Dzisiaj prezentuję Wam recenzję książki dla młodzieży o pewnym poszukiwaczu pierwiastków chemicznych. Polecam nie tylko wielbicielom chemii.
Niezwykłe przygody młodego chemika
W układzie okresowym wyróżnia się sto osiemnaście pierwiastków.
Itchingham Lofte, bardziej znany jako Itch, zafascynowany chemią postanawia
stworzyć kolekcję ich wszystkich. Problem w tym, że ma dopiero czternaście lat,
a część poszukiwanych substancji jest dostępna tylko dla osób pełnoletnich. Z
pomocą handlarza Cake’a jego zbiory systematycznie powiększają się, do czasu,
gdy dostaje skałę inną niż wszystkie. Okazuje się, że to, co miało być uranem,
jest nowym pierwiastkiem o bardzo szczególnych i potężnych cechach. We
właściwych rękach może on uczynić wiele dobrego, lecz jeśli wpadnie w ręce
niepowołane…
Wśród książek dla młodzieży zdarzają się takie, które bez
reszty potrafią wciągnąć również dorosłych. W moim przypadku było tak z serią o
Harrym Potterze, a także z Igrzyskami śmierci. Czy z Itchem jest podobnie? Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko:
i tak, i nie.
Zacznę jednak od ogólnych wrażeń po pobieżnych
oględzinach książki. Już na pierwszy rzut oka widać, że powieść jest skierowana
przede wszystkim do młodzieży. Na czarnym tle (na którym, gdy przyjrzeć się
dokładniej, wprawne oko dostrzeże tablicę Mendelejewa) widnieje tytuł wypisany
wielkimi, aż krzyczącymi, białymi literami otoczonymi zieloną poświatą. W głębi
widać także chłopięcą sylwetkę okoloną biało-zielonym płomieniem. Taka okładka książki
z pewnością wyróżnia się spośród innych, jednak uważam, że za bardzo przypomina
te serii Tunele (szczególnie części pierwszej, która jest
utrzymana w podobnej tonacji).
Większa czcionka i odstępy między wierszami to zapewne
również ukłon w stronę młodzieży. Dzięki temu Itcha łatwiej
się czyta, a w czasie lektury odniosłam wrażenie, że wręcz „połykam” kolejne
strony.
Niewątpliwie powieść Mayo jest niezwykła i oryginalna.
Głównym bohaterem uczynił on nastolatka zauroczonego chemią. Z jego pomocą
pokazuje, że nauki ścisłe mogą być nie tylko fascynujące, ale również bardzo groźne.
Itch, nierozumiany przez większość rówieśników, zamyka się w świecie
eksperymentów i własnej pasji. Dzięki swojemu hobby dokonuje ważnego odkrycia,
jednak przez to naraża wszystkich na niebezpieczeństwo. I to zagrożenie autor
świetnie pokazał. Mayo nie szczędzi opisów choroby popromiennej czy objawów
zainfekowania arsenem. Chemia, a właściwie niektóre pierwiastki, to nie zabawka
i choć jest fascynująca, traktowana w nieodpowiedni sposób może zaszkodzić innym
ludziom.
Fabuła powieści, prowadzona początkowo
nieśpiesznie, kręci się wokół szkoły, do której chodzi tytułowy bohater.
Poznajemy Itcha, jego przyjaciółkę o oryginalnym jak na dziewczynę imieniu Jack
oraz siostrę Chloe. Autor przedstawia relacje między uczniami a niektórymi
nauczycielami, co będzie bardzo ważne w dalszej części tej historii. Dopiero w
połowie książki akcja nabiera tempa i od tego momentu toczy się z prędkością
śnieżnej lawiny. Itch, będąc w ciągłym niebezpieczeństwie, powoli dojrzewa i
przechodzi wewnętrzną przemianę aż do wielkiego finału, który – to niestety
muszę zaznaczyć – trochę psuje odbiór całości. W moim odczuciu zakończenie jest
zbyt niewiarygodne, podczas gdy cała opowieść mogłaby wydarzyć się w realnym
życiu. Ale ocenę tego pozostawiam innym czytelnikom.
Postacie występujące w Itchu są opisane
dość pobieżnie, nie wyłączając tytułowego bohatera. Autor nie silił się na
oryginalność i pogłębioną analizę psychologiczną, co w przypadku nastolatków
nie razi, ale u dorosłych bohaterów już tak. A więc główny czarny charakter od
samego początku nie budzi sympatii, korporacja to bezwzględni i rządni władzy
biznesmeni, a naukowiec jest bez reszty oddany tylko i wyłącznie swojej pasji.
Jednak muszę przyznać, że Mayo dobrze odmalował realia społeczne Kornwalii i
opisał tamtejszy krajobraz, a także umiejętnie przemycił w treści kilka
ciekawostek z dziedziny chemii.
W Itchu najbardziej podobała mi się poważna
i dojrzała wymowa powieści. Autor przekazuje czytelnikom istotne przesłanie:
uważajcie z eksperymentami i zawsze myślcie o ich skutkach, które przecież mogą
wpłynąć na najbliższe osoby. Mówi też, że każde odkrycie ma swoją cenę i należy
liczyć się z konsekwencjami. A te mogą być straszne.
Podsumowując, powieść Simona Mayo to dobra pozycja przede wszystkim dla nastoletniego czytelnika, który nie wymaga od lektury głębi psychologicznej. Jednak książka jest również na tyle intrygująca, a jej wymowa poważna, że także dojrzały miłośnik literatury sięgnie po nią z zaciekawieniem.
Podsumowując, powieść Simona Mayo to dobra pozycja przede wszystkim dla nastoletniego czytelnika, który nie wymaga od lektury głębi psychologicznej. Jednak książka jest również na tyle intrygująca, a jej wymowa poważna, że także dojrzały miłośnik literatury sięgnie po nią z zaciekawieniem.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.