Mroczne widmo magii
Pomysł istnienia światów równoległych nie jest ani nowy, ani specjalnie odkrywczy. Podobnie jest z magią – bez tej tajemniczej siły nie może istnieć żadna szanująca się powieść fantasy. Jednak piękno literatury przejawia się między innymi w tym, że – pomimo powielania pewnych motywów – pisarzowi nadal pozostaje pole manewru dla swojej wyobraźni. A ta, jak wiadomo, jest nieograniczona.
Przyznam, że do sięgnięcia po Mroczniejszy odcień magii V.E. Schwab skłoniła mnie przede wszystkim intrygująca okładka. Oszczędna kolorystyka, dwa koła (czarne i czerwone) przedstawiające dwa światy i człowiek przechodzący między nimi – taka grafika w natłoku kolorowych, wręcz krzyczących „kup mnie!” pozycji, wyróżnia się i przyciąga wzrok. Właściwy wybór wydawał się potwierdzać blurb. Czy jednak na pewno?
A liczba jego cztery
Głównym założeniem uniwersum stworzonego przez Schwab jest równoczesne istnienie czterech Londynów. Każdy ma przypisaną barwę, która poniekąd odzwierciedla również nastroje czy charakter danego świata. Jest Londyn Szary (pozbawiony magii, brudny i przygnębiający), Czerwony (tętniący życiem) i Biały (zimny i wycieńczony wojnami o magię). Jest także Londyn Czarny, przepełniony magią i przez nią zniszczony. Wszystkie istnieją w jednym czasie obok siebie, a przemieszczać się miedzy nimi mogą jedynie czarodzieje posiadający wrodzony dar – tak zwani antari. Szkopuł w tym, że we wszystkich światach pozostało ich tylko dwóch i nic nie wskazuje na to, by ta liczba miała się zwiększyć. Antari wymierają, a wraz z ich śmiercią ostatecznie zniknie połączenie między światami.
Głównym bohaterem powieści jest podróżujący między Londynami Kell. Pomimo przynależności do królewskiej rodziny panującej w Czerwonym Londynie, niepokorny czarodziej para się drobnym przemytem – przenosi między światami różne przedmioty, które wydają mu się interesujące, choć obowiązuje go wyraźny zakaz, by tego nie robić. Podczas jednej z takich eskapad Kell zostaje wplątany w intrygę mającą na celu zdobycie cennego artefaktu pochodzącego z zakazanego Londynu. Mały przedmiot jest bardzo niebezpieczny, a gdyby dostał się w niepowołane ręce… Cóż, można sobie wyobrazić jak piękna by to była katastrofa.
Choć akcja Mroczniejszego odcienia magii toczy się w Londynie, trudno poznać, że to stolica brytyjskiego imperium. Gdyby nie wspominana kilkukrotnie Tamiza, można by sądzić, że jest to miasto jak każde inne. Z jednej strony nadaje to powieści pewnej uniwersalności, z drugiej jednak jest to po prostu zaniedbanie i niedopatrzenie, bo po dokładnym określeniu lokalizacji czytelnik spodziewa się raczej szczegółów, a nie ogólników.
Londyńczycy
Głównym bohaterem jest Kell, jednak trudno go lubić. Hołubiony przez rodzinę królewską, owiany tajemniczą przeszłością, wyjątkowy czarodziej kochany przez mieszkańców Czerwonego Londynu… Jest tak nadzwyczajny, że aż po prostu nudny. Po pewnym czasie jego wyjątkowość połączona z wrodzoną skromnością zaczyna działać na nerwy.
Nie mniej irytująca i równie sztampowa jest Lila Bard. Zwyczajna złodziejka marząca o własnym statku i niezależności w kolejnych tomach zapewne okaże się kimś równie wyjątkowym jak Kell. Para wyraźnie ma się ku sobie, jednak brawa dla Schwab za to, że nie zafundowała im ognistego romansu, bo tego byłoby zbyt wiele. Zapewne wątki postaci rozwiną się w kolejnych tomach i pozostaje mieć tylko nadzieję, że oboje wyewoluują w intrygujące osobowości.
Sytuację ratują nieco czarne charaktery, choć i tu nic specjalnie nie zaskakuje. Drugi z antri, Holland, działa na usługach władców Białego Londynu. Również jego otacza pewna aura tajemniczości, jakieś wydarzenie z przeszłości, które napiętnowało jego życie i skazało na służbę potwornych bliźniąt. A rodzeństwo Dane’ów to para żądnych władzy i potęgi potworów, która marzy o władzy, jaką daje prawdziwa magia.
Nie samą magią człowiek żyje
Na polu magicznym jest o wiele lepiej. Schwab wymyśliła ciekawy system magiczny oparty na magii krwi i znakach wycinanych na skórze. Nie stroni również od odpisów działania magii sięgając do jej elementarnych podstaw i opisując konkretne formuły wraz ze specyficznym językiem zaklęć. Jednak to zdecydowanie zbyt mało, by powieść zachwycała. Potencjał pomysłu na cztery równoległe Londyny został niewykorzystany, a sama fabuła nie zachwyca – częste dłużyzny i przestoje oraz mało zaskakujących zwrotów akcji sprawiało, że miejscami czytanie powieści stawało się męczące.
Mroczniejszy odcień magii mógł być powieścią może nie wybitną, ale wyróżniającą się. Niestety, ciekawy pomysł został zabity przeciętnym wykonaniem.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.pl
Tytuł: Mroczniejszy odcień magii (A Darker Shade of Magic)
Autor: V. E. Schwab
Tłumacz: Ewa Wojtczak
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2016
Liczba stron:408
ISBN: 978-83-65521-15-6
Tą powieścią wyjątkowo zachwycano się na zagranicznym booktubie, dlatego po wydaniu Mroczniejszego odcienia magii czym prędzej pobiegłam do księgarni i spotkał mnie srogi zawód. Miałam już dwa podejścia do tej książki i jak na razie utknęłam na osiemdziesiątej stronie, w ogóle nie mogę się wciągnąć, a choć pomysł z magią krwi wydaje się być intrygujący, na razie jego wykorzystanie nie zachwyca, podobnie jak cała książka nie wygląda na tak oryginalną, jak miała być. Pewnie w końcu się przemogę i dokończę, ale mam nauczkę, żeby następnym razem obniżyć moje oczekiwania.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Dokładnie. Też naczytałam się "ochów" i "achów", a książka okazała się co najwyżej przeciętna. Szału nie ma, szczególnie po tych zachwytach. A więc albo te zachwyty to był taki chwyt marketingowy, albo zagranicą sie nie znają ;)
Usuń