niedziela, 27 grudnia 2015

"Kiksy klawiatury. Eseje i nie tylko", Terry Pratchett - recenzja

Świat (Dysku) to za mało



Zmarły 12 marca 2015 roku Terry Pratchett pozostawił miłośników humorystycznej literatury fantastycznej w żałobie. Twórca uniwersum Świata Dysku, od lat zmagający się z chorobą Alzheimera, przegrał nierówną walkę w wieku 67 lat. Pozostawił po sobie kilkadziesiąt powieści, których akcja toczy się nie tylko w płaskim świecie unoszonym w przestrzeni kosmicznej na grzbiecie olbrzymiego żółwia, ale także mnóstwo tekstów ukazujących się w trakcie jego kariery w czasopismach poświęconych fantastyce, zinach, konwentowych programach… Liczba felietonów jego autorstwa jest ogromna, a teraz część z nich można przeczytać w zbiorze Kiksy klawiatury. Eseje i nie tylko.

Książka została podzielona na trzy części. W Gryzmolącym intruzie znalazły się felietony i eseje dotyczące fantastyki, jej postrzegania przez księgarzy i społeczeństwo, a także wspomnienia osobistych doświadczeń Pratchetta z wydawcami. Część druga, Błazen i marzyciel, zawiera w głównej mierze teksty, w których autor wspomina dzieciństwo i pierwsze kroki na literackim poletku. Ostatnia odsłona, Dni gniewu, jest opisem zmagań z chorobą Alzheimera, uświadamianiem sobie własnych ograniczeń, a także nagłaśnianiem problemu w mediach.

Przyznaję, ze najciekawsza wydała mi się część otwierająca zbiór. Spostrzeżenia, jakie poczynił Terry Pratchett, są naprawdę interesujące. W Autorze paperbacków i Poradach dla księgarzy w charakterystyczny dla siebie sposób opisuje osobiste doświadczenia z przedstawicielami branży, przygotowania do spotkań autorskich czy wreszcie często zabawne reakcje personelu księgarni na fanów i samego pisarza. Z kolei Dziwne pomysły to tekst o popularności i fenomenie fanfików, a także prawach autorskich.

W tekstach zawartych w tej części książki wyraźnie widoczna jest fascynacja życiem i twórczością J.R.R. Tolkiena. Pratchett odnosi się do mistrza fantastyki w sposób ciepły, jednak pozbawiony nadmiernej egzaltacji. Docenia jego wkład w rozwój i popularyzację fantastyki, ale jednocześnie wskazuje na bolączkę posttolkienowskiej literatury, piętnując późniejsze bezmyślne naśladownictwo jego uniwersum.

J.R.R. Tolkien jest dzisiaj jak góra, pojawia się w całej późniejszej fantasy tak, jak Fudżi często pojawia się w japońskich grafikach. Czasami jest wielka i bliska. Czasami jest tylko kształtem na horyzoncie. A czasem wcale jej nie ma, co oznacza, że albo artysta podjął świadomą decyzję, by unikać góry, co samo w sobie jest interesujące, albo stoi na szczycie Fudżi. (s. 130)

Niech się staną smoki to świetnie napisany tekst broniący literatury fantastycznej, która – nie oszukujmy się – nawet dziś nie ma dobrej renomy wśród wielu czytelników czy bibliotekarzy. Pratchett stara się dociec przyczyn takiego stanu rzeczy. Jednocześnie wskazuje plusy, jakie ze sobą niesie lektura fantastyki dla młodszego czytelnika.

Trafiłem też na bardzo wiele chłamu. Ale umysł ludzki ma zdrową i naturalną tendencję do odsiewania dobrych tekstów od śmieci. To jak kopanie złota: trzeba przerzucić tonę ziemi, żeby uzyskać złoto, ale jeśli tej ziemi nie przerzucimy, nie znajdziemy nuggetu. Jeśli o mnie chodzi, literatura eskapistyczna pozwala mi na ucieczkę do świata realnego. Dlatego nie bójmy się, kiedy dzieci czytają fantastykę. Jest jak kompost dla zdrowego umysłu. Stymuluje ośrodki ciekawości.
(s. 126)

Wspomnienia Pratchetta z dzieciństwa zawarte w Błaźnie i marzycielu stanowią dla mnie najsłabszą część książki. Z jednej strony wskazują na inspiracje i młodzieńcze fascynacje autora (Pisarskie lektury), z drugiej wydaje mi się, że niezbyt pasują do całości Kiksów klawiatury i znalazły się tu właściwie w formie zapychaczy.

Ostatnia część przedstawia walkę Pratchetta z chorobą. To również ciekawy zbiór tekstów pokazujący siłę ducha, upór i determinację cechujące pisarza. Jego uprzywilejowana pozycja i rozpoznawalność pozwoliły na nagłośnienie problemów, z jakimi borykają się ludzie chorzy. Muszę oddać autorowi sprawiedliwość, że nie bał się pokazywać światu swojej słabości, obaw i lęków. To zdecydowanie najbardziej osobiste i poruszające teksty zbioru.

Kiksy klawiatury to lektura ważna nie tylko dla wielbicieli prozy Pratchetta. Fanom Świata Dysku nie trzeba jej polecać, natomiast dla miłośników innych odmian fantastyki ich lektura może stać się ciekawym i pouczającym doświadczeniem. Bo, nie oszukujmy się, perspektywa, z jakiej postrzegał świat Terry Pratchett, była oryginalna i wyjątkowa.

Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.