piątek, 25 października 2013

Kalendarz ścienny - październik

Z przykrością muszę stwierdzić, że październikowa karta kalendarza to niewypał. Owszem, powstała, ale jako prosta karta, bez zdobień. Dlaczego tak się stało? Cóż, efektem "ubocznym" bycia w ciąży w moim przypadku są opuchnięte palce dłoni oraz częste ich skurcze i mrowienie. Bardzo utrudnia mi to pisanie piórem czy rysowanie, a bardziej zaawansowane prace wymagające skupienia się na detalach, wręcz czyni niemożliwymi. Dlatego nie będzie w tym miesiącu zdjęcia kalendarza. Mam nadzieję, że po porodzie wszelkie tego typu niedogodności ustąpią i będę mogła wrócić do kaligrafii, bo mam kilka ciekawych pomysłów.

A na osłodę jedno z najbardziej milusich i słodkich zdjęć naszego małego killera - Kitki. Łobuz ma już na swoim koncie jedną mysz, samca pleszki (prawie dwa, ale na szczęście jednego udało się wyrwać żywcem z jej łapek i odleciał o własnych siłach), kilkanaście wróbli (już straciłam rachubę) i nieprzebrane ilości motyli oraz ważek. Szkoda, że nie poluje na muchy i pająki...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.