawostek z dziedziny chemii.

W Itchu najbardziej podobała mi się poważna i dojrzała wymowa powieści. Autor przekazuje czytelnikom istotne przesłanie: uważajcie z eksperymentami i zawsze myślcie o ich skutkach, które przecież mogą wpłynąć na najbliższe osoby. Mówi też, że każde odkrycie ma swoją cenę i należy liczyć się z konsekwencjami. A te mogą być straszne.

Podsumowując, powieść Simona Mayo to dobra pozycja przede wszystkim dla nastoletniego czytelnika, który nie wymaga od lektury głębi psychologicznej. Jednak książka jest również na tyle intrygująca, a jej wymowa poważna, że także dojrzały miłośnik literatury sięgnie po nią z zaciekawieniem.

Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.