Zegarmistrzowska precyzja
W jednej z wcześniejszych recenzji
porównałam cykl Anny Kańtoch do dobrego obiadu. Tom pierwszy miał być
przystawką, drugi – daniem głównym, a zwieńczenie cyklu – wyśmienitym deserem.
Dzisiaj zmieniam zdanie – to nie jest dobry
obiad. Wyśmienity posiłek powinien składać się z wielu współgrających ze sobą
elementów, musi być doprawiony pasującymi do niego przyprawami, a także
wzbogacony dobranym do dania odpowiednim winem. Przedksiężycowi spełniają
wszystkie powyższe warunki, ale po lekturze trzeciego tomu ta analogia
przestaje oddawać w pełni złożoność serii. Musiałam poszukać innego porównania,
bardziej adekwatnego do tego, co czułam po zamknięciu książki. I znalazłam.
Dzieło Anny Kańtoch jest podobne do
doskonale działającego mechanizmu wykonanego z iście zegarmistrzowską precyzją.
I jak każdy mechanizm składa się z dziesiątek różnych, na pierwszy rzut oka
dziwnych elementów, poszczególne części trylogii zawierają, mogłoby się
wydawać, w żaden sposób niepasujące do siebie fragmenty fabuły, które złożone w
jedną całość tworzą spójną i interesującą historię.
Przebudzenie zbliża się wielkimi krokami. Nikt
nie wie, jak będzie wyglądać rezultat całego procesu, tak jak nikt nie zdaje
sobie sprawy ze zmian, jakie to wydarzenie wprowadzi w ich życiu. Nie wiadomo,
kto dotrwa do oczekiwanego finału i jakimi prawami rządzi się dobór osób
mających dostąpić tego wielkiego zaszczytu. Kaira i Finnen za wszelką cenę
próbują zapobiec Przebudzeniu i podżegają do buntu przeciw Przedksiężycowym.
Przy okazji zamierzają popsuć szyki ojcu dziewczyny. Daniel Pantalekis nadal
mieszka i współpracuje z Brin Issą, a kapitan Tellis, przebywająca w
odrzuconych wersjach miasta, próbuje rozwikłać zagadkę tego ostatniego. Wszyscy
oczekują nieuchronnego, a zegar nieubłaganie tyka.
Siłą prozy Anny Kańtoch jest znakomity
pomysł na fabułę. Tajemniczy Przedksiężycowi rządzą losami mieszkańców
umierającego Lunapolis, dokonują wśród nich ostrej selekcji w trakcie kolejnych
Skoków, a mimo to lunapolitanie nadal dążą do doskonałości. W dwóch pierwszych
tomach autorka umiejętnie podsycała moją ciekawość, podrzucała tropy, myliła
ślady i sprawiała, że zastanawiałam się nad każdym zdarzeniem czy działaniami
postaci. Niejednokrotnie spekulowałam, czym będzie tajemnicze Przebudzenie, jak
zakończy się cała historia i kto tak naprawdę zwycięży w próbie sił – Kaira czy
Brin Issa. I za każdym razem dochodziłam do innych wniosków, a wyobraźnia
podsuwała różne warianty finału.
Początkowo miałam nieodparte wrażenie, że
niektóre elementy nie pasują, że całość będzie zgrzytać i na pewno nie
zadziała. Jednak w trakcie lektury okazało się, że to, co wydaje się być
defektem, nagle staje się niezbędnym trybikiem, bez którego cały system nie ma
prawa funkcjonować. W tomie trzecim wszystkie elementy wskoczyły na właściwe
miejsca, w rezultacie tworząc sprawnie działający mechanizm. Każdy wątek i
każdy szczegół połączyły się ze sobą, dając nieoczekiwane i naprawdę
zaskakujące zakończenie.
W recenzjach poprzednich tomów wspominałam
o niezwykłej wizji Lunapolis, jaką autorka roztacza przed czytelnikami. Miasto
jest nie tylko miejscem akcji, ale również jednym z bohaterów i kto wie, czy
nie tym najważniejszym. Kańtoch wykreowała niezwykły, kompletny świat, czy
wręcz kilka jego wersji, a te doskonale się uzupełniają. Zgrabnie połączyła
elementy prozy fantastyczno-naukowej z wątkami społecznymi, wplotła motywy
kryminalne, a wszystko okrasiła odrobiną grozy. To sprawiło, że dotarłszy do
wielkiego finału i uzyskawszy rozwiązania wszystkich zagadek, nie byłam
rozczarowana. Finał trylogii okazał się godnym zamknięciem cyklu.
Przedksiężycowi to niezwykła pozycja na
polskim rynku wydawniczym. Oryginalna fabuła i kreacja świata zadowoli
niejednego wielbiciela fantastyki, a czytelnik, który oczekuje czegoś zupełnie
nowego, na pewno da się wciągnąć w wir intryg i spisków. Kańtoch konsekwentnie
konstruuje jedyny w swoim rodzaju mechanizm i zaprasza czytelnika do próby
odgadnięcia sposobu jego działania. Zapewniam, że podjęcie wyzwania jest bardzo
odświeżające, a rozwiązanie skomplikowanego systemu funkcjonowania tej maszyny
będzie wielce satysfakcjonujące.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.