Codzienne życie taksiarza
Ostatni z wymienionych tytułów przedstawia perypetie
taksówkarzy pracujących w fikcyjnym WPT (Warszawskie Przedsiębiorstwo Taksówkowe)
i zmagających się nie tylko z przeróżnej maści pasażerami, ale przede wszystkim
z absurdami peerelowskiej Polski. Na podstawie tego serialu wydawnictwo Inte-gra
stworzyło grę planszową „Zmiennicy”.
Zapraszamy do
taksówki
Solidne pudełko zawiera dużo elementów i zestaw woreczków
strunowych (co wcale nie jest częstym dodatkiem!), w których można je
przechowywać bez obawy o pomieszanie. Oprócz pionków przedstawiających taksówki
(Fiat 125p) w środku znajdziemy między innymi trzy „radiowozy” Milicji Obywatelskiej,
mnóstwo znaczników łebków, sygnalizacji świetlnej i mandatów, karty Głównych
Pasażerów, wydarzeń, WPT (którymi operują gracze) i tak dalej. Jest tego
naprawdę niemało i choć w trakcie pierwszej rozgrywki możemy się poczuć nieco
zagubieni i przytłoczeni ilością elementów, to w kolejnych partiach jest już o
wiele prościej się odnaleźć.
Plansza do „Zmienników” jest dość spora, a więc trzeba
przygotować dużo miejsca do jej rozłożenia. Pięknie wykonane ilustracje cieszą
oko detalami; przedstawiają znane z serialu miejsca w Warszawie rozmieszone w prostej siatce ulic. Każdy
budynek jest wiernym odwzorowaniem ówczesnego oryginału (Dworzec Centralny czy
Pałac Kultury i Nauki to chyba najbardziej rozpoznawalne budowle). Niestety nie
obyło się bez pewnych wpadek. Słabo widoczne są miejsca, na których kładziemy
żetony łebków, a karty Głównych Pasażerów zlewają się z planszą, przez co bardzo
łatwo je przeoczyć. Wystarczyłoby dodać do kart ciemną obwódkę i byłoby o wiele
lepiej.
Instrukcja do gry została oparta na instrukcji obsługi
Fiata 125p i na pierwszy rzut oka wygląda bardzo solidnie. Rozkład elementów na
planszy ilustruje szczegółowa grafika, podobnie jest z wyjaśnieniem detali na
Kartach Pojazdów czy Kartach Głównych Pasażerów. Jednak po wczytaniu się w
zasady i rozegraniu kilku partii uwidaczniają się problemy, których rozwiązania
nie znajdziemy w środku (przykładowo, brakuje objaśnień kilku bonusów).
Ruszamy na miasto
W „Zmienników” można grać maksymalnie w cztery osoby, ale
przewidziana jest również rozgrywka jednoosobowa. Gracze, prowadząc swoje
taksówki, przewożą pasażerów, którzy podzieleni zostali na dwie kategorie:
Główni Pasażerowie i łebki. Za dowiezienie ich na miejsce otrzymują zapłatę
zależną od roli społecznej (wioząc Obywatela za kurs otrzymamy 200 zł, ale gdy
do samochodu wsiądzie Ormowiec, nie otrzymamy nic). Trzeba się jednak spieszyć,
ponieważ słuchawka telefonu w centrali Warszawskiego Przedsiębiorstwa
Taksówkowego rozgrzewa się do czerwoności od licznych wezwań zniecierpliwionych
klientów – Głównych Pasażerów. Jeśli nie doczekają się oni transportu w
określonym czasie, złożą skargę. A gdy wyrozumiałość kierownika zostanie
wyczerpana, a liczba skarg przekroczy dziewięć, gra kończy się porażką
wszystkich uczestników.
Zwycięzcą zostaje ta osoba, która jako pierwsza zarobi
określoną na początku ilość pieniędzy.
Tak, w bardzo wielkim uproszczeniu, wygląda partia
„Zmienników”. Nasze zamiary będą krzyżować pozostali taksówkarze, a także
szemrani klienci (Kuśmider i Krashan) oraz nadgorliwi funkcjonariusze MO (za
szybką jazdę czy zbyt dużą liczbę pasażerów możemy otrzymać mandat).
Jednocześnie można solidaryzować się z innymi graczami, zabierając
zdenerwowanego Głównego Pasażera po to, by nie otrzymać kolejnej skargi. Wbrew
pozorom, sposobów gry jest wiele, co bardzo ją urozmaica.
Siadamy za kółkiem
czy nie?
„Zmiennicy” są bardzo dynamiczną grą, a początkowo
skomplikowane zasady po kilku partiach stają się w pełni zrozumiałe. Rywalizacja
wzbudza wielkie emocje, a nawiązywana z konieczności współpraca jeszcze je
podsyca. Na pewno jest to także nie lada gratka dla miłośników serialu, którzy
na kartach rozpoznają swoich ulubionych bohaterów, a ilustracje są naprawdę
pięknie wykonane. Ale, czy naprawdę warto zainwestować w tę grę?
Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Rozgrywka jest
przyjemna, jednak potrzeba sporo samozaparcia, by przebrnąć przez instrukcję
bez choćby cienia irytacji. To jest chyba najsłabszy punkt „Zmienników” i jeśli
ulegnie on poprawie, gra na pewno stanie się bardziej zrozumiała i przejrzysta.
Myślę, że wielbicielom telewizyjnych produkcji lat osiemdziesiątych i
twórczości Stanisława Barei tego tytułu zachwalać nie trzeba, natomiast
pozostali „planszówkowicze” powinni choć raz zasiąść nad planszą, by sprawdzić,
czy odnaleźliby się w realiach schyłku PRL-u i za kółkiem taksówki o
charakterystycznym numerze 1313.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.pl
Serialu nie lubię, więc raczej nie sięgnę po ten tytuł :D
OdpowiedzUsuńOdwiedziłem ostatnio mój ulubiony sklep z grami planszowymi i właśnie ta gra mi się rzuciła w oczy i zastanawiam nad jej kupnem.
OdpowiedzUsuń