Już nieraz pisałam, że w moim przypadku glina robi ze mną co chce. Planuję ulepić coś konkretnego, ale wychodzi mi "cuś" - zawsze finalny rezultat odbiega od planów. Tak też było w przypadku "cusia", którego nazwałam "urną pyszczkową".
"Urna pyszczkowa" w planach miała być miniaturą urny twarzowej (takich urn używała w obrządku pogrzebowym ludność kultury pomorskiej). W trakcie lepienia jednak wpadła mi do głowy myśl, że zrobię naczynie z kocią mordką, bo... dlaczego nie?
(Od razu zaznaczam, że nie zamierzam używać tego naczynia tak, jak ludność kultury pomorskiej - urnę przypomina tylko kształtem).
Dół naczynia ozdobiłam stylizowanym wzorkiem w ptaszki i bardzo symboliczne myszki (na oba rodzaje zwierzaków moje koty z upodobaniem polują).
Efekt końcowy (zaraz po wylepieniu, a jeszcze nie wyschnięte i wypalone naczynie) jest taki:
Ten projekt przywiódł mi na myśl kolejne naczynia - może jakieś pojemniki na ciastka lub cukierki? A wy co byście chcieli trzymać w podobnym naczyniu?
Okej, nie mogę się powstrzymać: czy nosek kota celowo wygląda jak trupia główka? Bo genialnie to współgra z całością urny. <3
OdpowiedzUsuńOgólnie podziwiam hobby i czekam na dalsze twory! :D