Klasyka gatunku
Hasło Carcassonne u większości ludzi budzi jednoznaczne
skojarzenie: miasto we Francji, słynące z rozległych średniowiecznych
fortyfikacji. Jednak gdy o Carcassonne zapytamy wielbicieli planszówek, ich
skojarzenia będą zgoła odmienne: „Carcassonne? To klasyka gatunku!”.
Nie od razu Kraków
zbudowano
Na Carcassonne składają się 72 kwadratowe kafelki oraz
pięć kompletów drewnianych pionków (po osiem z każdego koloru). Nie ma planszy,
ponieważ to układane tabliczki będą ją powoływać do życia. Tworzona przez
graczy „mapa” za każdym razem będzie inna, a to za sprawą zróżnicowanych płytek.
Na niektórych z nich znajdują się fragmenty drogi lub miasta, inne
przedstawiają budynek klasztorny. W zasadzie tylko tyle potrzeba do rozpoczęcia
rozgrywki. No, może jeszcze sporej, płaskiej powierzchni.
Cała gra opiera się na dokładaniu kafelków tak, aby każda
ścianka pasowała do sąsiadujących (droga do innego fragmentu drogi, kawałek
miasta do kolejnego i tak dalej). Przypomina to nieco układanie puzzli z tą
różnicą, że tutaj nie mamy ustalonego z góry obrazka. Na tworzonej „mapie”
budujemy drogi, miasta i klasztory, a za ukończone elementy (przykładowo całe
miasto) otrzymujemy punkty.
Co ciekawe, w Carcassonne może grać zarówno dwójka, jak
i piątka graczy, a rozgrywka w żaden sposób na tym nie cierpi. Czas jednej
partii jest uzależniony od ilości uczestników i wynosi od kilkunastu minut do
godziny. Czasami może się przedłużyć, gdyż niektórzy lubią nieźle pogłówkować
zanim dostawią odpowiedni kafelek.
Wszystkie części składowe gry są wykonane estetycznie i bardzo
starannie. Uważny gracz dostrzeże między drogami czy fragmentami miast
rozrzucone gdzieniegdzie małe gospodarstwa rolne lub pasące się krowy. Płytki zrobiono
z grubej tektury, która dopiero po bardzo długim i intensywnym użytkowaniu może
zacząć się nieznacznie rozwarstwiać.
Dołączona instrukcja napisana jest prostym językiem i
poparta licznymi graficznymi przykładami. Po jej przestudiowaniu gracze nie
będą mieli problemów ze zrozumieniem zasad i pozostaje im tylko zasiąść do gry.
Gra rodzinna z
negatywną interakcją
Na pierwszy rzut oka Carcassonne wydaje się grą bardzo
rodzinną i pozytywną. Budowanie miast i dróg może odbywać się poprzez wzajemną
pomoc, ale nie brak tu również negatywnej interakcji. Kafelki można kłaść tak,
by przyłączyć się do elementu już budowanego przez innego gracza i razem z nim
zgarnąć punkty lub nawet sprzątnąć mu budowę sprzed nosa przeważającą ilością
pionków. Można również zablokować ruch innego zawodnika i przeszkodzić mu w rozbudowie.
Kolejną kwestią jest walka o pola, za które otrzymuje się punkty po zakończeniu
gry (wtedy podliczane są ukończone miasta znajdujące się przy danym obszarze).
Czasami walka jest bardzo zaciekła, w myśl zasady: jak najbardziej utrudnić zadanie
pozostałym.
Budujemy mosty dla
pana starosty
Carcassonne nie bez powodu otrzymało wiele nagród i
cieszy się takim powodzeniem. To gra, w którą można grać zarówno w rodzinnym
gronie, jak i w towarzystwie znajomych. Jest to także idealny wybór dla kogoś,
komu gry kojarzą się wyłącznie z popularnym Chińczykiem i chciałby rozpocząć
swoją przygodę z planszówkami. A jeśli podstawowa wersja znudzi się i ogra,
zawsze można sięgnąć do bogatego zestawu dodatków, które są dostępne w
sklepach.
Recenzja ukazała się na portalu Bestiariusz.pl
Tak jak mówisz, klasyka gatunku! :) Każdy szanujący się fan planszówek powinien ją znać :D
OdpowiedzUsuńKlasyka :D
OdpowiedzUsuń