To nie jest film, którego oczekiwaliście
Uwaga, recenzja zawiera spoilery!
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce było sobie Expanded Universe. Żyło, rozwijało się i rozrastało przez dobre czterdzieści lat we względnej harmonii. Aż pewnego dnia przyszedł zły Disney i wszystko skasował.
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce było sobie Expanded Universe. Żyło, rozwijało się i rozrastało przez dobre czterdzieści lat we względnej harmonii. Aż pewnego dnia przyszedł zły Disney i wszystko skasował.
Rządy zła trwają do dziś. Dla wielu nastały prawdziwie mroczne czasy, bo kontrolowany przez Disneya Lucasfilm, nie zważając na ich uczucia i oczekiwania, idzie swoją ścieżką, wykorzystując niektóre pomysły zaczerpnięte (lub ukradzione, jak kto woli) z Expanded Universe. Jednak innym dał nadzieję na coś nowego, nieoczekiwanego, coś, czego wcześniej nie było. I choć Przebudzenie Mocy na to nie wskazywało, to jednak Łotr 1 pokazał, że w Disneyu tli się iskierka czegoś dobrego, ba, nawet bardzo dobrego. Ostatni Jedi był testem, który miał pokazać, czy ta iskra rozpali w widzach ogień uwielbienia dla Gwiezdnej Sagi na nowo. Ale jak to z ogniem bywa, nie da się przewidzieć jego skutków. Iskra roznieciła pożar, który podzielił fanów Gwiezdnych wojen…