Ku gwiazdom
Ogrom Wszechświata od lat fascynuje nie tylko badaczy, ale również pisarzy science fiction, dla których kosmos wciąż stanowi pożywkę i podstawę ich twórczości. Jednak pomimo nowych odkryć, wiele pytań nadal pozostaje bez odpowiedzi. Spoglądając w nocne niebo zastanawiamy się, czy widoczne z powierzchni Ziemi gwiazdy skupiają wokół siebie planety podobne do naszej? Czy kosmiczna pustka zapełni się kiedyś statkami? I wreszcie, czy człowiek będzie niepodzielnym władcą tego wszystkiego, czy raczej jest tylko marionetką w rękach sił wyższych, jakiekolwiek by one nie były? Między innymi takie kwestie stały się kanwą najnowszej powieści Dariusza Domagalskiego.
Gromada kulista Tucanae 47 ma okazać się żyłą złota dla grupy
zwiadowców – ludzi pracujących dla wielkich korporacji, przemierzających kosmos
w poszukiwaniu nowych planet i surowców w zamian za udział w zyskach z ich
eksploracji. Załoga statku Selene,
licząca siedem osób, to zbieranina specjalistów z różnych dziedzin –
astrobiologii, geologii czy robotyki. Zamknięty w sobie i skryty Bahman,
pesymistycznie nastawiony Abraham, małomówny Szenrab, przystojny i bezczelny
Varges, jowialny Gorszkow, rzeczowy Thorssen i tajemniczy astrobiolog, będący
jednocześnie narratorem, są połączeni wspólnym celem – dotarciem do skupiska
gwiazd – i starają się unikać wzajemnych konfliktów. Kruchy spokój pryska, gdy
kapitan zostaje zmuszony do wzięcia na pokład jeszcze jednej osoby – specjalistki
od kognitywistyki, Katji. Gdy jeden z członków załogi ginie w dziwnych
okolicznościach, okazuje się, że każdy z ośmiorga uczestników wyprawy skrywa
tajemnice i niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje.
Osobliwość, szósta odsłona serii Horyzonty zdarzeń, sygnowanej przez Dom
Wydawniczy Rebis, to opowieść, w której na pierwszy plan zdecydowanie wybija
się wątek sensacyjny. Główny bohater podejmuje się roli detektywa, by rozwikłać
zagadkę śmierci kolejnych członków załogi statku. Nie oznacza to, że sama
wyprawa badawcza i sekrety Tucanae 47 oraz błękitnych maruderów są mniej ważne.
Zgony zwiadowców wydają się powiązane nie tylko ze sobą, ale również z
istnieniem niezwykłych gwiazd. Odkrycie prawdziwych tożsamości i motywów
działania poszczególnych ludzi prowadzi do wyjaśnienia wydarzeń mających
miejsce również w trakcie wcześniejszych wypraw, organizowanych przez wojsko do
tej części kosmosu.
Domagalski zastosował narrację pierwszoosobową, czyniąc ze swojego
bohatera nie tylko aktywnego uczestnika wydarzeń, ale również ich komentatora.
Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik może prześledzić tok myślenia postaci, choć o
nim samym niewiele się dowiaduje. Okazuje się, że astrobiolog również skrywa
tajemnicę, a jej ujawnienie następuje dopiero w zaskakującym finale książki.
Intrygująca grafika okładkowa Tomasza Marońskiego zapowiada
interesującą historię. Niestety nie do końca to się udało. Opowieść o
odkrywaniu nowych planet i pozaziemskich cywilizacji, doprawiona nutką
kryminału, zostaje zagłuszona przez nagromadzenie teorii naukowych, między
innymi z zakresu astrofizyki czy neurobiologii. Dla czytelnika zaczynającego
przygodę z science fiction nie będzie
to miało większego wpływu na lekturę, natomiast osoby bardziej zagłębione w
temacie mogą poczuć się zirytowane natłokiem definicji. Dyskusje bohaterów o
naturze błękitnych maruderów, teologii czy rozwoju SI wypadają zbyt sztucznie,
a czytelnik może odnieść wrażenie, że pisarz chciał w jednej powieści zawrzeć
jak najwięcej naukowych teorii. Miejscami spowalnia to akcję na tyle mocno, że
staje się ona po prostu nużąca, a zagadnienia z zakresu teologii, filozofii czy
astrofizyki, zapełniają strony, kosztem kreacji bohaterów.
Osobliwość jest powieścią, w której Domagalski
podejmuje próbę wyjaśnienia sensu istnienia ludzkich cywilizacji i pustego,
niezamieszkanego Wszechświata. Nie można powiedzieć, że doszedł do odkrywczych
wniosków. Pęd ludzkości ku odkrywaniu nieznanego może stać się jej zgubą, bo: „(…)
niektórych tajemnic kosmosu nie powinniśmy odkrywać. Są rzeczy, których nie
rozumiemy, i tak powinno zostać"[1].
Konkluzja nasuwająca się po lekturze książki, jest taka, że czasami lepiej
poprzestać na patrzeniu w gwiazdy niż ku nim podążać.
Recenzja ukazała się Creatio Fantastica nr 1 (48) 2015
No właśnie. Słaba to książka. Na tylu różnych poziomach kuleje, że zastanawiam się, kiedy Domagalski zrozumie, że SF pisać nie potrafi.
OdpowiedzUsuń