sobota, 16 maja 2015

"Clariel", Garth Nix - recenzja

Czwarta wizyta w Starym Królestwie 


Trylogia Gartha Niksa o Starym Królestwie, na którą składały się tomy Sabriel, Lirael oraz Abhorsen, święciła swoje triumfy pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Niedawno nakładem Wydawnictwa Literackiego na rynku zagościło wznowienie tego cyklu, a także towarzyszący mu premierowy czwarty tom, pod tytułem Clariel.

Tym razem Nix przenosi czytelników do przeszłości, sześćset lat przed wydarzeniami rozgrywającymi się w trylogii. Główną bohaterką ponownie czyni młodą dziewczynę. Clariel, córka utalentowanej złotniczki, jest zmuszona do przeprowadzki do ogromnego Belisaere. Sama chciałaby mieszkać w lesie i zostać jednym z Pograniczników strzegących kniei, jednak jej rodzice wiążą z nią zupełnie inne plany. Dziewczyna musi oswajać się z życiem w ogromnej stolicy królestwa, pełnym ciągłych intryg cechów i nudnych lekcji parzenia herbaty w Akademii. 

Nix przyzwyczaił swoich wielbicieli do intrygujących i silnych bohaterek. Clariel marzy tylko o tym, by wieść takie życie, jakie sobie wymarzyła i jest w stanie wiele poświęcić, by osiągnąć swój cel. Nieważne, co się wydarzy, ona musi jak najszybciej uciec do Wielkiego Lasu. W tym postanowieniu jest nie tylko monotematyczna, bo jej pragnienie powtarzane jest niczym mantra co kilka stron, ale również samolubna. Życie w nieco dysfunkcyjnej rodzinie – wiecznie zapracowana, nieopuszczająca warsztatu złotniczego matka i całkowicie podporządkowany żonie ojciec – wyrobiły w młodej dziewczynie silny charakter, ale także swoisty egoizm. Zapatrzona w siebie dostrzega jednak, że rodzice nie słuchają swego dziecka, nie zważają na jej potrzeby i szczęście, a podejmując wobec niej decyzje, kierują się własnymi ambicjami i pojęciem szczęścia. 

Autorowi udało się również wykreować ciekawą postać drugoplanową, czego bardzo brakowało choćby w Sabriel. Belatiel, daleki kuzyn Clariel, jest młodym mężczyzną, który dobrowolnie przyjmuje na swe barki ciężkie brzemię Abhorsena. W czasach, w jakich rozgrywa się akcja powieści, urząd odsyłającego zmarłych jest traktowany czysto formalnie, a pełniący jego funkcję dziadek Clariel i Bela uchyla się od swych obowiązków, oddając się ciągłym polowaniom. Chłopak z powagą traktuje swoją misję, a obrana przez niego ścieżka pozwala mu przechowywać dla przyszłych pokoleń zapominaną coraz bardziej wiedzę. 

Pod względem warstwy fabularnej Clariel przypomina perypetie Sabriel czy Lirael (nawet pojawia się stary znajomy, kot Mogget), jednak jest powieścią o wiele lepiej skonstruowaną. Doskonale widoczne jest wieloletnie doświadczenie autora oraz warsztat szlifowany na innych dziełach. Niksowi udało się odmalować skomplikowane relacje łączące rodziców Clariel z Gildią Jubilerów oraz innymi grupami rzemieślników, a także sytuację polityczną Starego Królestwa. W książce pojawia się też wiele ciekawostek dotyczących samego Belisaere, które w pierwotnej trylogii było już tylko cieniem miasta znanego sześćset lat wcześniej. Niestety, nie obyło się bez pewnych niedociągnięć (choćby niezbyt jasna sytuacja związana ze starym królem), jednak są one na tyle małe i drugorzędne, że nie wpływają na główne wątki. 

Clariel to bardzo udany powrót do królestwa, w którym króluje magia Kodeksu. Nieśpieszna narracja, barwne opisy miasta czy panujących w nim obyczajów, sprawiają, że jest to miła odskocznia od tętniących akcją kolejnych tomów cyklu. Tym bardziej, że w zamieszczonej na końcu książki notce od autora Nix wyjaśnia, kim tak naprawdę jest tytułowa bohaterka. 

Recenzja ukazała się w Creatio Fantastica nr 2 (49) 2015

1 komentarz:

  1. Właśnie zauważyłem, że teraz cykl przeżywa swój renesans i zbiera niemalże same pozytywne opinie. Oby i mi się udało kiedyś zapoznać. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze obraźliwe będą usuwane.