czwartek, 24 października 2013

"Ja, Inkwizytor. Dotyk zła" Jacek Piekara (audiobook) - recenzja

O audiobookach jeszcze nie pisałam. Rzadko ich słucham, bo jednak wolę książki papierowe, ale są takie sytuacje, w których ta forma "książki" jest bardzo pomocna. Poniżej możecie przeczytać recenzję audiobooka Jacka Piekary, którą napisałam dla portalu Efantastyka.

Młot na czarownice


Audiobooki od niedawna goszczą w moim domu. Zazwyczaj preferuję tradycyjną formę książki – papierową, szeleszczącą i pachnącą świeżym drukiem. Okazjonalnie sięgam po inne nośniki i to raczej z ciekawości niż większej potrzeby. Doceniłam jednak zalety książek słuchanych, które nie mają sobie równych szczególnie wtedy, gdy robię jakąś rzecz wymagającą wykorzystania zdolności manualnych, ale niekoniecznie angażującą umysł (no dobrze, nie oszukujmy się, najczęściej jest to sprzątanie). Audiobooki sprawdzają się wtedy świetnie.

Z twórczością Jacka Piekary zetknęłam się przy okazji pierwszego wydania Młota na czarownice w 2003 roku. Kolejne części Cyklu Inkwizytorskiego czytałam z dużym zainteresowaniem. Urzekły mnie nietuzinkową wizją świata, którą autor konsekwentnie prezentuje (dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do chrześcijańskiego światopoglądu, odkrycie, że Chrystus zstąpił z krzyża i poraził swych wrogów ogniem i mieczem może być nie do przyjęcia), ale także ciekawymi (choć niekoniecznie dającymi się lubić) bohaterami (cyniczny inkwizytor Mordimer Madderdin, jego upiorni pomocnicy oraz cała rzesza postaci pojawiających się na ich drodze).

Opowiadania Piekary są przesiąknięte specyficznym pojęciem wiary, ale również bardzo brutalne. Autor nie szczędzi opisów tortur czy okrucieństw. Przedstawiając różne wydarzenia z perspektywy inkwizytora, czytelnik widzi świat pełen demonów, wiedźm i heretyków, ale także zwykłych cwaniaków i kombinatorów. Główny bohater z opowiadania na opowiadanie staje się coraz bardziej cyniczny i arogancki, bez skrupułów wykorzystuje przywileje, jakie niesie ze sobą sprawowana przez niego funkcja.

Na Dotyk zła składają się dwie minipowieści, a ich akcja rozgrywa się tuż po ukończeniu przez Mordimera Madderdina Akademii Inkwizytorium. Tytułowa opowieść toczy się w miasteczku Wittlich, w którym popełniono morderstwo. Cieszący się poważaniem i przykładny mąż zabił żonę w niespodziewanym napadzie szału. Pomimo braku jakiegokolwiek motywu, sprawa wydaje się niezwykle prosta – popełniono przestępstwo, jest winny i musi być kara. Jednak wkrótce dochodzi do kolejnych niewytłumaczalnych ataków, a w toku śledztwa Mordimer zaczyna podejrzewać, że za morderstwami kryją się mroczne siły zła.

Mleko i miód to zupełnie odmienna historia. W górach mieszka śliczna Dorotka, powszechnie uznawana za wzór piękna i dobra. Dziewczyna cieszy się niezwykłym jak na swój wiek szacunkiem i poważaniem wśród okolicznych mieszkańców. Główny bohater próbuje dociec źródła tego uwielbienia, za którym mogą kryć się nieczyste siły.

Umiejscowienie czasu akcji w pierwszych latach inkwizytorskiej kariery Madderdina wydaje się dobrym posunięciem. Bohater nie czuje się jeszcze pewnie na swym stanowisku, nie jest również tak cyniczny i arogancki jak we wcześniejszych opowiadaniach. Nadal cechuje go buta, a swoje postępowanie tłumaczy w dość pokrętny sposób, stosując własne osobliwe pojęcie moralności w stosunku do podejrzanych osób.


Cechą charakterystyczną twórczości Jacka Piekary jest język. Opowiadania czyta się wyśmienicie, są napisane ze swadą i humorem. Jednak dopiero wersja audiobookowa wydobywa z jego twórczości to, co najlepsze. Słuchając wspaniałej interpretacji Janusza Zadury, oczyma duszy zobaczyłam Mordimera Madderdina. Pan Zadura (kojarzony szerzej jako pingwin Rico z serii filmów animowanych Madagaskar) w genialny wręcz sposób oddaje odczucia bohatera. Z jego głosu przebijają charakterystyczne dla inkwizytora pycha i arogancja, ale także ironia i niezwykła inteligencja. Słuchając opowiadań, widziałam głównego bohatera, wraz z nim przeżywałam jego rozterki duchowe, ale także byłam świadkiem jego okrucieństwa i bezwzględności. Lektor nie tylko świetnie oddał charakter Inkwizytora, ale postarał się również uchwycić za pomocą zmiany głosu i intonacji cechy innych osób. Dzięki temu Dotyk zła nie jest monotonny, a bardzo częste zmiany głosu wywoływały uśmiech na mojej twarzy (szczególnie głosy kobiet).

Jeśli chodzi o wydanie i wygląd audiobooka, to, niestety, nie jest już tak dobrze. Wytłoczona na krążku ilustracja może być nieco myląca – zakapturzona postać (prawdopodobnie główny bohater), wygląda na nieco starszą, niż ta przedstawiona w opowiadaniach, poza tym jest zbyt mroczna, co kłóci się z dość lekką, jak na Jacka Piekarę, treścią obu historii. Moim zdaniem, Madderdin nie ma w ogóle szczęścia do rysowników, bo nawet książkowe ilustracje nie oddają w pełni złożoności jego charakteru. Z kolei stojąca nieco z tyłu ni to kobieta, ni demon w żaden sposób nie pasuje do któregokolwiek z opowiadań.

Ja, inkwizytor. Dotyk zła to naprawdę świetna pozycja dla wielbicieli fantastyki i historii alternatywnych. Wspaniała interpretacja Janusza Zadury to miód lany w uszy słuchaczy i nawet osoby nie lubiące fantastyki (a osobiście znam taką jedną) docenią kunszt lektora i polubią przygody przedstawiciela Świętego Oficjum.

Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.