sobota, 27 stycznia 2018

Pelerynki z odległej galaktyki


Pelerynki z odległej galaktyki


Można zaryzykować tezę, że w Gwiezdnych wojnach Imperium pelerynką stoi. Nie od dziś wiadomo, że dobrze skrojona peleryna dodaje +50 do szyku i minimum +100 do zajebisto… elegancji. A czego jak czego, ale imperialnym elegancji odmówić nie sposób. Właściwie nie sposób jej odmówić tym wszystkim negatywnym postaciom cyklu, które w mniejszym lub większym stopniu są z Imperium (lub przyszłym/przeszłym Imperium) związane.

(Tekst ukazał się przed premierą epizodu VIII, tak więc niektóre fragmenty raczej wymagają uściślenia i uaktualnienia)

Czy Darth Vader wyglądałby tak mrocznie, gdyby nie dodatek w postaci powiewającej za nim spektakularnie peleryny (przypomnijcie sobie choćby jedną z ostatnich scen Łotra 1)? Czy dyrektor Krennic (znów Łotr 1 się kłania) prezentowałby się tak spektakularnie bez peleryny? No dobrze, w jego przypadku to akurat tylko ładny dodatek, bo sam dobrze skrojony mundur wywiadu wystarczy.

Jak wspomniałam, peleryny to domena czarnych charakterów. A więc jeśli zobaczycie na zdjęciach promocyjnych postać w pelerynie, na 99% możecie być pewni, że to łotr (i to nie jeden). Nieprzypadkowo Kylo Ren w Przebudzeniu Mocy nosi płaszcz, by w kolejnym epizodzie przywdziać pelerynkę właśnie (jeśli nie wierzycie, zerknijcie na zdjęcia promocyjne filmu albo po prostu doczytajcie ten tekst do końca).

Co ciekawe, w większości przypadków długość peleryny determinuje poziom łotrostwa postaci – nieprzypadkowo ta należąca do Vadera niemal ciągnie się po ziemi, a ta, w którą odziewał się Lando Calrissian (tak, tak, o nim też będzie mowa), sięga zaledwie do połowy łydek. Dodatkowo z filmu na film omawiana część garderoby wydaje się coraz bardziej komplikować. Prostotę widoczną w przypadku Vadera zastąpił skomplikowany krój peleryny Orsona Krennica. Pytanie tylko, na ile odpowiada to charakterom postaci, a na ile wielkości budżetu, jakim dysponowali kostiumolodzy.

Poniżej znajdziecie zestawienie (super)bohaterów w ich powiewających pelerynach. Zaczniemy od pelerynek przedimperialnych, separatystycznych, bo jak wiadomo, nie od razu Gwiazdę Śmierci zbudowano, a więc i początki mody bywały różne.

Hrabia Dooku a.k.a. Darth Tyrannus

Jak wiadomo tytuł szlachecki zobowiązuje, a bycie Sithem to już w ogóle nie przelewki, bo ta pozycja wymaga odpowiedniej prezencji. Arystokrata z Serenno, podobnie jak inny znany z popkultury hrabia (ten, który obawiał się o swoją cerę i wychodził głównie w nocy oraz nigdy nie pijał wina), gustował w pelerynie z podszewką. Na szczęście nie krwistoczerwonej, a jasnobrązowej i bez fantazyjnego kołnierza, ale za to z ładnym srebrnym zapięciem. Bierzcie z niego przykład, drodzy Sithowie, bo wygląda stylowo i odpowiednio do swojego wieku. Na dodatek nie oznajmia swoim strojem wszem i wobec, że jest oddany Ciemnej Stronie Mocy i dopóki nie włączy miecza świetlnego (równie stylowego), jest w stanie zmylić przeciwnika i zmącić mu w głowie.


Generał Grievous

Nie od dziś wiadomo, że cyborgi i trepy gustu nie mają. A jak połączy się jeszcze oba w jedno, uzyskamy idealną ilustrację tej tezy – Grievousa. Khaleesi… tfu, kaleeshański (on na szczęście smoków nie miał, to zdecydowanie nie ta bajka i typ urody) generał dowodził armią droidów, a więc i nie musiał reprezentacyjnie wyglądać. Ciało niemal w całości wykonane z duranium to jest to, co droidy lubią najbardziej. I co prawda cztery ręce to nie dwie i jego wyglądowi już niewiele może zaszkodzić, ale… Ubrać się w koc? I to jeszcze pikowany od wewnątrz? No wybaczcie.


Darth Vader

Jak na Mrocznego Lorda przystało, peleryna Vadera musi być… mroczna. W końcu nie zostaje się prawą ręką Imperatora tylko za piękne oczy. Ale nawet Lord Sithów zmiennym jest i jego gust nieznacznie ulega modyfikacjom, co widać wyraźnie w filmach. No, może nie tyle gust, bo uwielbienie dla eleganckiej czerni było widoczne przez wszystkie epizody, w których się pojawiał, ale najwyraźniej Mroczny Lord nie mógł się zdecydować, w jaki sposób układać swoją pelerynę i jaką dobrać długość spinającego ją łańcuszka. W Zemście Sithów wyraźnie widać, że ma ją usytuowaną bardziej z tyłu, w Łotrze 1– poły zakrywają całe ramiona, a nawet niemal cały przód pancerza, a w Nowej nadziei – same ramiona. Czyżby lorda Sithów uwierała smycz, na której rzekomo trzymał go Tarkin? A może to własne aspiracje, których istnienie zarzucał dyrektorowi Krennicowi? Podobnie z tkaniną – co film, to inny materiał, raz lepszy, raz gorszy, choć niezmiennie czarny. Przynajmniej tym przekonaniom Darth Vader pozostał wierny aż do samego końca.



Dyrektor Orson Krennic
Biel nie jest zbyt praktyczna, o czym przekonał się każdy, kto nie ma w domu wybielacza, jednak w sterylnych warunkach panujących na stacji bojowej się sprawdza (gorzej, gdy wizytuje się gorącą i pełną lawy Mustafar czy piaszczystą Scarif). A jeśli do tego biała pelerynka jest doskonale skrojona… Cóż, nie ma co ronić łez nad kolorem (i litrami zużywanego wybielacza), gdy wygląda się w takim dodatku jak dyrektor Krennic. I uwierzcie mi, doskonale wiem, o czym piszę. Taka peleryna aż prosi się o choćby niewielki wietrzyk (na pokładzie Gwiazdy Śmierci o taki, niestety, trudno) i zamaszysty, pewny krok.

Pozostaje jednak nie dające spokoju pytanie, na ile przestronne korytarze imperialnych instalacji projektowano dla wygody załóg, a na ile dla odpowiedniej prezencji imperialnych oficjeli. I ich pelerynek.

Kapitan Phasma

Kapitan Najwyższego Porządku jest jedyną kobietą w tym towarzystwie, chociaż na pierwszy rzut oka tego nie widać (hełm, zbroja i te sprawy). Phasma też ma pelerynkę – po co, chyba tylko Snoke raczy wiedzieć. Mam nieodparte wrażenie, że ten kawałek szmatki służy w wolnych chwilach do polerowania tej lśniącej, pięknej, kompletnie bezużytecznej zbroi, w której pani kapitan może i efektownie wygląda, ale w której nie miała zbyt wielu okazji pokazania się w jakiejś sensownej akcji (robienie za tło czy przechadzanie się w tym przypadku się nie liczy). A przecież płomienie muszą się ładnie odbijać w powłokach zbroi, prawda? No cóż, po wydarzeniach, jakie rozegrały się w bazie Starkiller, Phasma na pewno miała sporo do czyszczenia.


Ben Solo a.k.a. Kylo Ren
Co prawda w Epizodzie VII Kylo Ren nosił mało gustowny płaszcz (na maskę spuśćmy łaskawie zasłonę milczenia), jednak zdjęcia promocyjne zbliżającej się wielkimi krokami kolejnej odsłony sagi pokazują, że zmienił stylistę i przywdział pelerynę. Kylo wręcz rozpaczliwie pragnie dorównać swojemu zasłużonemu dla dziejów galaktyki dziadkowi, a więc zaczął ubierać się odpowiednio do aspiracji (jeśli chodzi o zachowanie, to do Vadera jeszcze ma bardzo daleko). Dlaczego jednak jego peleryna, zamiast prostoty cechującej strój Lorda Sithów, została skrojona z kilkunastu kawałków tkaniny? Być może odpowiedź tkwi w problemach ekonomicznych Najwyższego Porządku, które zapewne nastąpiły po zniszczeniu bazy Starkiller. Pupilkowie Snoke’a muszą korzystać z tego, co mają pod ręką, a poza tym – wiadomo, nowy myśliwiec sporo kosztuje.

Lando Calrissian

Na pierwszy rzut oka Lando Calrissian nijak nie pasuje do tego zestawienia. No bo jak to, generał Sojuszu, bohater bitwy pod Tanaab i tak dalej? Ale jak przyjrzycie się jego historii, zobaczycie, że jest idealnym odzwierciedleniem tezy zawartej na początku tekstu. A raczej jej odwrócenia.

Lando od pierwszej sceny w Mieście w Chmurach pelerynę ma. Ba, nawet bardzo wyszukaną: niebieską, z wywiniętym kołnierzem i bogatą ciemnozłotą podszewką. Jak wiemy, Lando jest przyjacielem Hana Solo z dawnych czasów, a czy Solo przyjaźniłby się z kimś, kto jest pozytywnym bohaterem? I to jeszcze w tych mitycznych dawnych czasach, gdy parał się wyłącznie przemytem? No wybaczcie, ale Lando krystalicznie białą (sic!) postacią nie jest, o czym przekonujemy się później.


I teraz, uwaga, peleryna Calrissiana sięga mu nieledwie do połowy łydek. A to już powinno zwrócić uwagę widzów. Ma pelerynę, a więc jest łotrem, ale jest ona krótka – czyli można się spodziewać rychłego i cudownego nawrócenia. A potem – tadam! Sami doskonale wiecie, co się wydarzyło.
Teoria pelerynkowa

Jak widzicie, teoria pelerynkowa sprawdza się w 99% przypadków (zawsze znajdzie się ten 1% wyjątku i tu jest nim Dooku, który pelerynę ma krótszą, ale o przejściu na stronę dobrych w jego przypadku trudno mówić).

Polecam Wam uważne oglądanie kolejnych filmów ze świata Star Wars – przekonacie się, że zło pelerynkami stoi. I prezentuje się w nich nadzwyczaj gustownie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.