Dzisiaj mam dla Was recenzję książki pisarza, którego najgłośniejszy cykl, czyli Czarna Kompania ,wywarł na mnie ogromne wrażenie. Czy Delegaturom Nocy uda się przebić serię o przygodach Konowała i Kruka? Trudne pytanie.
A zdjęcie książki to taki mój żart, gdyż o mroku w końcu mowa ;)
W okowach mroku Glena Cooka
Moja przygoda z twórczością Glena Cooka zaczęła się kilka
lat temu od przeczytania cyklu Czarna Kompania. Serię o przygodach Konowała i
pozostałych członków niesławnej drużyny pochłonęłam niezwykle szybko.
Zafascynowali mnie bohaterowie i niezwykła wizja świata stworzone przez autora
– bogowie i magowie byli potężni i destruktywni, a konflikty zbrojne ogromne,
jak na epicką fantastykę przystało. Język, jakim Cook się posługuje, sprawił, że
chętnie sięgnęłam po inne pozycje z jego dorobku.
Delegatury Nocy
W okowach mroku to trzeci tom cyklu Delegatury Nocy. Po Tyranii Nocy oraz Panu Milczącego Królestwa wydanych dość dawno temu,
czytelnicy wreszcie doczekali się trzeciej odsłony przygód Pipera Hechta.
Dlatego też bez znajomości poprzednich części nie ma co sięgać po tę powieść –
hermetyczna fabuła wyklucza zrozumienia chociażby tekstu okładkowego.
W fabule autor rozwija wątki znane z poprzedniego tomu:
Heris, siostra Hechta, wciąga brata do walki, która ma zapobiec powrotowi
Kharoulke, mrocznego boga. Imperatorowa Katrin chce, by Hecht poprowadził armie
Imperium Graala.
Delegatury Nocy są odmienną lekturą od Kronik Czarnej
Kompanii. Autor nakreśla szeroko świat powieści, nie koncentruje się a
wydarzeniach bezpośrednio związanych z bohaterami. W cyklu ważne są wątki
drugo-, a nawet trzecioplanowe, które w różny sposób wpływają na wydarzenia i
postacie. Dlatego też lektura nie jest łatwa – często spotykany jest narracyjny
chaos, czytelnik gubi się w gmatwaninie kolejnych nazw, postaci i wydarzeń.
Szkoda, bo po tym autorze spodziewałam się jednak czegoś bardziej uporządkowanego.
Nie samym chaosem
cykl stoi
Plusem sagi są nieźle wykreowani bohaterowie. Nie są oni
oderwani od otaczającej ich rzeczywistości, popełniają błędy jak każdy, a różne
wydarzenia przydają lub ujmują im cech ludzkich. Postacie są krwiste i
autentyczne, ale czy zyskają sympatię czytelnika – ocenę pozostawiam Wam samym.
Twórczość Glena Cooka jest specyficzna i zaryzykuję stwierdzenie, że – tak jak w przypadku Stevena Eriksona, autora Malazańskiej Księgi Poległych – lubi się go lub nienawidzi. Nie ma stanów pośrednich. Dlatego też zachęcam do sięgnięcia po Delegatury Nocy – sami przekonajcie się, co sądzicie o specyficznej twórczości Cooka.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.