czwartek, 13 marca 2014

"Tajemnicze domostwo" - recenzja

Po dłuższej przerwie w blogowaniu zapraszam do czytania recenzji świetnej gry planszowej od wydawnictwa Portal.

Cztery kroki do odkrycia tajemnicy


     
Stare domy to istne siedlisko mrocznych tajemnic i duchów… No, może nie w rzeczywistości, ale żadna szanująca się gra, powieść kryminalna, czy grozy nie może się bez nich obyć. Zasada rządząca takimi historiami jest niezwykle prosta i niezmienna: opuszczona posiadłość nawiedzana przez ducha, grupka dociekliwych śledczych i koniecznie zagadkowe morderstwo do rozwiązania.

Krok pierwszy: zapoznanie ze sprawą.

W grze Tajemnicze domostwo gracze wcielają się w Śledczych, których zadaniem jest rozwikłanie sprawy kryminalnej sprzed lat. Właściciel posiadłości został niesłusznie oskarżony o popełnienie morderstwa, a jego duch nęka nowych mieszkańców. Ci w desperacji zwracają się o pomoc do grupy detektywów; muszą oni rozwiązać sprawę w ciągu siedmiu nocy. Nie są jednak pozostawieni sami sobie. Pomocy udziela im Duch zsyłający sny zawierające wskazówki, mające doprowadzić do wykrycia prawdziwego sprawcy.

Po wskazaniu gracza, który zostanie Duchem, pozostali uczestnicy mogą wybrać spośród sześciorga Śledczych. Duch dobiera ze swojej talii kart Postaci, Lokacji oraz Przedmiotów takie same karty, jakie zostały wyłożone na stole spośród kart Śledczych i dla każdego z nich wybiera po jednej karcie z tych trzech kategorii. To właśnie te zestawy będą musieli odgadnąć gracze. A pomocne im będą Karty Snów, w których Duch umieszcza podpowiedź, o jaki Przedmiot, Lokację czy Postać mu chodzi.

Cała rozgrywka jest niezwykle prosta i dzieli się na dwa główne etapy: Rekonstrukcję wydarzeń (sen, śledztwo, tajemnicze znaki) i Ujawnienie Prawdziwego Sprawcy (wspólny sen i wspólne śledztwo). W pierwszej części każdy gracz musi odgadnąć własny zestaw, w drugiej – gracze wspólnie odgadują ostatecznego sprawcę.


Krok drugi: świadek i poszlaki.

To gra kooperacyjna, a więc wygrywają lub przegrywają wszyscy. Co ciekawe, Śledczy mogą sobie wzajemnie pomagać i komentować otrzymane karty, próbując odgadnąć wskazówki zesłane przez Ducha. Dlatego niezwykle istotna jest tu rola Ducha, który musi tak umiejętnie dobierać Karty Snów, aby pozostali gracze z łatwością mogli domyślić się jego intencji. Nie jest to proste, ponieważ wizerunki często kojarzą się z kilkoma różnymi przedmiotami, a Duch kontaktuje się z pozostałymi tylko z ich pomocą.

W grze bardzo ważne są: umiejętność abstrakcyjnego kojarzenia i wyobraźnia. Tajemnicze domostwo wyśmienicie sprawdza się w gronie dobrych znajomych o podobnych zainteresowaniach. Ale nie znaczy to, że z innymi graczami rozgrywka jest nudna - tok myślenia innych osób niejednokrotnie może nas zaskoczyć.



Krok trzeci: liczą się szczegóły.

Gra została wydana niezwykle starannie i z dbałością o szczegóły. Grafiki zamieszczone na planszach Śledczych, czy kartach Przedmiotów wprowadzają w klimat typowy dla dziewiętnastego wieku. Karty Snów, którymi dysponuje Duch, są istnym ilustratorskim popisem. Bogactwo wykorzystanych motywów i ich niezwykłość przypominają karty do gry w Dixit i świadczą o ogromnej wyobraźni twórców.

Każdy, kto grał w jakąkolwiek planszówkę wie, jak ważna jest przejrzysta instrukcja. Opis gry został podany w prosty i jasny sposób, a zrozumienie zasad ułatwiają ilustracje pokazujące rozmieszczenie kart. Jeśli to graczom nie wystarczy, mogą oni zajrzeć pod podany adres strony internetowej i zobaczyć przykładową rozgrywkę. Po obejrzeniu filmu jedyną tajemnicę gry stanowi sprawca zbrodni.


Krok czwarty: mamy sprawcę!


Tajemnicze domostwo to morderca… czasu. Proste zasady pozwalają na uczestnictwo w zabawie każdemu, a staranne wykonanie i bogaty wybór różnych wariantów rozgrywki gwarantują, że gra po kilku sesjach nie stanie się monotonna i przewidywalna. Intrygująca tajemnica sprawi, że gracze na co najmniej godzinę zapomną o całym świecie i dadzą się wciągnąć w wir zagadek kryminalnych i skojarzeń. Bo czy jest ktokolwiek, kto chociaż raz w życiu nie marzył o tym, by zostać nowym Sherlockiem Holmesem?

Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.