Jak rodzi się zło?
Czasami zastanawiam się nad tym, skąd bierze się w
ludziach zło. Czy jest ono – kolokwialnie mówiąc – wysysane z mlekiem matki,
jak sądzą niektórzy? Czy raczej złe uczynki są rezultatem naszych własnych
przeżyć i rozczarowań?
Ta ważna kwestia, o którą od wieków spierają się
filozofowie, stała się kanwą filmu Czarownica. Postacie
znane z dziecięcych bajek zazwyczaj „z urodzenia” są przesiąknięte złem,
przewrotne i nikczemne. Mają wzbudzać w małym człowieku strach, uczyć, że świat
może być niebezpieczny. Robert Stromberg, reżyser obrazu, postanowił pokazać,
że nie zawsze to, co złe, jest takie w głębi serca, a życie składa się ze
wzlotów i upadków.
Tytułowa czarownica to Diabolina, jedna z najbardziej
znanych negatywnych postaci wytwórni Disneya. Czarny charakter z baśni o
Śpiącej Królewnie to osierocona dziewczynka, mieszkająca w koronie drzewa w leśnym
królestwie. Pewnego dnia poznaje Stefana i tę dwójkę zaczynają łączyć niezwykłe
więzy przyjaźni. Ta po latach zmienia się w miłość, jednak chłopiec jest
ambitny i żądny władzy. Łamie serce Diaboliny i już będąc królem ludzi, próbuje
podbić magiczną krainę. Tytułowa czarownica poprzysięga mu zemstę. Gdy nowemu władcy
rodzi się córka, urocza Aurora, rozgoryczona kobieta w gniewie rzuca na nią
klątwę – z długiego snu wywołanego ukłuciem wrzeciona może obudzić dziewczynę
tylko pocałunek prawdziwej miłości.
Alternatywna historia Śpiącej Królewny zaskakuje.
Początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do tego, że główną bohaterką jest
Diabolina. Czarny charakter Disneya to słodka dziewczynka, śmigająca wśród
chmur dzięki parze ogromnych i pięknych skrzydeł. Jednak przemiana dziecka w
ogarniętą gniewem i żalem za zdradzone uczucie kobietę okazała się być
przedstawiona w sposób bardzo wiarygodny i, przede wszystkim, nie przesłodzony. Diabolina ogłaszająca się
władczynią Kniei i rzucająca wyzwanie ludziom to ucieleśnienie zła i mroku.
Prawdą jest, że nie ma gorszego wroga niż kobieta o złamanym sercu.
Co ciekawe, w filmie czarnym charakterem okazuje się
człowiek. Stefan początkowo nie wydaje się zły. Z zainteresowaniem ogląda cuda,
jakie pokazuje mu Diabolina, i widać, że to szczera przyjaźń. Jednak świat
ludzi dorosłych nie może opierać się na bajkach i cudownościach oferowanych
przez dzieciństwo – z wiekiem chłopak coraz bardziej oddala się od krainy
magii, aż w końcu rosnąca ambicja i żądza władzy zagłuszają wszelkie inne
uczucia. Straszny uczynek, którego dopuszcza się, by zdobyć koronę, sprawia, że
w Kniei rodzi się potwór.
Czarownica to bardzo dobry film
poruszający wiele poważnych kwestii i pokazujący, że każdy postępek ma wpływ na
otaczający nas świat, a zło może wynikać z różnych pobudek. Ale twórcy nie
poprzestali tylko na tym i poszli jeszcze dalej. Istotą – zarówno baśni, jak i
filmu – jest pocałunek „prawdziwej miłości”, w której istnienie główna
bohaterka początkowo nie wierzy. Nie będę zdradzać, jak doszło do obudzenia
Aurory – napiszę tylko, że pokazano różne odcienie prawdziwej miłości, nie
tylko tę typowo baśniową księcia do królewny.
Pomimo poruszania wielu poważnych zagadnień, Czarownica to nadal film przeznaczony przede wszystkim dla młodszej publiczności, a więc
zachowujący typowe dla obrazów Disneya uproszczenia i zakończenie. Nie jest to
jednak wielka wada, bo tego mogłam się spodziewać od samego początku. Zachwyciła
mnie niezwykła różnorodność stworzeń zamieszkujących magiczną krainę. Pomijając
główną bohaterkę, Knieję zamieszkują strażnicy podobni trochę do tolkienowskich
entów, stworzenia wodne, gnomy, trolle… Naprawdę chylę czoła przed twórcami
efektów specjalnych oraz ich wyobraźnią.
W filmie nie brak również minusów. Do takich zaliczyć
należy przede wszystkim fakt, że jest to widowisko jednego aktora, a raczej
aktorki. Angelina Jolie kradnie każdy kadr. Zjawiskowo piękna i groźna, czy to
w zwiewnej kreacji niewinnej Diaboliny, czy czarnej i groźnej sukni,
niezmiennie przykuwa uwagę. Sharlto Copley jako król Stefan to człowiek szalony
i nieprzewidywalny, jednak ma w filmie zbyt mało do powiedzenia. Z kolei Elle
Fanning w roli pięknej Aurory po prostu… jest, a sama bohaterka trochę irytuje
swoją naiwnością i cukierkowatością.
Wydanie DVD nie zaskakuje ilością dodatków. Oprócz
standardowych funkcji wyboru języka i napisów zawiera niewiele więcej.
Zwiastuny innych produkcji Disneya to zdecydowanie zbyt mało, by zatrzymać
płytę na dłużej w odtwarzaczu. A szkoda, bo nawet dziesięciominutowy materiał z
planu filmowego byłby świetnym bonusem.
Czarownica to nowatorskie spojrzenie
na zło i czarne charaktery. Dzieci powinny być zachwycone filmem, dorośli
również, pod warunkiem, że przymkną oko na uproszczenia i niektóre luki w
fabule. Seans tego obrazu będzie na pewno wyśmienitym pomysłem na wspólne
spędzenie rodzinnego wieczoru. A dzieci mogą przekonać się, że na świecie
istnieją różne odcienie miłości, nawet tam, gdzie trudno się ich spodziewać.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Zgadzam się z tym, że Angelina kradnie każdy kadr, ale właśnie dla niej warto obejrzeć Czarownicę;)
OdpowiedzUsuńOj Aurora słabo wypadła.
OdpowiedzUsuńOglądałam film i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że będzie tak dobry ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/