wtorek, 8 stycznia 2013

"Hobbit. Niezwykła podróż" - recenzja filmu.

Pora wreszcie odetchnąć od zdjęć prac rękodzielniczych i coś poczytać zamiast pooglądać. Zamieszczam moją recenzję filmu "Hobbit", która ukazała się również na facebookowym profilu Klubu Miłośników Fantastyki w Żninie (na który zapraszam "fejsbukowiczów").



Na początku chciałabym zaznaczyć, że jestem wielbicielką prozy Tolkiena, więc w czasie czytania tej recenzji proszę brać to pod uwagę. Dziękuję.
   
Na film Hobbit: niezwykła podróż czekałam z niecierpliwością od chwili, gdy po raz pierwszy dowiedziałam się, że jednak powstanie. Chciwie chłonęłam każdą informację z planu i z niecierpliwością oczekiwałam filmowej premiery. Czekałam, czekałam i wreszcie jest! Doczekałam się! I co? I… no właśnie. Euforia? Rozczarowanie? Hejtowanie na Jacksona? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Po wyjściu z kina miałam ochotę udusić Jacksona własnymi rękami za to, że tak rozwlekł świetną i krótką historyjkę o hobbickim włamywaczu. Z lekkiej opowieści o krasnoludach, złocie i smoku powstało monumentalne i poważne preludium do „Władcy Pierścieni”. I chociaż przyznaję, że fragmenty nawiązujące do LOTR zostały wplecione w ciekawy i zgrabny sposób (np. Czarnoksiężnik z Angmaru), to już wybaczyć nie mogę przydługich i nudnych dialogów oraz wielu scen bezsensownej walki (nie wnikam w szczegóły – obejrzyjcie sami).   

Nie myślcie, że film mi się wcale nie podobał. O nie! Jest wiele scen, które zostały świetnie zmontowane i zachowały książkowy klimat (m.in. wspaniała pieśń śpiewana przez krasnoludy). Rewelacyjnie przedstawiono scenę spotkania Bilbo z Gollumem (tu należą się ukłony w stronę A. Serkisa i speców od efektów specjalnych) - chociażby dla tej sceny warto wybrać się do kina raz jeszcze. Znów mamy piękne panoramy Śródziemia/Nowej Zelandii oraz fantastyczną scenografię i kostiumy. Jednak mimo tej dbałości o detale, pięknych widoków i zróżnicowanych postaci, coś zgrzyta. Może dla kogoś, kto po raz pierwszy styka się z wizją Jacksona będzie to film wspaniały, tak jak dla mnie kiedyś była Drużyna Pierścienia? A my, niejako „skażeni” filmowym Władcą… będziemy z rozrzewieniem wspominać chwile przed i po premierze pierwszej części tamtej trylogii. Świat po Władcy Pierścieni już nigdy nie będzie taki sam. Świat po Hobbicie raczej się nie zmieni i to jest chyba największy minus tego filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.