poniedziałek, 6 lipca 2015

"Pokój światów", Paweł Majka - recenzja

Marsjańska alternatywa


Gdy 30 października 1938 roku stacja radiowa CBS wyemitowała słuchowisko Wojna światów stworzone na podstawie prozy Herberta George’a Wellesa, w New Jersey zapanowała panika. Wizja świata najechanego przez Marsjan okazała się tak przejmująca, że wielu słuchaczy bezkrytycznie w nią uwierzyło.

Na bazie opowieści Wellesa swoją historię stworzył Paweł Majka. Pokój światów nie jest jednak kontynuacją historii angielskiego pisarza, ale luźnym nawiązaniem do niej. I bardzo dobrze, bo polski autor świetnie rozbudował prosty pomysł stwarzając świat, jakiego nie powstydziłby się żaden twórca fantastyki.

Akcja Pokoju światów toczy się w alternatywnej Europie. I wojna światowa nie skończyła się tak, jak można przeczytać w podręcznikach historii. Na Ziemi wylądowali Marsjanie gotowi podbić świat swoimi mitbombami. Niestety, to, co najeźdźcy udawało się na innych planetach, na naszej poszło w zupełnie innym kierunku. Uwolniona energia wiary ożywiła postacie z mitologii, baśni, legend i podań, a nawet literatury. Miast strzegą boscy patroni (w Krakowie obowiązkowo jest jeszcze smok wawelski), domy chronią magiczne bariery, a spotkanie na ulicy upiora czy dawno zmarłej postaci historycznej nie jest wcale niemożliwe.

Europa nie wygląda już tak, jak dawniej. Na miejscu dawnych państw powstały spółki handlowe (np. Koleje Galicyjskie, Hanza), Republika Narodów, a także kraje stworzone przez ogromne i inteligentne żywe organizmy (Wieczna Rewolucja, Wiekuista Puszcza czy Matka Tajga). Po Dzikich Polach hasają hordy wojowników, którzy zginęli tam w licznych wojnach, a zmuszeni do asymilacji Marsjanie zasiadają na wysokich stanowiskach, prowadzą interesy i pomagają ludzkości w odtworzeniu przemysłu.

W takim świecie żyje opętany przez chęć zemsty Mirosław Kutrzeba. Napędzany nienawiścią do kilku prominentnych osób awanturnik bierze udział w tajemniczej wyprawie Nowakowskiego. Ekspedycja finansowana przez ekscentrycznego Marsjanina o swojsko brzmiącym nazwisku skupia wokół siebie grono interesujących postaci. Oprócz Kutrzeby i zamieszkującej w nim zmory, na wschód jadą także: Szuler Losu, stworzony w laboratorium ślepy bóg, świetny strzelec, a zarazem były inspektor kolejowy Grabiński (zbieżność nazwisk z pewnym pisarzem? To raczej nie przypadek), naiwny Jasiek będący trzecim synem i potrafiący rozmawiać ze wszystkimi zwierzętami, cyganka Sara i zakochany w niej olbrzym Burzymur, Mioczka, dziecko, w którego ciele zamieszkuje kilkanaście demonów… Lista bohaterów jest spora, a każdy z nich to prawdziwa indywidualność. Co ciekawe, mnogość indywiduów jest duża, ale jednak trudno tak po prostu któreś z nich polubić. Choć chce się kibicować Kutrzebie, to jego metody (stara zasada: cel uświęca środki) niekoniecznie budzą do niego sympatię.

Niewątpliwym plusem powieści Majki jest oryginalny świat, w którym czytelnik co chwilę natyka się na nawiązania popkulturowe, historyczne czy mitologiczno-baśniowe. Pisarzowi udała się niełatwa sztuka zgrabnego scalenia ze sobą tych wszystkich pozornie niedających się połączyć ze sobą motywów. Tu wszystko jest na swoim miejscu, tak jak ma być, i doskonale współgra z resztą opowieści. I nieważne, że obok latających wilków czy duchów z trylogii Sienkiewicza znajduje się sterowiec Batory, a tereny Rosji opanowała Wiekuista Rewolucja bardzo podobna do konstrukcji wykorzystanej przez Tomasza Kołodziejczaka w Czerwonej Mgle.

Pokój światów to lektura, którą po prostu warto przeczytać. Doskonale skrojona fabuła świetnie koresponduje z szalonym światem, jaki zafundowali Ziemianom Marsjanie. Paweł Majka wie, jak wciągnąć czytelnika w swoje uniwersum i sprawić, że ten zostanie w nim aż do końca opowieści. Jeśli szukacie niezwykłej historii, tęsknicie za awanturniczymi wyprawami i barwnymi postaciami, to pozycja wydawnictwa Genius Creationis na pewno was zadowoli.

Recenzja ukazała się w ramach akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.