Uwaga, tekst zawiera spoilery! Jeśli nie oglądałeś jeszcze serialu "The Mandalorian" to nie czytaj!
Tekst pierwotnie ukazał się w marcowym wydaniu Nowej Fantastki, dlatego obecnie niektóre informacje mogą być już nieaktualne lub potwierdzone. Myślę jednak, że mimo to artykuł sprawi czytelnikowi sporo przyjemności.
Do niedawna gwiezdnowojenne uniwersum ograniczało się do filmów, książek, komiksów, gier oraz seriali animowanych. Fanom bardzo brakowało seriali aktorskich, ale w 2019 i to się zmieniło. Pierwszy sezon Mandalorianina okazał się ogromnym sukcesem, a widzowie, złaknieni historii osadzonych dawno, dawno temu w odległej galaktyce, mają apetyt na więcej. I nie chodzi tu tylko o kolejne sezony przygód łowcy nagród w zbroi z beskaru, ale także inne seriale aktorskie zapowiedziane przez Disneya.
Nie da się ukryć, że Mandalorianin przetarł drogę dla nowych produkcji. Twórcy serialu, Dave Filoni i Jon Favreau, zaczęli to, co już od dawna dzieje się w książkowym uniwersum, czyli splatać wątki znane z filmów, komiksów czy powieści. Można powiedzieć, że następuje swoista „marvelizacja” Gwiezdnych wojen, aczkolwiek przybiera ona nieco inną postać niż w uniwersum MCU. Tam wątki i postacie filmowe splatają się z serialowymi, natomiast w Star Wars postacie znane z seriali animowanych czy gier pojawiają się na małym ekranie. Na razie proces ten przebiega powoli, czego dowodem jest pierwszy sezon, w którym smaczki pojawiają się w postaci drobnych ciekawostek dla fanów, jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że z czasem przyspieszy, bo apetyty wielbicieli Gwiezdnych wojen są coraz większe, a zdecydowanie zaostrzył je finał sezonu drugiego.
Grudniowe zapowiedzi
Sukces przygód Din Djarina i jego małego zielonego podopiecznego, na którego punkcie zwariował cały świat, sprawił, że pozostające w sferze plotek niepotwierdzone informacje na temat kolejnych serialowych projektów wreszcie ujrzały światło dzienne. W grudniu w trakcie Disney Investors Day ogłoszono prace nad kolejnymi produkcjami i był to news, który zelektryzował fanów i wywołał liczne żywe dyskusje w fandomie.
Zapowiedziano aż dziesięć nowych produkcji - nie tylko seriali aktorskich, ale także animowanych. Niektóre z nich (Kenobi czy Andor) były już znane wcześniej (dostaliśmy jednak dłuższą zapowiedź tego drugiego oraz garść grafik koncepcyjnych), o niektórych od jakiegoś czasu tylko spekulowano. W Kenobim zobaczymy nie tylko Ewana McGregora ponownie wcielającego się w rolę tytułowego mistrza Jedi, ale także Haydena Christensena jako Anakina Skywalkera, co jest prawdziwym zaskoczeniem, ponieważ aktor od lat stroni od gwiezdnowojennego fandomu. The Bad Batch ma być animacją, w której twórcy powrócą do czasów Wojen klonów i historii oddziału żołnierzy z pewnymi genetycznymi defektami. Z kolei Andor, opowiadający o losach Cassiana Andora znanego z filmu Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie, ma szansę pokazać nieco bardziej mroczną stronę Rebelii. Swój serial ma również otrzymać Lando Calrissian, ale poza ogólnikową zapowiedzią niewiele wiadomo na temat tego tytułu, a fani spekulują, że w serialu wystąpią obaj aktorzy wcielający się w rolę uroczego zawadiaki, czyli Donald Glover oraz Billy Dee Williams. Czy tak będzie - nie wiadomo.
Tajemniczo i intrygująco zapowiadają się The Acolyte, Star Wars: Visions oraz A Droid Story, acz również niewiele o nich wiadomo. Jedno jest pewne: wielbicieli Gwiezdnych wojen w najbliższych latach czeka wysyp seriali i filmów, a twórcy, nauczeni porażką sequeli, wolą stawiać na sprawdzone historie i popularnych wśród fanów bohaterów. A tych nie brakuje, bo wiele wątków, które pojawiają się w Mandalorianinie, pojawiło się już wcześniej - czy to w powieściach czy filmach - dzięki czemu pierwszy aktorski serial Disneya splata uniwersum w jedną całość.
Mandalorianie i beskar
Głównym bohaterem serialu jest Din Djarin, Mandalorianin. Postacią, która jako pierwsza pojawiła się w podobnej zbroi, był Boba Fett, jedna z najpopularniejszych drugoplanowych postaci Starej Trylogii. Potem wątek został nieco rozwinięty w Ataku klonów, ale prawdziwe życie tchnęła w niego Karen Traviss, w swoich powieściach (obecnie należących do Legend, a więc niekanonicznych) rozwijając kulturę Mandalorian, wymyślając język i pokazując różnice pomiędzy klanami czy rodami. Kolejnym etapem rozwoju Mandalorian stał się serial Wojny klonów, w którym pokazano walki wewnętrzne wśród różnych mandaloriańskich frakcji oraz upadek planety i rozproszenie klanów w galaktyce.
Pierwszy sezon Mandalorianina skupiał się przede wszystkim na samym bohaterze, jego misjach i tylko gdzieś w tle pojawiali się od czasu do czasu jego pobratymcy. W drugim twórcy śmielej sięgnęli do serialu animowanego, wplatając w opowieść wątki z czasów walki o Mandalore oraz wykorzystując kluczowe postacie. Jedną z nich jest Bo-Katan Kryze, bohaterka wyrazista i niejednoznaczna, co również udało się pokazać na małym ekranie. Ciekawostką dla fanów i wielkim ukłonem w ich stronę jest zatrudnienie do tej roli Katee Sackhoff, która w Wojnach klonów użyczyła głosu tej samej postaci.
Wraz z Mandalorianami pojawiają się przedmioty czy surowce związane z ich historią i kulturą. Bardzo ważną rolę pełni beskar - mandaloriańskie żelazo, bardzo wytrzymały surowiec, z którego finalnie główny bohater tworzy swoją zbroję. Ciekawostką jest fakt, że beskar staje się cenną imperialną walutą, podobnie jak w czasie II wojny światowej sztabki złota. Nie mniej ważny jest mroczny miecz, starożytna broń, przekazywana z pokolenia na pokolenie w rodzie Vizsla. Można podejrzewać, że będący w posiadaniu Dina miecz i związane z nim zobowiązania będą głównym wątkiem w trzecim sezonie serialu.
Boba Fett, czyli nie do końca Mando
Fanów prawdziwie zelektryzowała wieść, że w serialu pojawi się Boba Fett. Jak już wspomniałam wyżej, jest to dla wielbicieli postać kultowa i choć na ekranie Imperium kontratakuje i Powrotu Jedi pojawia się przez kilka minut, to po premierze filmów pojawił się w wielu książkach i komiksach opisujących jego przygody. Fenomen tej postaci sprawił, że jej powrót stał się tylko kwestią czasu. I tutaj znów twórcy sprawili fanom wiele radości, ponieważ Fetta zagrał Temuera Morrison, aktor, który w Ataku klonów wcielił się w postać ojca - czy może raczej pierwowzoru lub dawcy - klona, którym Boba był. Mamy więc fantastyczne połączenie nie tylko oryginalnej trylogii, ale również prequeli. Popularność postaci i ciepłe przyjęcie w serialu aktorskim sprawiły, że Boba Fett otrzyma swój własny serial, którego fabuła prawdopodobnie będzie oparta na światku przestępczym Tatooine i kartelach Huttów.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem ze strony Favreau i Filoniego jest również historia zbroi Fetta, w której posiadanie wszedł Cobb Vanth, pojawiający się w pierwszym odcinku drugiego sezonu. Historia opisana po raz pierwszy w powieści Chucka Wendiga Koniec i początek została wykorzystanie na ekranie i świetnie połączyła świat serialowy z powieściowym.
Ahsoka, czyli łączymy seriale animowane
Choć Ahsoka Tano nie pojawiła się w głównych filmach, to jednak jest to postać spinająca seriale animowane oraz Mandalorianina i jedna z najpopularniejszych bohaterek tego uniwersum. Po raz pierwszy pojawiła się w serialu Wojny klonów jako uczennica Anakina Skywalkera i wielu fanów obserwowało przez lata, jak postać rozwija się i dojrzewa. Kolejny raz była Jedi pojawiła się w serialu Rebelianci, nic więc dziwnego, że jej wielbicieli chcieli więcej.
I dostali to. Ahsoka w wersji aktorskiej - pomimo licznych kontrowersji zagrała ją Rosario Dawson - pojawiła się w drugim sezonie Mandalorianina w odcinku The Jedi. Kontynuując swoją misję podjętą w serialu animowanym, poszukiwania wielkiego admirała Thrawna, jednocześnie wskazała głównemu bohaterowi dalszą drogę i odegrała dużą w rolę w pogłębieniu więzi pomiędzy Dinem a Baby Yodą, informując przy okazji, że mały zielony stworek ma na imię Grogu. Występ Dawson podzielił fanów: niektórzy zarzucali Filoniemu nadmierny fanservice, jednak nie zniechęciło to producentów, którzy już zapowiedzieli osobny serial. Oprócz samej zapowiedzi niewiele wiadomo o fabule. Prawdopodobnie skupi się ona na kontynuacji poszukiwań Thrawna i Ezry Bridgera, jednak na szczegóły musimy jeszcze poczekać.
Imperium łączy… seriale i filmy
Nie można w tym tekście nie wspomnieć o przedstawicielach Imperium, wszak akcja serialu toczy się tuż po jego upadku, Uważny widz dostrzeże na rękawie munduru jednego z bohaterów charakterystyczne logo Inicjatywy Tarkina, organizacji, która była odpowiedzialna między innymi za stworzenie Gwiazdy Śmierci, a której przedstawicieli widzieliśmy w filmie Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie. Podobnie rzecz się ma z wykorzystaniem jednostek znanych z tego filmu - shore trooperów, death trooperów czy hybrydy mud troopera znanego z filmu Solo. Gwiezdne wojny - historie oraz kierowcy imperialnego czołgu.
Niejako wisienką na torcie fanów Imperium było pokazanie w praktyce wykorzystania oficerskich cylindrów kodowych, znajdujących się w kieszonkach munduru. Dotychczas jedynym serialem, w którym to wykorzystano, byli Rebelianci.
Expanded Universe jako kopalnia pomysłów
Mandalorianin to serial, w którym nie tylko splatają się wątki z obecnego kanonu, ale również pojawiają się motywy z tak zwanego Expanded Universe, czyli uniwersum, które po przejęciu marki przez Disneya w 2014 roku przeszło do Legend (lub, jak kto woli, stało się historią alternatywną). Trafiły tam postacie i historie tworzone od lat 80. aż do czasu sprzedaży marki, pojawiające się w komiksach, grach i powieściach. Za decyzją o stworzeniu nowego kanonu niemal od podstaw (w jego skład weszły filmy i seriale) stała chęć opowiedzenia nowej, niezależnej od wcześniejszych źródeł historii.
Nie do końca się to udało. Nowe postacie i filmy nie zyskały aż tak dużej popularności jak się spodziewano, a wieloletni fani, przywiązani do dawnych historii, nie wydawali już tak chętnie pieniędzy na nowe Gwiezdne wojny. Z czasem twórcy i decydenci zauważyli, że Legendy to kopalnia gotowych pomysłów i bohaterów, których historie można napisać na nowo. W ten sposób przywrócono do życia (i kanonu) wielkiego admirała Thrawna. Najpierw pojawił się on w trzecim sezonie serialu Rebelianci, a następnie w nowej powieściowej Trylogii Thrawna (nie mylić z pierwszą, już legendarną) Timothy’ego Zahna. Popularność niebieskoskórego Chissa jest tak wielka, że powstaje kolejna trylogia skupiająca się na jego młodości oraz historii Dynastii Chissów. I można domniemywać, że to nie koniec.
Z EU zaczerpnięto nie tylko postacie, ale także lokacje czy formacje Imperium. Planeta Tython, na której Grogu wzywa Jedi, pojawiła się w grze The Old Republic, a w obecnym kanonie także w komiksie o doktor Aphrze. Mroczni szturmowcy, elitarne jednostki droidów bojowych, których oddział towarzyszył moffowi Gideonowi na pokładzie jego okrętu, to pomysł zaczerpnięty z gier komputerowych Battlefront II (2005) oraz The Force Unleashed (2008). Nieco odświeżono ich wygląd, dodano także intrygujący i niecodzienny w Gwiezdnych wojnach motyw muzyczny skomponowany przez Ludwiga Göranssona, dzięki czemu mroczni szturmowcy zapadają w pamięć. Kto wie, czy jeszcze nie zobaczymy ich w którymś serialu.
Nostalgia silniejsza od beskaru
Jak widać, droga obrana przez twórców Mandalorianina opiera się przede wszystkim na nostalgii do starej trylogii oraz prequeli. Nic więc dziwnego, że fora dyskusyjne i fanpejdże rozgorzały dyskusjami, gdy najpierw wspomniano o znienawidzonych i wyśmiewanych przez wielu midichlorianach, a potem na ekranie pojawił się nie kto inny, ale sam Luke Skywalker! Dla fanów z wieloletnim stażem było to jak powrót do czasów dzieciństwa i choć można się przyczepić do cyfrowo odmłodzonej twarzy Marka Hamilla, nie można oprzeć się wrażeniu, że Filoni i Favreu doskonale wiedzieli, w które nuty fanowskich serc uderzyć i jak mocno. Granica została przekroczona po raz kolejny i możemy być pewni, że obaj panowie nadal będą to robić.
Podwaliny pod kolejne produkcje
Sukces Mandalorianina sprawił, że pojawiające się w nim po raz pierwszy postacie zyskają kolejne życie również w innych produkcjach. Cara Dune grana przez Ginę Carano ma mieć epizod w Rangers of the New Republic, o ile nie staną na przeszkodzie dość kontrowersyjne poglądy polityczne aktorki. Także Ming-Na Wen może liczyć na kontynuację pracy jako Fennec Shand w zapowiedzianym na grudzień tego roku serialu The Book of Boba Fett, a także w animowanej produkcji The Bad Batch.
A long time ago…
Można powiedzieć, że na wielu poziomach Mandalorianin jest swoistym poletkiem doświadczalnym. Wprowadzenie na szerszą skalę nowych technologii, testowanie granic tak zwanego fanservice’u, granie na fanowskiej nostalgii… Póki co Favreau, Filoni i reszta ekipy spełniają pokładane w nich nadzieje, a fani wybaczają im potknięcia czy słabą, powtarzalną fabułę wyczekując kolejnego sezonu i następnych smaczków. Jedno jest pewne: następna produkcja spod szyldu Star Wars na pewno nie będzie miała łatwo - oczekiwania widzów rosną, a poprzeczka jest stawiana coraz wyżej. I trudno powiedzieć jak wysoko sięgnie.
Stagecraft, czyli rewolucja w scenografii
Mandalorianin to serial wyjątkowy nie tylko pod względem splatania wątków, ale również pod kątem wykorzystywania nowych technik w tworzeniu obrazu. Zamiast tworzyć krajobrazy w wirtualnej rzeczywistości, twórcy postawili na kombinację technik cyfrowych z klasycznymi filmowymi metodami pracy. W studio budowano fragmenty scenografii, natomiast dalsze plany, zamiast klasycznego już green screena, wypełniały ogromne ekrany, na których można wyświetlać dowolne grafiki. Tło planu jest zakrzywione, dzięki czemu aktorzy mogą w pewnym stopniu odczuć otoczenie i bardziej wczuć się rolę (taki plan zdecydowanie ułatwia im pracę, co mogło być problemem, gdy używano green screena). Wraz z ruchami kamery zawartość tła się przesuwa, dzięki czemu twórcy mają większą kontrolę nad tym, jak w ostatecznym rezultacie będą wyglądać poszczególne kadry. Dodatkowy ekran znajduje się u góry - to na nim wyświetla się niebo i doświetlany jest plan. Dzięki zastosowaniu tej techniki potrzebne zmiany poszczególnych scen czy ujęć mogą być wprowadzane niemal od razu z uwzględnieniem interaktywnego tła.
W pracy wykorzystywano także ujęcia z wcześniej przygotowanymi modelami statków, podobnie jak miało to miejsce w klasycznej trylogii.
Tekst ukazał się w Nowej Fantastyce, nr 3/21
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.