Uważaj, o czym marzysz, bo może się to
spełnić
Graham Masterton nie należy do moich ulubionych pisarzy.
Moja przygoda z jego twórczością rozpoczęła się Śpiączką (dosłownie i w przenośni, bo książka bardzo mnie znużyła) i myślałam, że na tym
się zakończy. Postanowiłam jednak dać autorowi drugą szansę i sięgnęłam po jego
dzieło, które niedawno ukazało się nakładem wydawnictwa Albatros – tym razem
powieść historyczną. Czy tu również czekało mnie rozczarowanie?
O czym jest Imperium? To opowieść o
młodej dziewczynie, Lucy Darling (tak na marginesie, jej postać luźno skojarzyła
mi się z Lucy Westenrą, jedną z bohaterek Draculi oraz Wendy
Darling z Piotrusia Pana – nie wiem, czy było to zamierzeniem
autora, czy raczej zadziałała tu moja wyobraźnia). Lucy pochodzi z maleńkiej
mieściny w Kansas i nie ma zbyt wielkich perspektyw: wyjdzie za mąż, urodzi
dzieci i będzie mieszkać na farmie aż do śmierci. Pragnie jednak innego życia. Marzy
o tym, by wyjść za bogatego lorda lub finansistę i zostać damą z towarzystwa.
Dziewczynę wychowuje prowadzący sklep ojciec, a od czasu
do czasu odwiedza ich niechlujny wuj Casper, który zajmuje się szemranymi
interesami. Prawdziwe szczęście w ogromnym nieszczęściu, bo dzięki wujowi
marzenia Lucy mogą się spełnić. Jak wykorzysta daną jej przez przewrotny los szansę,
musicie przekonać się sami.
Jak wspomniałam wyżej, podchodziłam do twórczości
Mastertona z ogromnym dystansem. Bałam się kolejnego rozczarowania, ale okazało
się, że niepotrzebnie. Powieść przeczytałam z prawdziwą przyjemnością. Autor
doskonale uchwycił realia schyłku XIX wieku – małomiasteczkową biedę, snobizm
Nowego Jorku, dystans angielskiej arystokracji oraz kolorystykę i duchotę Indii.
Bohaterowie są ludźmi z krwi i kości, mają wiele słabości i popełniają błędy. Lucy
nie ma łatwego życia, poprzez swoje wybory niemal wszędzie czuje się nie na
miejscu, jednak trzeba przyznać, że do swego celu brnie z niezwykłym uporem.
Nie pochwalam niektórych decyzji dziewczyny, jednak nie mogę odmówić jej
konsekwencji.
Imperium czyta się bardzo dobrze.
Masterton świetnie nakreślił tło historyczne i widać, że przestudiował
przynajmniej najważniejsze opracowania dotyczące epoki. Autor umiejętnie
wprowadza czytelnika w wykreowany świat, przedstawiając najważniejsze
wydarzenia polityczne (kłopoty Brytyjczyków w Indiach), opisując różnice
kulturowe (hinduski podział na kasty) i językowe (przykładowo poprzez częste
odniesienia do kansaskiego akcentu bohaterki). Świetnie wychodzi mu odmalowywanie
wizji kolejnych miast czy krajów. Jako odbiorca nie miałam problemu z
odnalezieniem się w danej rzeczywistości – czy to była deszczowa Anglia, czy
gorące Indie. Przyznaję, że tego się absolutnie nie spodziewałam.
Fabuła nie jest specjalnie odkrywcza – ot, kolejna
historia biednej dziewczyny z wielkimi marzeniami. Wbrew pozorom jednak ta
prostota to siła powieści. Dzieje Lucy to historia licznych wzlotów i upadków,
pełna rozczarowań, łez i tragedii. Książę z bajki nie do końca się takim
okazuje, bogactwo raz dane szybko można stracić, a sama bohaterka
niejednokrotnie waha się, czy postępuje słusznie. Samo życie.
Na końcu chciałabym się odnieść do moim zdaniem niezbyt
trafnego tłumaczenia tytułu. Oryginalny tytuł Empress zdecydowanie lepiej oddaje treść książki. Bezpośrednie polskie tłumaczenie –
cesarzowa – nie do końca byłoby właściwe, ale chyba i tak bardziej udane niż Imperium, który to tytuł niesie ze sobą skojarzenia
polityczne i odnosi się raczej do kolonialnej polityki Wielkiej Brytanii, a ta
jednak jest marginalnym elementem książki. Bohaterką jest kobieta i jej
ambicje, a więc tytuł powinien bezpośrednio do nich nawiązywać.
Trudno powiedzieć, czy historyczne dzieło Grahama
Mastertona ma jakiś minus (no, może oprócz kilku aż nazbyt oczywistych zbiegów
okoliczności). Nie jest to może arcydzieło, ale po prostu bardzo dobrze
napisana powieść, której lektura uprzyjemni długie wieczory. Jeśli jednak ktoś
spodziewa się historii w duchu Jane Austen (co ciekawe, Lucy Darling bardzo
lubi czytać jej książki), srogo się zawiedzie. To nie jest ckliwa i romantyczna
opowieść, ale historia, która mogła wydarzyć się naprawdę.
Recenzja ukazała się na portalu Efantastyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.