poniedziałek, 21 grudnia 2015

"Ilion", Dan Simmons - recenzja

Mariaż historii i fantastyki



Gniew, bogini, opiewaj Achilla, syna Peleusa,
Zgubę niosący i klęski nieprzeliczone Achajom,
Co do Hadesu tak wiele dusz bohaterów potężnych
Strącił, a ciała ich wydał na pastwę sępom drapieżnym
Oraz psom głodnym.
Tak Dzeusa dokonywała się wola 1.


Iliada Homera jest niewątpliwie jednym z najstarszych i najważniejszych filarów europejskiej kultury. Zmagania Achajów i Trojan przez tysiąclecia rozpalały wyobraźnię czytelników – do tego stopnia, że jeden z nich uznał wojnę trojańską za prawdziwe wydarzenie i za swój życiowy cel obrał odnalezienie mitycznego miasta.

Na tej epickiej opowieści wychowały się pokolenia uczniów, stała się ona także inspiracją dla rzeszy pisarzy. Jednym z nich jest Dan Simmons, znany przede wszystkim z tetralogii o Hyperionie, ale także powieści historycznych, kryminalnych i horrorów, które nie pozwalają go zaszufladkować jako twórcy jednego gatunku.

Amerykański pisarz postawił przed sobą nie lada wyzwanie: postanowił połączyć wątki homeryckie z fantastyką naukową. Ilion, pierwsza część dylogii, pierwotnie ukazała się w 2003 roku (w Polsce w 2004). Teraz, nakładem wydawnictwa MAG, powieść wróciła na rynek odświeżona nowym tłumaczeniem i w atrakcyjnej szacie graficznej. Czy to wystarczy, by podbić serca wielbicieli fantastyki? Czy mariaż naukowej fantastyki z klasyką literatury antycznej – wydawać by się mogło, niemożliwy do zrealizowania – ma szansę przebicia się przez dziesiątki lżejszych pozycji? Odpowiedź na oba pytania może być tylko jedna: tak.

Ilion to powieść, której akcja jednocześnie rozgrywa się na trzech płaszczyznach fabularnych. I chociaż wszystkie bardzo różnią się od siebie, to odgrywają równie ważną rolę.

Pierwsza to losy Thomasa Hockenberry’ego, który po śmierci pod koniec XX wieku został wskrzeszony przez bogów olimpijskich, aby śledzić i zdawać im relację z przebiegu oblężenia Troi. Thomas jest naukowcem i scholiastą (ekspertem od dziejów starożytnej Grecji), który specjalizuje się w Iliadzie i dokładnie zna przebieg wydarzeń rozgrywających się w trakcie wieloletniego trojańskiego konfliktu. Szczególne względy, jakimi darzy go bogini Afrodyta, sprawiają, że dostaje od niej zlecenie zabicia Ateny. Plan patronki nie odpowiada jednak scholiaście, który wie, że tym czynem zmieni przebieg wojny, a to może okazać się tragiczne w skutkach. Postanawia się sprzeciwić woli bogów.

Z kolei na opustoszałej Ziemi swój żywot wiodą dawni ludzie. Ich społeczeństwo oparte jest na nanotechnologii i ograniczone zostało do zaledwie miliona mieszkańców. Każdy z nich może żyć sto lat, a w razie wypadku nadwyrężającego zdrowie lub przedwczesnej śmierci przenoszeni są do tak zwanej konserwatorni, gdzie zostają zregenerowani lub wskrzeszeni, by móc dożyć tego wieku. Po śmierci właściwej każdy człowiek zostaje przeniesiony do świata postludzi, odpowiedzialnych za ich istnienie i formę egzystowania.

Ludzkość nie posiada żadnej wiedzy o historii Ziemi i o swoim pochodzeniu, a umiejętność czytania jest traktowana jako niepotrzebna i ekstrawagancka rozrywka. Wszelkie czynności wykonywane są przez roboty zwane serwitorami, a przed zagrożeniami chronią tajemnicze dwunożne stworzenia, wojniksy. Do zadań ludzi należy tylko i wyłącznie oddawanie się wszelakim formom rozrywki, a pomocne są w tym faksowęzły, służące do przemieszczania się w dowolne miejsce.

Harman wyraźnie nie pasuje do reszty społeczeństwa. Jest jedynym człowiekiem na Ziemi, który potrafi czytać, i jest ciekawy świata. Wraz z przyjaciółmi, Adą, Daemanem i Hannah, postanawia odnaleźć pewien wręcz mityczny statek kosmiczny, aby dowiedzieć się czegoś więcej o Zapomnianej Erze, postludziach i współczesnym świecie.

Ostatni wątek dotyczy losów czterech morawców, autonomicznych i rozumnych organizmów biomechanicznych wysłanych przez ludzi z Zapomnianej Ery na Marsa. Istoty mają za zadanie zbadać anomalie stanowiące wielkie zagrożenie dla całego Układu Słonecznego. Zaatakowani przez nieznanego osobnika, rozbijają swój statek na Marsie. Katastrofę przeżyła tylko dwójka z nich: Mahnmut, badacz głębin mórz Europy i wielki znawca sonetów Szekspira, oraz przypominający kształtem ogromnego kraba znawca dzieł Prousta, Orphu z Io. Obaj podejmują misję dotarcia do wulkanu Olympus Mons, by zamontować urządzenie, które ma za zadanie ocalić Układ Słoneczny i cały wszechświat.

Już z samego opisu trzech głównych wątków wyłania się obraz Ilionu jako powieści nieszablonowej, ale także niezwykle wymagającej. Simmons nie ułatwia czytelnikowi lektury. Umiejętnie żongluje zagadnieniami zaczerpniętymi zarówno z fizyki kwantowej, jak i literatury klasycznej czy angielskiej. Część Ilionu to prozatorska wersja dzieła Homera, będąca jednak odmiennym spojrzeniem na wojnę trojańską. Co prawda, występują w niej liczne postacie drugoplanowe (a nawet charakterystyczne dla eposu listy uczestników konfliktu), jednak te będące na planie pierwszym wydają się bardziej ludzkie i mniej heroiczne (Achilles nie boi się otwarcie i w dosadnych słowach powiedzieć Agamemnonowi, co sądzi o całej wyprawie i postawie Menelaosa jako męża Heleny). Dzięki temu cały konflikt jawi się jako zwyczajna wyprawa łupieżcza i odwetowa, a nie wojna spowodowana przez kaprysy bogów. 

Przy całym fabularnym rozmachu, ciekawych pomysłach i subtelnym humorze, w trakcie lektury Ilionu czytelnik dostrzeże jedną dość poważną wadę – kreację bohaterów. Brak tu postaci, z którą można by było się utożsamiać czy choćby polubić. Daeman, początkowo przedstawiany jako lekkoduch, zmienia się w prawdziwego bohatera, jednak jest to zmiana mało przekonująca. Z kolei Thomas Hockenberry wydaje się być osobą nie do końca panującą nad własnym życiem. Najlepsze wrażenie wywiera morawiec Mahnmut ceniący każde życie i będący niepoprawnym romantykiem zakochanym w sonetach Szekspira.

Sam początek powieści nie jest łatwy w odbiorze. Zanim na dobre zanurzymy się w wizji pisarza, możemy zniechęcić się niezrozumiałymi początkowo wydarzeniami i mieć trudności z wczuciem się w klimat. Jednak z każdą stroną jest coraz lepiej, a niebanalna historia nabiera głębi i pozwala wychwytywać erudycyjne smaczki. Dodatkowo trudno przewidzieć, jak potoczą się wydarzenia, a to chyba najlepsza rekomendacja dla książki.


1. Homer, Iliada, Pieśń Pierwsza, 1-5, przekł. Kazimiera Jeżewska, Warszawa: Prószyński i S-ka 2005

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze obraźliwe będą usuwane.