poniedziałek, 23 marca 2015

"Słowa Światłości" Brandon Sanderson - recenzja

Idee pragnące żyć


Brandon Sanderson jest pisarzem cenionym od lat, a jego Z mgły zrodzony cieszy się sporą popularnością na całym świecie. Tym razem autor podjął się zadania, które na pierwszy rzut oka może wydawać się zbyt karkołomne. W czasach, gdy nadchodzi zmierzch epickiej fantasy, postanowił stworzyć dziesięciotomowy cykl nawiązujący do najlepszych tradycji gatunku.


Słowa światłości to druga część monumentalnej serii Archiwum burzowego światła. Podobnie jak Droga królów, tak i tytuł tego tomu nawiązuje do ważnej dla bohaterów i dziejów ich świata księgi. Pierwsza z nich była zbiorem rad dla rządzących, druga zawiera wskazówki o Zakonach Świetlistych Rycerzy i zadaniach, jakie na nich czekały.

Fabuła powieści pcha czytelnika nieuchronnie w objęcia Wiecznej Burzy i zagłady wszystkich ludzi. Bohaterowie znani z poprzedniej części ewoluują w stronę przemiany w Świetlistych Rycerzy, mniej lub bardziej godząc się z nią. Każdy ich czyn, każde kolejne odkrycie przybliża o krok do doskonałości i ideału, jakim byli niegdyś Świetliści. A ideały odgrywają w powieści rolę niezwykle istotną.

Myśl. Życie. Te pochodzą od ludzi. My jesteśmy ideami. Ideami, które pragną żyć[1]. Słowa jednego ze sprenów – swoistych duchów, Larów i Penatów świata Sandersona – to myśl przewodnia całego cyklu. Na kartach Archiwum burzowego światła autor wskrzesza cechy, które w dzisiejszych czasach często są zapomniane lub niedoceniane. Honor. Lojalność i poświęcenie. Niezłomność. Chęć dążenia do wiedzy i odkrywania prawdy. To one sprawiają, że bohaterowie – pomimo swoich licznych wad – nadal próbują działać, wpływać na otoczenie i ratować świat, który znają. Kaladin, nieszanujący porządku społecznego i przepełniony gniewem za doznane krzywdy, prowadząca niebezpieczną grę Shallan, czy próbujący scalić rozpadające się królestwo Dalinar – wszyscy hartują się w ogniu intrygi tajemniczych sił oraz przeciwności i niechęci okazywanej przez niektórych członków królewskiego dworu, by wreszcie osiągnąć swój cel.

W niemal każdej swojej powieści Sanderson kładzie ogromny nacisk na historię i pamięć o przeszłości pokazując, jak ważne jest zachowanie wiedzy dla przyszłych pokoleń i jak istotne jest jej przechowywanie. Podobnie jak w cyklu Z mgły zrodzony, tak i tutaj przeszłość jest odkrywana stopniowo, bohaterowie składają jej strzępki w sensowną całość. Pod wieloma wydarzeniami skrywa się drugie dno, które niemal zawsze wiedzie do zamierzchłych czasów. Od samego początku czytelnik znajduje mnóstwo pytań, ale niemal żadnych odpowiedzi – te musi pieczołowicie wynajdywać w mozaice, jaką tworzy historia Rosharu.

W Słowach światłości kontynuowane są rozważania zasygnalizowane już w Drodze królów – kwestie religijne (na ile szczere i „prawdziwe” jest bóstwo obdarzane kultem i kapłaństwo z nim powiązane) oraz moralne (rasizm i niewolnictwo, nie tylko w stosunku do parshmenów, ale także ludzi ciemnookich). Sanderson stawia również pytania o lojalność wobec słabej władzy – czy król, który nie ma posłuchu u szlachty, wart jest oddanej i ofiarnej służby?

Pisarz stworzył na kartach Archiwum burzowego światła niezwykły świat, w którym na pograniczu z nauką działa magia, a cały ekosystem został przystosowany do szalejących arcyburz (małe i silne rośliny, opancerzone zwierzęta). Powoli maluje się przed czytelnikiem obraz świata, który na każdym kroku jest tak różny od znanego, ale jednocześnie bogaty i tętniący życiem. Wrażenie realności i rzeczywistego istnienia krain Rosharu potęgują liczne ilustracje imitujące wycinki z prac naukowych oraz kolorowe mapy.

Skomplikowana i wielowątkowa fabuła, która nie pozwala się oderwać od lektury, interesujący bohaterowie i niesamowity świat – to wszystko powoduje, że Słowa Światłości są wspaniałą kontynuacją historii rozpoczętej Drogą Królów. Sanderson swoim cyklem na nowo powołuje do życia dawno zapomniane ideały.

Recenzja ukazała się na łamach Creatio Fantastica nr 1 (48) 2015

[1]
              Słowa Światłości, s. 226.

4 komentarze:

  1. Już kilka tygodni zbieram się za czytanie i ciągle nie mam czasu - trzeba to zmienić:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiadana długość mnie przeraża, nazwisko autora kusi, a plotki o zmierzchu epickiej fantasy uważam za mocno przesadzone. :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chciałabym przeczytać serię Archiwum burzowego światła, bo Brandona Sandersona znam jedynie jako współautora cyklu Koło Czasu.

    OdpowiedzUsuń
  4. W "Archiwum Świetlistych Rycerzy" ludzkość stawiała czoło Spustoszeniu. Parshendi przywołali gwałtowną Wielką Burzę, która niszczy świat. Cóż...nawet powrót Świetlistych Rycerzy może nie zapobiec końca cywilizacji...my o tym zdecydujemy. Świat zaczyna żyć chaosem...wojny...skłóceni ludzie...narody...kończące się zasoby naturalne...zmiany ekologiczne...Quo vadis człowieku...czy pokonamy zło? Świetliści Rycerze tego nie zrobili. Pisarz Brandon Sanderson w swej książce ukazał świat...świat, który przeszedł wieki, by okazać się teraźniejszości.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obraźliwe będą usuwane.