sobota, 19 grudnia 2015

"Wilki z Calla", Stephen King - recenzja

Bad Wolf



Od dawien dawna wilki nie mają dobrego pijaru. Stały się synonimem pierwotnego zła, które w swej zwierzęcej postaci pełni rolę straszaka na niegrzeczne dzieci, oswajając je z prawdziwym życiem. Bycie wilkiem nie jest łatwe, bo albo podszywają się pod nie pseudoludzie (wszelkie wilkołaki i wilkołakopodobne stwory), albo występują jako konsumenci mocno przeterminowanych kobiet (patrz: Czerwony Kapturek). Albo porywają dzieci, jak ma to miejsce u Stephena Kinga w piątej odsłonie cyklu Mroczna Wieża.

Tańcząc z wilkami

Akcja Wilków z Calla rozgrywa się gdzieś na pograniczu, w małym miasteczku Calla Bryn Sturgis, do którego zawitał Roland wraz ze swoim ka-tet. Do zmiany planów nakłonił go ojciec Callahan, miejscowy duszpasterz, zmartwiony zbliżającą się nieuchronnie wizytą tak zwanych Wilków, które raz na około dwadzieścia lat najeżdżają miasteczko i porywają dzieci. Część z uprowadzonych wraca do swych domów, jednak, całkowicie odmieniona, wiedzie swój żywot jako pokury – istoty upośledzone zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Nieliczni mieszkańcy postanowili powiedzieć stanowcze „dość” najazdom, a sposobność wykorzystania ostatniego rewolwerowca do porachunków z zamaskowaną bandą wzmaga ich zapał. Okazuje się również, że zadanie w Calla wcale nie jest oderwane od głównej misji Rolanda, bo do Mrocznej Wieży prowadzą różne ścieżki, a jedna z nich wiedzie przez Jądro Gromu, kolebkę Wilków.

Siedmiu wspaniałych? Nie, wystarczy czworo

Chyba każdy miłośnik kina obejrzał chociaż raz Siedmiu samurajów. A jeśli nie, to zna amerykańską adaptację tego japońskiego filmu, którego akcja osadzona została na Dzikim Zachodzie. W obu obrazach wynajęta przez bezbronnych chłopów grupa uzbrojonych mężczyzn stawia czoła o wiele liczniejszym bandytom.

Dzieło Kurosawy to absolutna klasyka kina. I do tej klasyki nawiązuje Stephen King w Wilkach z Calla. Zarówno bohaterowie filmu, jak i recenzowanej powieści, są proszeni o obronę zwyczajnych ludzi przed napaścią licznej i silnie uzbrojonej grupy. Społeczność Calla nie posiada broni zdolnej przeciwstawić się sile najeźdźców, nie ma też w niej ducha walki, który pozwoliłby stanąć na drodze Wilkom. Zarówno broń, jak i motywację, zapewniają im ostatni rewolwerowiec z przyjaciółmi oraz ojciec Callahan.

Ten ostatni jest bardzo barwną postacią. Wprowadzając go do powieści, King nawiązuje jednocześnie do jednego ze swoich wcześniejszych dzieł, Miasteczka Salem, w którym irlandzki duchowny był jednym z bohaterów. W Wilkach… autor opisuje dalsze losy duszpasterza, splatając jego ścieżkę z pochodzącymi z Nowego Jorku członkami ka-tet. To bardzo ciekawy i oryginalny zabieg, dzięki któremu Kingowi udało się stworzyć w swoim uniwersum nową, interesującą postać.

Choć na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim przygotowania do odparcia Wilków oraz relacje zachodzące pomiędzy członkami społeczności Calla, pisarz nie zapomina o głównych bohaterach. Roland ponownie objawia swoją naturę przywódcy, który swoją postawą potrafi nakłonić do współpracy nawet najtwardszych oponentów, natomiast Jake zostaje postawiony przed trudnym wyborem, który definitywnie kończy okres beztroskiego dzieciństwa. Coraz ważniejszą rolę odgrywa Susannah, której poświęcony został następny tom cyklu. Jej problemy z osobowościami, jakie czytelnik poznał w Powołaniu trójki, ponownie dają o sobie znać, jednak nie jest to powielenie już znanego schematu. W jej przypadku Kingowi udało stworzyć się element zaskoczenia, który w nieprzewidziany sposób nieco komplikuje całą akcję.

Ciąg dalszy nastąpi

Wilki z Calla nie oszałamiają tempem akcji. Fabuła budowana jest stopniowo. Roland i pozostali muszą przekonać mieszkańców miasta o słuszności swojej decyzji, tworzą plany i nieustannie odkrywają nowe elementy łączące tę sprawę z Mroczną Wieżą. Dlatego też dość szybki i krótki finał może być dla niektórych czytelników rozczarowaniem. Jednak rozprawa z Wilkami nie jest tu najważniejsza. Autorowi udało się pokazać resztki normalności w ginącym świecie i społeczność, która bardzo chciałaby tę normalność zachować do końca. Różnorodność charakterów zamieszkujących Calla, ich pragnień i celów, przypomina bohaterom, co jest stawką w tej grze. A czy uda im się uratować świat i Mroczną Wieżę? O tym przekonamy się dopiero po lekturze dwóch ostatnich tomów serii.

Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.pl

3 komentarze:

  1. Z powieści Kinga czytałam tylko "Pana Mercedesa", którego uważam za jedną z moich ulubionych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam "Znalezione nie kradzione" - jest pod wieloma względami nawet lepsza od "Pana Mercedesa". I oczywiście cykl "Mroczna Wieża".

      Usuń
  2. Warto przeczytać cały cykl o Mrocznej Wieży, bo to opus magnum Kinga. Ja za nim nie przepadałam, ale po lekturze MW zmieniłam zdanie.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obraźliwe będą usuwane.