piątek, 1 listopada 2013

"Odwrócony Mag", Aleksandra Szałek - recenzja

Pierwsza listopadowa recenzja dotyczy książki z dość popularnego gatunku romansów paranormalnych. Nie gustuję w tego typu powieściach, ale tej książce chciałam dać szansę. Jak wyszło, przeczytajcie sami.

A mogło być tak pięknie...


Romanse paranormalne cieszą się wielką popularnością wśród kobiet w różnym wieku, ale czy słusznie – nie mnie to osądzać, bo o gustach się nie dyskutuje. Nigdy nie należałam do wielbicielek tego typu literatury, aczkolwiek o aniołach, demonach, wampirach i innych nadprzyrodzonych istotach lubię czytać. I z przykrością muszę wyznać, że lektura powieści Aleksandry Szałek utwierdziła mnie w przekonaniu, że paranormal romance zdecydowanie nie jest dla mnie.

Przyznam, że sugestywna okładka bardzo mnie zaintrygowała. Ilustracja przedstawiająca nogi tancerki baletowej oraz rozsypane karty z talii tarota, utrzymana w ciemnej tonacji i na czarnym tle, zapowiada mroczną i pełną tajemnic historię i świetnie obrazuje tytuł powieści. Podobnie rzecz się ma z blurbem, z którego można wyczytać zarys interesującej fabuły. Niestety, na tym kończą się plusy Odwróconego Maga.

O czym traktuje powieść? Główna bohaterka, Julie, marzy o tym, aby zostać tancerką baletową. Pochodzi z małej miejscowości położonej gdzieś w Stanach Zjednoczonych, ale udaje jej się wyjechać na studia do Nowego Jorku. W akademiku poznaje córkę słynnego i uznanego tancerza, Alice, i niemal natychmiast się z nią zaprzyjaźnia. Gdy pewnego dnia dziewczyny wracają z koncertu, na drodze spotykają światowej sławy gwiazdę kina – Patricka Vernera, który, ku zaskoczeniu głównej bohaterki, zaprasza ją na randkę. Jednak chłopak nie pojawia się o umówionej godzinie, a Julie staje się świadkiem groźnego wypadku. Dziewczyna cudem ratuje małe dziecko, a dzięki podobnym wydarzeniom powoli odkrywa, że ma nadprzyrodzone zdolności i potrafi przywracać ludziom życie.

Dalszego ciągu tej historii można się bez trudu domyślić, nie potrzeba do tego nawet kart tarota. Szara myszka dostaje główną rolę w ważnym przedstawieniu, przystojny aktor skrywa mroczną tajemnicę i chociaż finał jest naprawdę zaskakujący, to jednak całość została napisana w taki sposób, że nie wzbudziła we mnie żadnych innych emocji oprócz irytacji.

Irytacja i rozdrażnienie to uczucia, które towarzyszyły mi w czasie tej lektury niemal bez przerwy. Główna bohaterka jest sztampowa, nijaka i denerwująca. Zachowuje się infantylnie i naiwnie, co zresztą okazuje się cechą wspólną niemal wszystkich postaci w tej książce. Jak na zahukaną szarą myszkę Julie doskonale wpasowuje się w studenckie życie – taka przemiana wydaje mi się zbyt sztuczna i nieprawdopodobna. Z kolei Patrick zachowuje się tak, jak można się po nim spodziewać – rzuca powłóczyste spojrzenia, jest małomówny i oczywiście szaleją za nim wszystkie dziewczyny. Już zbyt wiele było tego typu postaci w literaturze, by w jakikolwiek sposób zainteresować czytelnika, szczególnie dorosłego.

Nie lepiej wygląda fabuła. Większość wydarzeń łatwo przewidzieć, a dialogi są drewniane i nienaturalne. Moim zdaniem najgorszy jest jednak sposób prowadzenia narracji. Autorka zastosowała zabieg podwójnej narracji, jednak nie wyszło to zbyt dobrze. Większość faktów czytelnik ogląda z perspektywy Julie – przedstawia je ona w pierwszej osobie. Czytając, poznałam więc nie tylko wydarzenia, które są jej udziałem, ale także myśli i odczucia. Jednak rozdział następujący po pierwszoosobowej narracji jest już pisany z perspektywy osoby trzeciej – teoretycznie ma to przedstawiać odczucia i przemyślenia Patricka. I tu autorka popełnia jeden z największych błędów – powiela (dosłownie!) sceny i dialogi, w których występują Julie i Verner. Uważam, że miałoby to sens, gdyby relacja chłopaka była pierwszoosobowa i czytelnicy mieliby wgląd w jego umysł. W przypadku używania osoby trzeciej jest to kompletnie bezsensowny zabieg, ponieważ uczucia tego bohatera potraktowane są bardzo powierzchownie.

Czytając Odwróconego Maga, odniosłam nieodparte wrażenie, że powieść pisała nastolatka. Wydarzenia, uczucia, opisy postaci są do bólu sztampowe, a jednocześnie infantylne i przedstawione powierzchownie. W momentach, gdy wydawało się, że autorka rozwinie postać czy jakąś myśl, tak się nie działo. Nie wiem, do jakiej grupy wiekowej skierowana została ta książka (na okładce zamieszczono informację, że jest to Literatura Kobieca), ale jeśli nawet odbiorcami miałyby być trzynasto- czy piętnastolatki, to powiem szczerze, że czytałam o wiele lepsze i poważniejsze książki skierowane do takiej grupy wiekowej.

Odwrócony Mag niewątpliwie prezentował potencjał na powieść może nie wybitną, ale dobrą. Niestety, został on zmarnowany przez wszechobecny chaos i nadmierną naiwność oraz uproszczenia, jakie Aleksandra Szałek zastosowała.


Starałam się dostrzec dobre strony książki, ale z przykrością stwierdzam, nie udało mi się. Powieści nie polecam nikomu, chyba że żarliwym wielbicielkom romansów paranormalnych, które są w stanie przełknąć każde rozwiązania fabularne i naiwność bohaterów. Ja jednak wymagam od literatury (nawet romansów) nieco więcej.

Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.