środa, 21 maja 2014

"Rycerz Siedmiu Królestw" G.R.R. Martin - recenzja

W telewizji kończy się czwarty sezon serialu "Gra o tron", a ja mam dla Was recenzję opowiadań osadzonych w uniwersum G.R.R. Martina.

O dwóch takich, którzy zostali rycerzem i królem


Jako wieloletnia wielbicielka Pieśni lodu i ognia z utęsknieniem wyczekuję ukazania się nowego tomu cyklu. Niestety, co roku dostaję tylko kolejny sezon serialu, a ciągu dalszego serii powieściowej jak nie było, tak nie ma. By osłodzić fanom czas oczekiwania na szóstą część i czwarty sezon, wydawnictwo Zysk i S-ka wypuściło niedawno zbiór opowiadań George’a R.R. Martina, których akcja osadzona została w świecie Westeros.

Na Rycerza Siedmiu Królestw składają się trzy historie toczące się kilkadziesiąt lat przed wydarzeniami znanymi z cyklu. Ich głównym bohaterem jest młodzieniec o imieniu Dunk, który po śmierci szlachetnego ser Arlana przybiera imię ser Duncana Wysokiego i wyrusza na drogi Siedmiu Królestw, by w ich pyle szukać chwały i sławy. Jego towarzyszem podróży i giermkiem zostaje chłopiec o charakterystycznym imieniu Jajo, przed którym wiele lat później mieszkańcy wszystkich Siedmiu Królestw będą bić pokłony. Obaj wezmą udział w brzemiennym w skutki dla całego świata rycerskim turnieju, przybędą na ślub biorącego udział w spisku lorda, a także wmieszają się w konflikt pomiędzy starym, zamieszkującym wieżę szlachcicem a panią Zimnej Fosy. Życie wędrownego rycerza nie jest jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać, a młodzieniec i jego giermek przekonają się, że pojęcie honoru interpretuje się w zależności od okoliczności i wygody. Stosowanie się do zasad kodeksu rycerskiego często bywa trudne lub wręcz niemożliwe.

Uważny czytelnik prozy Martina odnajdzie w postaci Dunka legendarnego królewskiego gwardzistę, którego podziwiała i naśladowała Brienne z Tarthu, a w towarzyszącym mu chłopcu króla Westeros, Aegona V Targaryena, brata maestera Aemona z Nocnej Straży. Szkoda tylko, że wydawca umieścił informacje o ich późniejszych funkcjach na tylnej okładce książki – myślę, że przez to wielu czytelnikom niezaznajomionym z uniwersum zepsuto niespodziankę. Zamiast zdradzania tożsamości bohaterów, w blurbie powinna widnieć pominięta informacja o tym, że dwa pierwsze opowiadania ukazały się wcześniej w Polsce w antologiach Legendy i Legendy II.

Para słynnych postaci tworzy zgrany duet. Wysoki, niezgrabny Dunk pochodzący z najniższych warstw społecznych Królewskiej Przystani wydaje się niezbyt lotny, ale żyje według nauk udzielonych mu przez zmarłego mentora. Z kolei należący do rodu panującego Jajo jest sprytny i posiada dużą wiedzę na temat arystokracji Westeros, ale nie zna potrzeb prostego ludu. Obaj uczą się od siebie i szybko się zaprzyjaźniają.
Bohaterowie drugoplanowi są niezwykle różnorodni i zostali nakreśleni z dużą dozą realizmu. Rywalizujący ze sobą książęta, rycerze pamiętający dawną chwałę swych rodów czy młode kobiety próbujące odnaleźć się w rządzonym przez mężczyzn świecie – to postacie z krwi i kości, o złożonych charakterach i motywacjach. Ich postępowanie jest bardzo wiarygodne i logiczne, a pobudki, jakimi się kierują, uzasadnione.

Styl Martina nie rozczarowuje. Opowiadania zostały napisane zgrabnie i lekko, a quasi-średniowieczny świat jest barwny i różnorodny. Jak zawsze urzekły mnie pełne szczegółów opisy, zwłaszcza charakterystyki herbów czy wyjaśnienia dotyczące rycerskich obyczajów. Przyzwyczajona do mocnych scen przemocy czy erotycznych, których nie brakuje w sadze, byłam mile zaskoczona, że tutaj praktycznie ich nie ma. To akurat bardzo przypadło mi do gustu – dzięki temu lektura opowiadań staje się lekka i nadaje się dla większego grona odbiorców, także tych rozpoczynających przygodę z Grą o tron.

Zaprezentowane historie są bardzo różne, ale mają jeden wspólny motyw – trudno przetrwać w świecie rządzonym przez chciwość, pychę i żądzę władzy, a prawość czy honor to najczęściej wyświechtane frazesy. Występuje tu także tak charakterystyczny dla Martina brak wyraźnego podziału na dobro i zło – Duncan stara się postępować wedle rycerskiego kodeksu, ale często kierowanie się nim prowadzi do trudnych wyborów, pozostawiając gorycz w sercu i trupy życzliwych mu osób.

Zbiór Rycerz Siedmiu Królestw udowadnia, że George R.R. Martin potrafi pisać nie tylko sążniste powieści, ale równie dobrze czuje się w krótszych formach. Nie jest to typowy zbiór opowiadań fantasy, bo świat, choć wymyślony, bardzo przypomina średniowiecze. Całości bliżej do historii przygodowych czy opowieści rycerskich – nie ma tu ani magii, ani smoków (oprócz tych malowanych na tarczach Targaryenów czy jedynego skamieniałego smoczego jaja). Dlatego też jest to idealna propozycja z gatunku fantasy dla osób nielubiących fantastyki. Dla fanów cyklu i serialu Gra o tron to pozycja niemal obowiązkowa, ale również sceptycznych czytelników może zachęcić do sięgnięcia po sagę.

Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.