Fantastyczna uczta
Wydawnictwo MAG po raz
kolejny zaprosiło czytelników na wykwintną i wysmakowaną Ucztę Wyobraźni. Tym
razem w ręce smakoszy fantastyki oddano trzy utwory, które wyszły spod ręki
mistrza literackiej kuchni, Luciusa Sheparda. Nie są to dania obszerne, ale za to
sycące apetyty nawet najbardziej wybrednych fantastycznych koneserów, podane w
bardzo pięknej oprawie (twarda okładka z intrygującą ilustracją przedstawiającą
tło jednego z zawartych w tomie opowiadań), z której słynie seria wydawnictwa
MAG.
Jeśli nie słyszeliście
nigdy o Luciusie Shepardzie, to czym prędzej musicie nadrobić swoje zaległości.
Autor niezwykle interesujących zbiorów opowiadań zawartych w antologiach
Krokodylowa Skała i Smok Griaule zabiera nas tym razem w pełną realizmu
magicznego, mroku i tajemnic podróż po Ameryce Północnej.
Przystawka: Modlitewnik
amerykański
Historia Wardlina Stuarta
zaczyna się od zabicia mężczyzny w barze i dziesięcioletniego wyroku za
zabójstwo.
W więzieniu główny
bohater dostaje niejako drugą szansę. Tworzy bardzo specyficzne modlitwy do
bezimiennego boga, w których prosi o drobne sprawy dla siebie lub
współwięźniów. Wkrótce po wyjściu na wolność Wardlin zyskuje sławę, poważanie i
szacunek, ale również wrogów, którzy nie cofną się przed niczym by go zniszczyć.
Modlitewnik amerykański to ciekawa historia przedstawiająca przede wszystkim mechanizmy tworzenia się
nowych religii i reakcję na nie przedstawicieli już ugruntowanych kultów. W
dobie telewizyjnych kaznodziejów religia stała się istnym show, a prosta
religijność utonęła gdzieś we wszechobecnym blichtrze i słowotoku biblijnych
cytatów, z którego nic nie wynika. Shepard stawia pytanie: a co, jeśli
zaczniemy modlić się o rzeczy najprostsze? I właśnie tak czyni Wardlin Stuart,
a duża skuteczność jego modlitw diametralnie odmienia jego życie. Oczami
Stuarta oglądamy nie tylko walkę o „rząd dusz”, jaką prowadzi jego największy
oponent, kaznodzieja Treat, ale również powstanie nowej religii, wardlinizmu,
nad którą jej twórca nie ma żadnej kontroli.
Pierwsze danie: Luizjański blues
Witajcie w luizjańskim Grail – mieścienie leżącej tuż
poza granicami rzeczywistości, gdzie plemienny szaman spotyka się z Jezusem, a
miejscowi modlą się do nich obu.
Małe miasteczko położone gdzieś na uboczu i otoczone
bagnami… Czy czegoś Wam to nie przypomina? Tajemnicza i duszna atmosfera,
dziwne przesądy i zabobony, a wreszcie mroczny finał tej opowieści sprawiają,
że zapada ona w pamięć na dłużej.
Główni bohaterowie postawieni są nie tylko przed trudnym
wyborem opuszczenia małego miasteczka, by zacząć wspólne życie, ale również
stają przeciwko dwustuletniej tradycji, która zapewnia miastu powodzenie. Walka
pomiędzy uczuciem a przeznaczeniem nigdy nie jest prosta, a jeśli w to wszystko
wmiesza się prastara istota, Dobry Szary Człowiek, to wynik tej batalii wydaje
się z góry przesądzony.
Shepard czerpie pełnymi garściami z literackiej kopalni
tworząc przytłaczającą i gęstą atmosferę, a jednocześnie nie traci swojego
stylu tworząc postacie złożone wewnętrznie, rozbite między różnymi pragnieniami
i dążeniami. Jest to także historia o przeznaczeniu i ogromnym ciężarze, jakim
kładzie się ono na ludzkim życiu oraz próbie wyjścia spod jego wpływu.
Drugie danie: Viator
Frachtowiec „Viator”, osadzony na lądzie na odludnym
odcinku alaskańskiego wybrzeża, wywiera potężny wpływ na psychikę czterech
mężczyzn wynajętych do oceny jego wartości jako źródła złomu.
Z gorącej i parnej Luizjany autor przerzuca nas w zimne i
dzikie ostępy Alaski.
W ostatnim opowiadaniu tego zbioru Shepard zawarł swoiste
studium obłędu. Thomas Willander, który podejrzewa, że coś jest nie tak z jego
współpracownikami, sam wkrótce zaczyna zachowywać się w dziwny sposób.
Historia frachtowca Viator, a także jego ostatniej
załogi, staje się punktem wyjścia do przedstawienia ludzkich słabości i
motywacji. Autor próbuje pokazać czytelnikowi złożoność ludzkiego umysłu,
kruchość psychiki i walkę z niedoskonałościami. Ta bardzo mroczna, przesycona
obłędem opowieść, jest przede wszystkim próbą pokazania jak w trudnych
warunkach izolacji funkcjonuje ludzki mózg i jak cienka granica oddziela jawę
od snu i fantazję od rzeczywistości.
Deser
Życie jest jak pudełko czekoladek – nigdy nie wiesz, co
znajdziesz w środku.
Słowa wypowiedziane przez Forresta Gumpa idealnie oddają
specyfikę prozy Sheparda. Autor na każdym kroku zaskakuje nie tylko swymi
głębokimi przemyśleniami dotyczącymi ludzkiej natury, ale również zwrotami
akcji. Ale tak, jak w każdej bombonierce są czekoladki, które smakują lepiej od
pozostałych, tak i w tym zbiorze znajdą się niezbyt dobre momenty. Siłą, ale
jednocześnie słabością Luciusa Sheparda, są rozbudowane, wielopiętrowe zdania,
w których można się czasami po prostu zagubić (przykładowo, niektóre z nich
ciągną się na niemal całą stronę). Autor pisze z wielkim kunsztem i wprawą, jednak
ta wielowątkowość zawarta w jednym tylko zdaniu może wielu czytelników
zniechęcić.
Modlitewnik amerykański. Luizjański blues. Viator nie
należą do literatury lekkiej i raczej przeznaczone są dla czytelników
wymagających od literatury fantastycznej nieco więcej niż widowiskowych walk,
monumentalnych bitew czy magicznych sztuczek. Jednak jeśli poszukujecie w
fantastyce czegoś nowego i nietuzinkowego, to niewątpliwie jest tym proza
Sheparda.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.