Od kilku miesięcy chodziła za mną myśl, by wreszcie spróbować swych sił w malowaniu na szkle. Bardzo podobają mi się takie prace, a moja chęć spróbowania swych sił w tej dziedzinie rękodzieła wzrosła po obejrzeniu prac Jian Guo, który wypełnia je scenami z dzieł Tolkiena (możecie je obejrzeć TUTAJ).
Ja nie mam takiego talentu, ale z kolei mnie zainspirował Jian Guo i z jego pracy ("Palace of King Theoden") wybrałam jeden mały motyw konia, by nauczyć się nowej techniki.
Pierwszym etapem było narysowanie zwierzęcia w odpowiedniej skali na papierze (nie szłam na łatwiznę i go nie drukowałam). Nie chciałam rzucać się z motyką na słońce i od razu robić czegoś większego, bo nie wiedziałam, czy mi się to spodoba, czy też nie. Miałam mały kawałek szkła, więc nie szalałam zbytnio z projektem. Sam koń na zielonym tle na początek wystarczy.
Po narysowaniu konia na kartce, przykleiłam taśmą dwustronnie klejącą szkło i zabrałam się za rysowanie konturów. Wydawałoby się to proste, ale takie nie jest. Na szczęście po wyschnięciu farbę konturową można zdrapać ostrym nożykiem i nałożyć ponownie.
Kolejny etap to wypełnianie konturów kolorem. Moje farby były dość rzadkie, więc zdecydowałam się najpierw nałożyć cienką warstwę podkładową, a dopiero po jej wyschnięciu nakładać pędzlem właściwą warstwę koloru. Efekt jest o wiele lepszy niż w przypadku jednej tylko warstwy.
Obrazek (wielkości pocztówki) wisi teraz w ramce nad moim łóżkiem.
Myślę, że jak na pierwszą pracę nie wyszło źle. W sumie nie jest to trudna technika (kaligrafia czy iluminatorstwo jest bardziej pracochłonne i wymaga większej uwagi) i chyba najwięcej problemów sprawia równomierne nałożenie konturów. Mimo tego spodobało mi się malowanie na szkle i teraz chodzi za mną prawdziwe wyzwanie - ozdobnie okien na naszej werandzie. Mamy dziesięć wąskich i dość wysokich szyb, które aż się proszą o jakiś wzór. Ale to na razie mój plan, do którego muszę przekonać opornego męża...
A na koniec niezmiennie zapraszam do odwiedzania podstrony Inne Teksty, na której co jakiś czas pojawiają się nowe recenzje i opowiadania. A chętnych do zaopatrzenia się w miodowe mydełko, o którym pisałam tutaj i tutaj zachęcam do kontaktu (mail, facebook lub komentarz).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze obraźliwe będą usuwane.