A mogło być tak pięknie...
Romanse paranormalne cieszą się wielką popularnością wśród kobiet w różnym wieku, ale czy słusznie – nie mnie to osądzać, bo o gustach się nie dyskutuje. Nigdy nie należałam do wielbicielek tego typu literatury, aczkolwiek o aniołach, demonach, wampirach i innych nadprzyrodzonych istotach lubię czytać. I z przykrością muszę wyznać, że lektura powieści Aleksandry Szałek utwierdziła mnie w przekonaniu, że paranormal romance zdecydowanie nie jest dla mnie.
Przyznam, że sugestywna okładka bardzo mnie zaintrygowała. Ilustracja przedstawiająca nogi tancerki baletowej oraz rozsypane karty z talii tarota, utrzymana w ciemnej tonacji i na czarnym tle, zapowiada mroczną i pełną tajemnic historię i świetnie obrazuje tytuł powieści. Podobnie rzecz się ma z blurbem, z którego można wyczytać zarys interesującej fabuły. Niestety, na tym kończą się plusy Odwróconego Maga.
O czym traktuje powieść? Główna bohaterka, Julie, marzy o tym, aby zostać tancerką baletową. Pochodzi z małej miejscowości położonej gdzieś w Stanach Zjednoczonych, ale udaje jej się wyjechać na studia do Nowego Jorku. W akademiku poznaje córkę słynnego i uznanego tancerza, Alice, i niemal natychmiast się z nią zaprzyjaźnia. Gdy pewnego dnia dziewczyny wracają z koncertu, na drodze spotykają światowej sławy gwiazdę kina – Patricka Vernera, który, ku zaskoczeniu głównej bohaterki, zaprasza ją na randkę. Jednak chłopak nie pojawia się o umówionej godzinie, a Julie staje się świadkiem groźnego wypadku. Dziewczyna cudem ratuje małe dziecko, a dzięki podobnym wydarzeniom powoli odkrywa, że ma nadprzyrodzone zdolności i potrafi przywracać ludziom życie.
Dalszego ciągu tej historii można się bez trudu domyślić, nie potrzeba do tego nawet kart tarota. Szara myszka dostaje główną rolę w ważnym przedstawieniu, przystojny aktor skrywa mroczną tajemnicę i chociaż finał jest naprawdę zaskakujący, to jednak całość została napisana w taki sposób, że nie wzbudziła we mnie żadnych innych emocji oprócz irytacji.
Irytacja i rozdrażnienie to uczucia, które towarzyszyły
mi w czasie tej lektury niemal bez przerwy. Główna bohaterka jest sztampowa,
nijaka i denerwująca. Zachowuje się infantylnie i naiwnie, co zresztą okazuje
się cechą wspólną niemal wszystkich postaci w tej książce. Jak na zahukaną
szarą myszkę Julie doskonale wpasowuje się w studenckie życie – taka przemiana
wydaje mi się zbyt sztuczna i nieprawdopodobna. Z kolei Patrick zachowuje się
tak, jak można się po nim spodziewać – rzuca powłóczyste spojrzenia, jest
małomówny i oczywiście szaleją za nim wszystkie dziewczyny. Już zbyt wiele było
tego typu postaci w literaturze, by w jakikolwiek sposób zainteresować
czytelnika, szczególnie dorosłego.
Nie lepiej wygląda fabuła. Większość wydarzeń łatwo
przewidzieć, a dialogi są drewniane i nienaturalne. Moim zdaniem najgorszy jest
jednak sposób prowadzenia narracji. Autorka zastosowała zabieg podwójnej
narracji, jednak nie wyszło to zbyt dobrze. Większość faktów czytelnik ogląda z
perspektywy Julie – przedstawia je ona w pierwszej osobie. Czytając, poznałam
więc nie tylko wydarzenia, które są jej udziałem, ale także myśli i odczucia.
Jednak rozdział następujący po pierwszoosobowej narracji jest już pisany z
perspektywy osoby trzeciej – teoretycznie ma to przedstawiać odczucia i przemyślenia
Patricka. I tu autorka popełnia jeden z największych błędów – powiela
(dosłownie!) sceny i dialogi, w których występują Julie i Verner. Uważam, że
miałoby to sens, gdyby relacja chłopaka była pierwszoosobowa i czytelnicy
mieliby wgląd w jego umysł. W przypadku używania osoby trzeciej jest to
kompletnie bezsensowny zabieg, ponieważ uczucia tego bohatera potraktowane są
bardzo powierzchownie.
Czytając Odwróconego Maga, odniosłam nieodparte wrażenie,
że powieść pisała nastolatka. Wydarzenia, uczucia, opisy postaci są do bólu
sztampowe, a jednocześnie infantylne i przedstawione powierzchownie. W
momentach, gdy wydawało się, że autorka rozwinie postać czy jakąś myśl, tak się
nie działo. Nie wiem, do jakiej grupy wiekowej skierowana została ta książka
(na okładce zamieszczono informację, że jest to Literatura Kobieca), ale jeśli
nawet odbiorcami miałyby być trzynasto- czy piętnastolatki, to powiem szczerze,
że czytałam o wiele lepsze i poważniejsze książki skierowane do takiej grupy
wiekowej.
Odwrócony Mag niewątpliwie prezentował potencjał na
powieść może nie wybitną, ale dobrą. Niestety, został on zmarnowany przez
wszechobecny chaos i nadmierną naiwność oraz uproszczenia, jakie Aleksandra
Szałek zastosowała.
Starałam się dostrzec dobre strony książki, ale z
przykrością stwierdzam, nie udało mi się. Powieści nie polecam nikomu, chyba że
żarliwym wielbicielkom romansów paranormalnych, które są w stanie przełknąć
każde rozwiązania fabularne i naiwność bohaterów. Ja jednak wymagam od
literatury (nawet romansów) nieco więcej.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.