wtorek, 29 września 2015

Wywiad z Dariuszem Sypeniem, autorem powieści "Dżungla"



Dariusz Sypeń

Prozaik, autor utworów fantastycznych i psychologiczno-obyczajowych, teksty publikował w kilku magazynach literackich i portalach internetowych.

Pochodzi z okolic Głogowa na Dolnym Śląsku. Studiował we Wrocławiu, skąd przeniósł się do stolicy, by ostatnio zamieszkać wraz z rodziną w małej podwarszawskiej miejscowości.

Gdy nie pisze ani nie czyta, lubi słuchać mniej lub bardziej ostrej muzyki. Nie ma psa ani kota.

- Skąd pomysł na książkę?

Temat kolonizacji Marsa zawsze mnie interesował, zresztą jak chyba każdego miłośnika SF. Miałem swoje przemyślenia co do pewnych aspektów tego procesu, nie myślałem jednak o tym, by przenieść je na papier w zbeletryzowanej formie. Do czasu jednak. W 2012 roku przeczytałem książkę popularnonaukową Czas Marsa Zubrina i Wagnera, zaraz potem ponownie powieść Katar Lema. Jest tam jedno zdanie – to cytat otwierający Dżunglę – które podziałało jak iska wzniecająca pożar. Przypomniałem sobie o koncepcji biofilii Edwarda Wilsona, która mówi o tym, że życie bez kontaktu z przyrodą jest dla ludzi szkodliwe, i zacząłem się zastanawiać, czy człowiek w ogóle będzie w stanie na Marsie funkcjonować, nawet jeśli uda mu się zapewnić sobie odpowiednie warunki biologiczne. Czy znamy ludzie ciało i zwłaszcza psychikę na tyle, by móc powiedzieć, że możemy zamieszkać na innej planecie? Te moje rozważania były dość pesymistyczne. Tak narodził się pomysł na Dżunglę.

- Jakimi pisarzami i utworami najbardziej inspirujesz się jako pisarz?

Jest wielu autorów, których podziwiam. Pewnie gdybym musiał wyliczyć ich wszystkich, zajęłoby to trochę czasu, może więc wymienię tych, do których często wracam. Albo chciałbym wrócić w najbliższym czasie. Ze współczesnych nam pisarzy parających się fantastyką: Dukaj, Huberath, Żerdziński, Peter Watts, Ted Chiang, Ian McDonald. Z klasyki SF – pewnie nie będzie to wielkim zaskoczeniem – oczywiście Verne, Dick, Lem. Z prozaików spoza obszaru fantastyki mógłbym wymienić Saula Bellowa, Charlesa Bukowskiego (który, przy okazji, wg mnie jest również najwybitniejszym poetą XX wieku), Philipa Rotha, Georgesa Pereca, a pisarz, który ostatnio rozłożył mnie na łopatki, to Roberto Bolano. Jeśli chodzi o polskich pisarzy mainstreamowych, uwielbiam Olgę Tokarczuk. Z drugiej strony są znani i podziwiani przez innych pisarze, których tylko „liznąłem” lub których twórczości w ogóle nie znam. Ale coż, to przekleństwo współczesnych czytelników: mnóstwo cudownych książek w bibliotekach, antykwariatach i księgarniach i jednocześnie zbyt mało czasu na przeczytanie ich wszystkich.

- Bohaterowie Dżungli to ludzie po przejściach, okaleczeni psychicznie, nieszczęśliwi. Dlaczego właśnie tak wyobrażasz sobie kolonizatorów Marsa?

Wynika to z przyjętej przeze mnie optyki, o której wspomniałem, odpowiadając na pierwsze pytanie. Założyłem, że życie na Marsie może bardzo negatywnie wpływać na samopoczucie i zdrowie psychiczne ludzi. Dlatego uciekają w narkotyki, alkohol, kompulsywny seks, dlatego też powstają tam przeróżne sekty racjonalizujące to, dlaczego ludzie cierpią. Pewnie dorzucenie do tego prywatnych tragedii było zbyt okrutne z mojej strony, ale wydaje mi się, że przez to dla bohaterów powieści Mars jest tym bardziej przeklętym miejscem. Wszystko albo prawie wszystko, co złe, jest dla nich związane z Czerwoną Planetą.

- Kierunek, w jakim podąża ludzkość opisana w Dżungli nie napawa optymizmem. Zamiast pójść do przodu, cofa się do czasów feudalnych. Skąd taki pesymizm i brak wiary w potęgę ludzkiej ciekawości?

To zapewne echo moich obaw o to, w jakim kierunku zmierzamy obecnie. Sytuacja międzynarodowa staje się coraz bardziej napięta, wciąż nie wyszliśmy z globalnego kryzysu gospodarczego, korporacje międzynarodowe zdają się nie być w ogóle pod jakąkolwiek kontrolą, w krajach Zachodu, także i u nas, coraz częściej do głosu dochodzą groźni populiści, wzrasta niechęć i lęk do obcych… Mam wrażenie, że jest coraz mniej trzeźwo myślących ludzi i że większość zaczyna ulegać tym, którzy potrafią sprytnie manipulować emocjami. Boję się więc, że konsekwencją tych wszystkich napięć może być jakieś dramatyczne tąpnięcie albo odwrócenie się od demokracji w stronę niewolących ludzi systemów. Mam nadzieję, że to tylko mój nadmierny pesymizm. 

- Dżungla jest tworem budzącym przerażenie przez swoją nieustępliwość. Dlaczego ludzie tak na nią reagują? Dlaczego dzielą się, zamiast zjednoczyć w obliczu niebezpieczeństwa?

W naszą naturę wpisany jest egoizm, ale również altruizm, nadzwyczajna w świecie przyrody skłonność do współpracy z innymi osobnikami. Niemniej odnosząca się najczęściej do członków naszej własnej grupy. Stąd na przykład ludzie potrafią się łączyć w większe wspólnoty, wspaniale współpracować w ramach formalnej struktury, jaką jest państwo - a jednocześnie państwom zdarza się, jak wiemy, ze sobą wojować. A potem łączyć się w sojusze z dawnymi wrogami po to, by przeciwstawić się trzeciej stronie. Nie inaczej jest z rozwiązywaniem globalnych problemów czy zagrożeń. Proszę popatrzeć na kwestię ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Niektóre państwa współpracują w tym kierunku, inne stoją okoniem. Idąc tym tokiem rozumowania, doszedłem do wniosku, że w obliczu zagrożenia, jakim jest dżungla, marsjańskie zony, odpowiedniki naszych państw, raczej by ze sobą nie współpracowały. Przynajmniej nie wszystkie z nich. 

- Jak wyglądają pisarskie plany Dariusza Sypenia?

Pracuję obecnie nad nową powieścią spod znaku SF, jestem na samym początku, więc znając moje tempo trochę czasu upłynie, zanim postawię ostatnią kropkę. Fabuła powieści będzie rozgrywać się głównie na Ziemi. Poza tym w kolejce mam inny pomysł SF, chciałbym też wrócić do pewnego projektu nie związanego z fantastyką, o którym myślę już od dłuższego czasu.

- Bardzo dziękuję za wywiad.

Wywiad przeprowadzony dla akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.