Wszystko ma swoją cenę
Ortus – odległa planeta w innym kosmosie, na której
panuje wieczny świt. Otacza ją fotonosfera odgradzająca glob od trzech
nieodległych słońc.
Ortusjanie – mieszkańcy Ortusa. Można wśród nich wyodrębnić
dwa wyraźne odłamy społeczne różniące się życiową filozofią: staroobrzędowców
stanowiących wyraźną mniejszość (ludzi starzejących się i umierających) oraz
„zwykłych” obywateli (przechodzących metafrazy, niemal wiecznie żyjących).
Metafraza…
Władcy świtu, piąta
odsłona serii „Horyzonty Zdarzeń”, to książka, która zawiera w sobie mnóstwo nowych
pojęć. Początkowo czytelnik musi przyswoić je i odkryć ich znaczenie
zupełnie sam. Yona, magot, witeria, semiwit… To tylko kilka przykładów ważnych
dla fabuły terminów stosowanych przez Andrzeja Zimniaka. Jeśli ich częste
występowanie na początku powieści nie zrazi i nie zirytuje czytającego, to odkrycie
co one oznaczają i samo zakończenie lektury, będą dla niego niezwykle
satysfakcjonujące.
Shoza Fogh, główny bohater powieści, jest
byłym lekarzem topiącym swe smutki w morzu alkoholu. A ma ich niemało. Pozbawiony
prawa do leczenia i osądzony przez lokalny sąd skorupkowy, wiedzie beznadziejną
egzystencję w habitacie Valios. Dziwnym trafem wygrywa niezwykłą nagrodę –
podróż na bardzo odległą planetę Ortus, gdzie będzie mógł podziwiać nieprzerwanie
trwające igrzyska. Nieoczekiwane wakacje okazują się jednak czymś zgoła innym
niż czasem lenistwa i wypoczynku, a decyzje, które podejmie Fogh zaważą na
historii całego wszechświata.
Powieść Andrzeja Zimniaka to
socjologiczna wariacja na temat nieśmiertelności. Autor tworzy świat wypełniony
istotami, które mogą żyć niemal wiecznie. Nie ma dzieci, starców i śmierci –
Ortusjanie znaleźli sposób na przedłużanie swojej egzystencji w nieograniczonym
czasie. Swoiste wampiry zamiast krwią karmią się zwycięstwami w pojedynkach
o dominację i ciągłym udowadnianiem swojej wyższości. Żywią się intrygami i
przechodzą na wyższy poziom rozwoju tylko kosztem kogoś innego. W świecie
Ortusa nie ma miejsca na przyjaźń czy miłość, a seks staje się tylko i
wyłącznie narzędziem, pozwalającym zaspokoić specyficzny głód.
Fogh, próbujący dostosować się do nowej
rzeczywistości, w końcu zaczyna zadawać sobie ważne pytania. Czy dar wiecznego
życia jest wart ceny, którą trzeba za niego zapłacić? Czy dotychczas
obowiązujące zasady doboru naturalnego są gorsze od nowych? I co tak naprawdę
zostanie z ludzkości, gdy odbierze się jej to, co jest kwintesencją jej
istnienia: śmierć, walkę o przetrwanie i przede wszystkim wolę decydowania o
sobie? Zimniak nie mówi niczego wprost, ale zmusza czytelnika do myślenia i poszukiwania
własnych odpowiedzi, zastanowienia się, czynasza cywilizacja nie zmierza w
podobnym kierunku, bo postępowanie Ortusjan wygląda niemal jak zwierciadlane
odbicie dzisiejszego świata.
Władcy świtu to
lektura niełatwa. Autor nie szczędzi dość zawiłych opisów zasad panujących na
planecie czy szczegółowych naukowych objaśnień z dziedziny medycyny i biologii
(przykładowo: czym jest witeria). Z kolei nieśpiesznie rozwijające się wątki
fabularne stają się tylko tłem dla psychologicznych rozważań nad złożonością
ludzkiej natury.
Po przeczytaniu książki nasuwa się
jeden wniosek: wszystko ma swoją cenę. Pozostaje tylko pytanie, czy warto ją
zapłacić.
Recenzja ukazała się w kwartalniku Creatio Fantastica, nr 4 (46) 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.