piątek, 22 maja 2015

"Spirit Animals. Tom 1: Zwierzoduchy", Brandon Mull - recenzja

Najlepsi przyjaciele człowieka


Nie od dziś wiadomo, że zwierzęta (przynajmniej niektóre) to najlepsi przyjaciele człowieka, a także wspaniały materiał do snucia alegorycznych opowieści. Ich potencjał bardzo często wykorzystywany jest w światach na wskroś fantastycznych – wydaje się, że nie ma powieści fantasy, w której brakowałoby jakiegoś niezwykłego przedstawiciela fauny.

Nie inaczej jest w Zwierzoduchach Brandona Mulla. Pierwszy tom serii wprowadza czytelnika w prawa rządzące Erdas, krainą podzieloną na pięć mniejszych. Głównymi bohaterami są Abeke, Meilin, Conor oraz Rollan – czworo jedenastoletnich dzieci wywodzących się z różnych zakątków świata. Łączy ich wspólna cecha – stali się wybrańcami legendarnych i potężnych zwierzoduchów. Ich niezwykłe więzi z Wielkimi Bestiami będą wystawione na próbę, a same dzieci – rzucone w wir wydarzeń, które wstrząsną całym światem.

Mull jest doświadczonym pisarzem, co udowodnił między innymi cyklami Pozaświatowcy czy Baśniobór. Jego dobry warsztat doskonale widoczny jest także w Zwierzoduchach. Interesująca fabuła i niespodziewane zwroty akcji, a do tego zróżnicowane kręgi kulturowe, z których wywodzą się bohaterowie, sprawiają, że powieść czyta się z przyjemnością. Syn pasterza, córka generała, biedny sierota czy dziewczyna wywodząca się z maleńkiej wioski – już samo pochodzenie głównych postaci zapowiada ciekawe interakcje, jakie będą między nimi zachodzić. A do tego wszystkiego należy dodać asystujące im potężne zwierzoduchy, które wcale nie są łagodnymi zwierzątkami i przytulankami.

Sama kraina zwana Erdas jest wyraźną kalką rzeczywistej Ziemi. Niemal oczywiste skojarzenia narzucają się nie tylko w warstwie kulturowej (ludy Północy przypominają Szkotów czy irlandzkich pasterzy, natomiast wioska, z której wywodzi się Abeke, jest niemal żywcem przeniesiona z afrykańskich równin), ale również językowej (Erdas – Earth, Eura – Europa, Zhong – Chiny, Nilo – Afryka, Amaya – Ameryka). Podobnie rzecz się ma z tajemniczymi zwierzoduchami, które połączyła z bohaterami niezwykła więź. Przykładowo, pochodzącemu z Eury Conorowi towarzyszy wielki wilk, natomiast Meilin, wywodzącej się z Zhong, partneruje panda. Takie nawiązywanie do realnych kultur sprawia, że cała historia staje się nieco bliższa i łatwiejsza do zrozumienia przez młodego czytelnika.

Oczywiście należy pamiętać, do jakiej grupy wiekowej skierowana jest seria. Dorosły miłośnik fantastyki może się zżymać na szereg uproszczeń czy tłumaczenia oczywistych rzeczy, jednak młodzież znajdzie w powieści to, czego oczekuje – wspaniałej historii o tworzeniu się przyjaźni, okraszonej walką z potężnym złem i szukaniem zaklętych przedmiotów.

Projekt wydawniczy Spirit Animals oraz otwierający go pierwszy tom cyklu zapowiadają wyjątkową serię. Każda z siedmiu części ma być napisana przez innego autora o międzynarodowej sławie. Mull wysoko umieścił poprzeczkę, więc z tym większą niecierpliwością czytelnicy będą wyczekiwać kolejnych powieści.


Recenzja ukazała się w Creatio Fantastica nr 2 (49) 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.