środa, 5 listopada 2014

"Imperator. Bramy Rzymu", Conn Iggulden - recenzja

Narodziny boga


Juliusz Cezar to postać, która od mileniów rozpala wyobraźnię historyków. Jego imię stało się synonimem władcy, a umiejętności przywódcze i postawa jako polityka niejednokrotnie były wzorem do naśladowania przez rzesze wojskowych i mężów stanu (czy to akurat dobrze, to sprawa dyskusyjna). Barwnym życiorysem, podkolorowanym przez antycznych dziejopisarzy, można by obdarzyć kilka osób. Nie dziwi więc fakt, że spora rzesza pisarzy postanowiła osadzić swoje książki w czasach schyłku Republiki Rzymskiej i w większym lub mniejszym stopniu uczynić jednym z bohaterów właśnie Cezara.

Bramy Rzymu Conna Igguldena otwierają cykl Imperator. Jest to już drugie wydanie pięcioksięgu, jakie ukazuje się w Polsce. Tym razem Dom Wydawniczy Rebis przygotował wersję w miękkiej okładce ze skrzydełkami (poprzednia wydana została w twardej oprawie i obwolucie), utrzymaną w jasnej tonacji. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że książka zmniejszyła objętość niemal dwukrotnie, a co to oznacza dla każdego bibliofila szukającego wolnej przestrzeni na półce, nie trzeba tłumaczyć.

Głównym – ale nie jedynym – bohaterem cyklu jest Gajusz Juliusz Cezar. W pierwszym tomie czytelnik poznaje jego dzieciństwo oraz wczesną młodość spędzoną w posiadłości położonej nieopodal Rzymu. Młody Juliusz musi stawić czoła wielu dziecięcym wyzwaniom: złośliwym i brutalnym zagrywkom nieco starszego sąsiada, Swetoniusza, bezwzględnemu szkoleniu, któremu poddaje go Reniusz, były gladiator, czy osobistym problemom związanymi z chorą matką i wciąż nieobecnym ojcem. W tym wszystkim oparciem jest dla niego podopieczny ojca, Marek. Chłopcy wspólnie pobierają nauki mające na celu przygotowanie ich do wejścia w dorosłość – Juliusz ma wstąpić na drogę przeznaczoną każdemu synowi rzymskiego senatora, Marek widzi swą przyszłość w szeregach armii. Po dramatycznych wydarzeniach i śmierci ojca młody Cezar zwraca się z prośbą o pomoc do potężnego wuja, konsula Mariusza. I tak rozpoczyna się jego długoletni marsz na szczyt.

Każdy, kto spodziewa się rzetelnie napisanej zbeletryzowanej biografii Cezara, poczuje się rozczarowany. Autor nie ukrywa, że na potrzeby fabuły zmienił niektóre wydarzenia z życia swego bohatera. Mariusz był bratem ojca Juliusza, a nie matki; Marek, którego aż do ostatniej strony znamy tylko z imienia, nie wychowywał się razem z Cezarem. Tę wyliczankę można by kontynuować jeszcze długo, ale nie ma to najmniejszego sensu. Zmiany wprowadzone przez Igguldena są miejscami kosmetyczne i ułatwiają autorowi poruszanie się w dość skomplikowanym świecie intryg. Nie mają przy tym większego wpływu na płynność historii; czasami nawet wręcz przeciwnie – sprzyjają budowaniu dramatycznej atmosfery i bardzo zaskakują.

O dzieciństwie Cezara wiadomo niewiele, dlatego tutaj autor mógł popuścić wodze fantazji. Zgodnie z prawidłami literatury znanymi już od starożytności (odsyłam do chociażby Żywotów cezarów Swetoniusza), bohater musi wykazywać nadzwyczajne zdolności już w dzieciństwie. A więc Cezar jest wyśmienitym strategiem i potrafi być przebiegły, gdy zajdzie taka potrzeba. Jest również niezwykle odważny i wytrwały. Przejawia pewną dziecięcą dozę naiwności, chociaż nagłe wejście w dorosłość i przejęcie obowiązków po ojcu wyrywają go z tego bezpiecznego świata.

Pozostali bohaterowie są tylko tłem dla rodzącej się osobowości, chociaż w pewnym momencie na równoległy pierwszy plan wybija się Marek. Chłopak, nie mogąc liczyć na karierę polityczną, jaka pisana jest jego przyjacielowi, oddaje swe umiejętności (dodajmy, niemałe) na usługi armii.

Bramy Rzymu to interesujące preludium do dalszych części cyklu. Iggulden umiejętnie przykuwa uwagę czytelnika, kreując niebanalne postacie, ale także przybliżając zasady funkcjonowania rzymskiego ustroju politycznego. Pokazuje także przekrój przez społeczeństwo zamieszkujące Wieczne Miasto i zależności, które utworzyły się pomiędzy różnymi grupami jego mieszkańców. Pod tym względem jest to bardzo wartościowa powieść, jednak trzeba zaznaczyć jeszcze raz, że nie jest to rzetelna biografia Cezara (czy któregokolwiek z ówczesnych mężów stanu), a jedynie swoista wariacja na temat. I jeśli czytający będzie o tym pamiętał, lektura okaże się ciekawa i bardzo przyjemna.

Recenzja ukazała się na portalu Fahrenheit

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.