Daj pan grosik
W wiktoriańskiej Anglii powieści za pensa stały
się synonimem literatury, która pozwalała choć przez chwilę poczuć dreszczyk zakazanych
emocji. Wszystko to za sprawą cieszących się dużą popularnością tzw. penny dreadfuls[1] – krwawych, pełnych
przemocy i drastycznych opowieści, które można było nabyć za niewygórowaną cenę.
Autorzy tych czytadeł puszczali wodze fantazji, nie dbając o formę czy styl –
istotna była makabra, nagromadzenie trupów i niezwykłych zdarzeń.
Twórcy serialu, który tytułem nawiązuje do
tych tradycji (polskie tłumaczenie Dom
grozy nie do końca oddaje charakter produkcji), garściami czerpią ze
znanych literackich czy filmowych motywów i, umiejętnie nimi żonglując,
zapraszają widza do zabawy w ich odkrywanie. Teatr Grand Guignol i skrywająca się w jego trzewiach zdeformowana istota,
przywodzą na myśl historię znaną z powieści Dzwonnik
z Notre-Dame lub musicalu Upioór w
operze. Nie zabrakło korzystającego z wszelkich uroków życia Doriana Graya,
krwawych zbrodni przypominających działalność Kuby Rozpruwacza lub pana Hyde’a
czy wreszcie wątków wampirycznych, egiptologicznych lub spirytystycznych.
Akcja pierwszego sezonu przenosi widza do dziewiętnastowiecznego Londynu. W prasie coraz częściej pojawiają się artykuły opisujące bestialskie zbrodnie, których sprawcy pozostają nieznani. Policja jest bezradna. Znany podróżnik sir Malcolm Murray (Timothy Dalton), którego córka zaginęła w niejasnych okolicznościach, wraz z Vanessą Ives (Eva Green), skrywającą wiele tajemnic spirytystką, są przekonani, że za morderstwa odpowiadają moce nadprzyrodzone. Duet Murray i Ives rozpoczyna więc własne śledztwo, do którego wkrótce dołączają: pochodzący ze Stanów Zjednoczonych strzelec wyborowy Ethan Chandler (Josh Hartnett) oraz młody, zafascynowany przekraczaniem granic pomiędzy życiem a śmiercią doktor Victor Frankenstein (Harry Treadaway).
Na pierwszy rzut oka koncepcja przypomina komiksową Ligę Niezwykłych Dżentelmenów Alana Moore’a, jednak na tworzeniu drużyny, składającej się ze znanych powieściowych postaci, podobieństwa się kończą. Żaden z bohaterów nie posiada specjalnych zdolności, choć z biegiem czasu widz odkrywa, że każdy z nich ma wiele mrocznych tajemnic.
Aktorska obsada została dobrana znakomicie.
Timothy Dalton jako znany podróżnik i odkrywca (ukłon w stronę postaci sir
Richarda Francisa Burtona), poszukujący swojej córki, bardzo dobrze odnajduje się
w swojej roli. Nieco zapomniany przez producentów filmowych Josh Hartnett gra
prostego aktora z westernowego przedstawienia – czasami jednak pozwala, by
maska opadła, ukazując wrażliwe wnętrze. Harry Treadaway jako doktor Victor
Frankenstein nadaje postaci nowe, romantyczne cechy, a Rory Kinnear, wcielający
się w rezultat jego eksperymentów, jednocześnie przeraża i wzbudza ogromne współczucie.
Na
pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się panna Ives. Wcielająca się w tę postać
Eva Green zachwyca grą aktorską i głębią spojrzenia (sceny opętania to majstersztyk
i prawdziwy popis jej umiejętności). Piękna i opanowana kobieta lub tajemnicza
spirytystka – to pozy, które skrywają udręczoną osobę, walczącą ze swoim
wewnętrznym demonem. Vanessa jest bohaterką bardzo złożoną, mającą wiele
odcieni i niezmiennie przykuwającą uwagę widza.
Niewątpliwie na sukces Penny Dreadful wpływa również mroczny i brudny klimat
wiktoriańskiego Londynu, podkreślany sugestywną muzyką, skomponowaną przez Abla
Korzeniowskiego. Śpieszący do pracy robotnicy, tanie hotele, spowite mgłą i
dymem ciemne ulice czy obwieszone praniem czynszowe domy – wszystkie te z pozoru
błahe i zwyczajne elementy życia w wielkim mieście przydają opowieści dodatkowej
grozy. W serialu nie brakuje także naturalizmu (potajemne sekcje zwłok,
pokazywana bez skrępowania nagość) czy estetyki gore (sterty ciał w kryjówkach wampirów, zbryzgane krwią ściany
mieszkań po ataku tajemniczej bestii). Czasami makabra goni makabrę, jednak ma to
na celu pokazanie, że bohaterowie są zmuszeni stykać się z najbardziej przerażającymi
istotami, jakie tylko można sobie wyobrazić.
Penny
Dreadful to produkcja, w której poruszane są motywy znane już z literatury grozy,
jednak traktuje się je z pewną powagą. Wampiry to żądne krwi bestie, a nie romantyczni
kochankowie - ich ofiarami padają nie tylko dorośli, lecz także małe dzieci. Z
kolei przerażający i oszpecony potwór Frankensteina pragnie jedynie wieść
spokojne życie, marzy o akceptacji w społeczeństwie tak bardzo, że porzucony
przez stwórcę, sam nadaje sobie imię i przez lata uczy się żyć pomiędzy tymi,
którzy go nienawidzą. Przemyślnie prowadzony wątek wilkołaka grasującego w
biedniejszych dzielnicach Londynu zapewne zostanie rozwinięty w kolejnym
sezonie, ale już teraz daje nadzieję na ciekawą historię poruszającą motyw
dwoistości ludzkiej natury.
Twórcy nie ograniczają się wyłącznie do
pokazania makabry, ale stawiają również ważne pytania o naturę człowieczeństwa.
Co tak naprawdę czyni człowieka człowiekiem? Czy tylko fizyczna powłoka, dzięki
której można wieść pełne cielesnych uciech życie? A może wrażliwy umysł skryty w poskładanym z
różnych części ciele, pełnym blizn i przebarwień? Kiedy należy wziąć odpowiedzialność
za własne czyny i pogodzić się z ich konsekwencjami? W serialu nie otrzymamy
odpowiedzi na te pytania, ale twórcy umiejętnie zasiali w widzach ziarna
wątpliwości, które kiełkując w ich głowach, zmuszają do zastanowienia się nad złożonością
ludzkiej natury.
Recenzja ukazała się Creatio Fantastica na 1 (48) 2015
[1] Zob. Penny
dreadful, w: Encyclopedia Britannica,
http://global.britannica.com/EBchecked/topic/450203/penny-dreadful,
[14.02.2015]
Eva Green jest - tutaj, ale i wszędzie, gdzie się pojawia - wspaniała! Właściwie to głównie dla niej oglądam ten serial. ;)
OdpowiedzUsuń