Wybaczcie, że troszkę spadło moje tempo wpisywania nowych postów, ale niestety jak człowiek pracuje, to ma mniej czasu na przyjemności (chociaż czasami udaje się połączyć jedno z drugim). Teraz może rzadziej będę miała chwilę by coś skrobnąć, ale nie oznacza to, że zaprzestanę mojej działalności "wytwórczej". Co to to nie! A nawet wręcz przeciwnie, mam teraz jeszcze więcej pomysłów. Tylko czasu mniej...
Ale zamiast wciskać klawisze po próżnicy, przejdźmy do rzeczy.
Idzie luty - szykuj... pędzelki, piórka i tusze. Tak, tak, wreszcie udało mi się znaleźć chwilkę czasu na narysowanie drugiej karty z kalendarza ściennego. Motywem przewodnim lutego zostały smoki, bo... lubię je, po prostu. Poza tym, od kilku dni chodził za mną tekst Bilba (cytowany zresztą na dole karty) no i tak wyszło.
Tym razem wykonanie karty zabrało mi mniej czasu. Wszak trening czyni mistrza. I nawet udało mi się uniknąć rozmazania tuszu. Znów mamy kolorystykę zimową, płatki śniegu i sople, ale w marcu trochę "odtajamy". Mały minus to jedno rozmazane jajo (zbyt duża kropla niebieskiego tuszu przelała się na żółte jajo), ale co tam - myślę, że i tak karta wygląda fajnie, a na pewno nietuzinkowo.
Karta już wisi na ścianie (jak może widać na zdjęciu) i cieszy moje oczy. A ja powoli obmyślam motywy na kartę marcową i... wiele innych rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.