czwartek, 19 marca 2015

"Penny Dreadful. Sezon 1" - recenzja serialu

Daj pan grosik


W wiktoriańskiej Anglii powieści za pensa stały się synonimem literatury, która pozwalała choć przez chwilę poczuć dreszczyk zakazanych emocji. Wszystko to za sprawą cieszących się dużą popularnością tzw. penny dreadfuls[1] – krwawych, pełnych przemocy i drastycznych opowieści, które można było nabyć za niewygórowaną cenę. Autorzy tych czytadeł puszczali wodze fantazji, nie dbając o formę czy styl – istotna była makabra, nagromadzenie trupów i niezwykłych zdarzeń.
Twórcy serialu, który tytułem nawiązuje do tych tradycji (polskie tłumaczenie Dom grozy nie do końca oddaje charakter produkcji), garściami czerpią ze znanych literackich czy filmowych motywów i, umiejętnie nimi żonglując, zapraszają widza do zabawy w ich odkrywanie. Teatr Grand Guignol i skrywająca się w jego trzewiach zdeformowana istota, przywodzą na myśl historię znaną z powieści Dzwonnik z Notre-Dame lub musicalu Upioór w operze. Nie zabrakło korzystającego z wszelkich uroków życia Doriana Graya, krwawych zbrodni przypominających działalność Kuby Rozpruwacza lub pana Hyde’a czy wreszcie wątków wampirycznych, egiptologicznych lub spirytystycznych.

Akcja pierwszego sezonu przenosi widza do dziewiętnastowiecznego Londynu. W prasie coraz częściej pojawiają się artykuły opisujące bestialskie zbrodnie, których sprawcy pozostają nieznani. Policja jest bezradna. Znany podróżnik sir Malcolm Murray (Timothy Dalton), którego córka zaginęła w niejasnych okolicznościach, wraz z Vanessą Ives (Eva Green), skrywającą wiele tajemnic spirytystką, są przekonani, że za morderstwa odpowiadają moce nadprzyrodzone. Duet Murray i Ives rozpoczyna więc własne śledztwo, do którego wkrótce dołączają: pochodzący ze Stanów Zjednoczonych strzelec wyborowy Ethan Chandler (Josh Hartnett) oraz młody, zafascynowany przekraczaniem granic pomiędzy życiem a śmiercią doktor Victor Frankenstein (Harry Treadaway).

Na pierwszy rzut oka koncepcja przypomina komiksową Ligę Niezwykłych Dżentelmenów Alana Moore’a, jednak na tworzeniu drużyny, składającej się ze znanych powieściowych postaci, podobieństwa się kończą. Żaden z bohaterów nie posiada specjalnych zdolności, choć z biegiem czasu widz odkrywa, że każdy z nich ma wiele mrocznych tajemnic.
Aktorska obsada została dobrana znakomicie. Timothy Dalton jako znany podróżnik i odkrywca (ukłon w stronę postaci sir Richarda Francisa Burtona), poszukujący swojej córki, bardzo dobrze odnajduje się w swojej roli. Nieco zapomniany przez producentów filmowych Josh Hartnett gra prostego aktora z westernowego przedstawienia – czasami jednak pozwala, by maska opadła, ukazując wrażliwe wnętrze. Harry Treadaway jako doktor Victor Frankenstein nadaje postaci nowe, romantyczne cechy, a Rory Kinnear, wcielający się w rezultat jego eksperymentów, jednocześnie przeraża i wzbudza ogromne współczucie.

Na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się panna Ives. Wcielająca się w tę postać Eva Green zachwyca grą aktorską i głębią spojrzenia (sceny opętania to majstersztyk i prawdziwy popis jej umiejętności). Piękna i opanowana kobieta lub tajemnicza spirytystka – to pozy, które skrywają udręczoną osobę, walczącą ze swoim wewnętrznym demonem. Vanessa jest bohaterką bardzo złożoną, mającą wiele odcieni i niezmiennie przykuwającą uwagę widza.

Niewątpliwie na sukces Penny Dreadful wpływa również mroczny i brudny klimat wiktoriańskiego Londynu, podkreślany sugestywną muzyką, skomponowaną przez Abla Korzeniowskiego. Śpieszący do pracy robotnicy, tanie hotele, spowite mgłą i dymem ciemne ulice czy obwieszone praniem czynszowe domy – wszystkie te z pozoru błahe i zwyczajne elementy życia w wielkim mieście przydają opowieści dodatkowej grozy. W serialu nie brakuje także naturalizmu (potajemne sekcje zwłok, pokazywana bez skrępowania nagość) czy estetyki gore (sterty ciał w kryjówkach wampirów, zbryzgane krwią ściany mieszkań po ataku tajemniczej bestii). Czasami makabra goni makabrę, jednak ma to na celu pokazanie, że bohaterowie są zmuszeni stykać się z najbardziej przerażającymi istotami, jakie tylko można sobie wyobrazić.

Penny Dreadful to produkcja, w której poruszane są motywy znane już z literatury grozy, jednak traktuje się je z pewną powagą. Wampiry to żądne krwi bestie, a nie romantyczni kochankowie - ich ofiarami padają nie tylko dorośli, lecz także małe dzieci. Z kolei przerażający i oszpecony potwór Frankensteina pragnie jedynie wieść spokojne życie, marzy o akceptacji w społeczeństwie tak bardzo, że porzucony przez stwórcę, sam nadaje sobie imię i przez lata uczy się żyć pomiędzy tymi, którzy go nienawidzą. Przemyślnie prowadzony wątek wilkołaka grasującego w biedniejszych dzielnicach Londynu zapewne zostanie rozwinięty w kolejnym sezonie, ale już teraz daje nadzieję na ciekawą historię poruszającą motyw dwoistości ludzkiej natury.
Twórcy nie ograniczają się wyłącznie do pokazania makabry, ale stawiają również ważne pytania o naturę człowieczeństwa. Co tak naprawdę czyni człowieka człowiekiem? Czy tylko fizyczna powłoka, dzięki której można wieść pełne cielesnych uciech życie?  A może wrażliwy umysł skryty w poskładanym z różnych części ciele, pełnym blizn i przebarwień? Kiedy należy wziąć odpowiedzialność za własne czyny i pogodzić się z ich konsekwencjami? W serialu nie otrzymamy odpowiedzi na te pytania, ale twórcy umiejętnie zasiali w widzach ziarna wątpliwości, które kiełkując w ich głowach, zmuszają do zastanowienia się nad złożonością ludzkiej natury.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z galerii zdjęć Filmwebu

Recenzja ukazała się Creatio Fantastica na 1 (48) 2015



[1] Zob. Penny dreadful, w: Encyclopedia Britannica, http://global.britannica.com/EBchecked/topic/450203/penny-dreadful, [14.02.2015]

1 komentarz:

  1. Eva Green jest - tutaj, ale i wszędzie, gdzie się pojawia - wspaniała! Właściwie to głównie dla niej oglądam ten serial. ;)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obraźliwe będą usuwane.