sobota, 22 sierpnia 2015

"Polowanie" (Maggie Stiefvater), "Więzy krwi" (Garth Nix, Sean Williams) - recenzja

Zwierzęta małe i duże

    źródło                                                                   źródło

Spirit Animals to wyjątkowy projekt wydawniczy skierowany przede wszystkim do młodego czytelnika. Napisanie każdej z zapowiadanych siedmiu części powierzono różnym autorom o międzynarodowej sławie, specjalizującym się w fantastyce młodzieżowej.

Otwierające cykl Zwierzoduchy Brandona Mulla wprowadziły czytelników w miejscami bardzo znajomo wyglądający świat Erdas[1], prezentując także ścieżki, jakimi będą podążać cztery główne postaci. W kolejnych tomach – Polowaniu autorstwa Maggie Stiefvater oraz Więzach krwi napisanych wspólnie przez Gartha Niksa i Seana Williamsa – śledzimy dalsze losy wywodzącej się z małej wioski Abeke, córki generała Meilin, syna pasterza Conor oraz ulicznika i sieroty Rollana wraz z towarzyszącymi im zwierzoduchami (które wcale nie są tak łagodne, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać). Czworo jedenastolatków bierze udział w kolejnych misjach podejmowanych przez Zielone Płaszcze, mających na celu zdobycie cennych i potężnych talizmanów strzeżonych przez Wielkie Bestie, potrzebnych do walki ze Zdobywcami i tajemniczym Pożeraczem.

W Zwierzoduchach Mull zarysował kilka istotnych problemów, przed jakimi stają bohaterowie. Pierwszym z nich jest nawiązanie głębszej więzi z towarzyszącymi im istotami. Największe problemy mają Rollan z sokolicą Essix oraz wojownicza Meilin, która nie może pogodzić się z faktem, iż jej zwierzoduchem została łagodna panda Jhi. Drugą ważną kwestią są wzajemne relacje. Pochodzące z różnych stron świata, kultur i warstw społecznych dzieci, muszą nauczyć się ufać sobie nawzajem i polegać na innych. Nie jest to łatwe zadanie, tym bardziej, że Abeke (w pierwszym tomie dołączyła do przeciwników Zielonych Płaszczy) musi zyskać zaufanie pozostałych, a Rollan, nauczony przez dotychczasowe życie, z zasady nie ufa nikomu. Trzecim – równie ważnym jak dwa pierwsze – dylematem są osobiste rozterki dzieci. Conor martwi się o swoją rodzinę, pozostawioną na łasce lorda Trunswicka (Polowanie), a Meilin chce wrócić do ojczyzny, by aktywnie walczyć z najeźdźcą (Więzy krwi).

Podczas gdy tom pierwszy był swoistym wprowadzeniem w świat i bohaterów, w każdej kolejnej części na plan pierwszy wysuwa się jedna z czworga głównych postaci, a akcja skupia się wokół odnalezienia Wielkiej Bestii zamieszkującej jej rodzinne strony. Ten układ fabularny jest już doskonale widoczny w Polowaniu. Tutaj poszukiwania skupiają się na dziku Rumfussie mieszkającym gdzieś na północy Eury w krainie bardzo przypominającej Szkocję. Głównymi postaciami stają się Conor i towarzyszący mu wilk Briggan, którzy pochodzą z tamtych stron, a czytelnik śledzi losy najbliższych krewnych chłopca. Z kolei autorzy Więzów krwi przenoszą wszystkich bohaterów do Zhong i skupiają się na Meilin, jej relacji z Jhi oraz poszukiwaniach słonia Dinesha.

Zarówno Maggie Stiefvater, Garth Nix jak i Sean Williams to pisarze znani na rynku książek młodzieżowych od lat. Jednak to, co w przypadku Stiefvater (zahartowanej na książkach z gatunku urban fantasy) sprawdza się doskonale – a więc świetne nakreślenie relacji łączących bohaterów czy zarysowanie fabuły dotyczącej Zdobywców i stosowania przez nich substancji zwanej Żółcią, dzięki której mogą tworzyć sztuczne relacje na linii człowiek – zwierzoduch – u dwóch pisarzy staje się zwyczajną kalką. Niestety, czasami duet pisarski nie wystarczy do tego, by stworzyć doskonałą lub chociażby ciekawą i nietuzinkową historię. Można wręcz odnieść wrażenie, że talenty obu panów – warsztat Niksa szlifowany na autorskich opowieściach ze Starego Królestwa, a Williamsa na kolejnych częściach Star Wars (cykle Heretyk Mocy czy The Force Unleashed) – w przypadku Więzów krwi wręcz się wykluczają, tak jakby nie potrafili dać postaciom tego, z czego słyną jako samodzielni twórcy. Na tym braku zdecydowania, czy raczej umiejętności stworzenia jednej, spójnej wizji książki, bardzo ucierpiała historia. Widoczne jest to przede wszystkim w scenach końcowych, które są niemal żywcem wycięte z Polowania – grupa dociera do Wielkiej Bestii jako pierwsza, ale tuż za nimi podążają Zdobywcy, z którymi wywiązuje się walka o talizman. Z kolei bohaterowie są mniej wyeksponowani – pisarze bardziej stawiają na akcję niż wewnętrzne rozterki postaci, co czyni trzecią część cyklu najsłabszą z dotychczas wydanych.

W trakcie lektury cyklu Spirit Animals należy pamiętać, do jakiej grupy wiekowej skierowana jest seria. Schematyczni bohaterowie (przede wszystkim negatywni) czy powtarzalność struktury powieściowej sprawiają, że dorosły czytelnik może czuć się nieco zawiedziony i znudzony kolejnymi odsłonami serii. Jednak dla młodzieży – a raczej jedenasto- czy dwunastoletnich dzieci, bo to one są grupą docelową Zwierzoduchów – uproszczenia mogą być nikłą przeszkodą. W ich oczach książki na pewno zyskają, bo pomimo niedociągnięć, wciąż jest to wspaniała historia o tworzeniu się przyjaźni, okraszona walką z potężnym złem i szukaniem zaklętych przedmiotów.


[1] Erdas jest wyraźną kalką rzeczywistej Ziemi. Niemal oczywiste skojarzenia narzucają się nie tylko w warstwie kulturowej (ludy Północy przypominają Szkotów czy irlandzkich pasterzy, natomiast wioska, z której wywodzi się Abeke, jest niemal żywcem przeniesiona z afrykańskich równin), ale również językowej (Erdas – Earth, Eura – Europa, Zhong – Chiny, Nilo – Afryka, Amaya – Ameryka). Podobnie rzecz się ma z tajemniczymi zwierzoduchami, które połączyła z bohaterami niezwykła więź. Przykładowo, pochodzącemu z Eury Conorowi towarzyszy wielki wilk, natomiast Meilin, wywodzącej się z Zhong, partneruje panda.

3 komentarze:

  1. Kiedyś uwielbiałam pana Mulla, ale teraz myślę, że po prostu schodzi na psy, dlatego nie sięgałam po otwierającą cykl książkę "Zwierzoduchy". Także te mnie nie interesują, wydają mi się zbytnio dziecięce, a takimi klimatami już nie jestem zainteresowana :(
    Pozdrawiam, świetna recenzja :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Nix! A ja właśnie czytam jego książki o Starym Królestwie i bardzo sympatyczne mi się wydają. :) Fakt, pewnie nie powinnam otwierać jednej po drugiej, bo wtedy rzucają się w oczy różne powtórzenia przeznaczone zapewne dla osób, które między publikacją drugiego i trzeciego tomu zapomniały, o co chodzi z np. dzwonkami, ale i tak miło spędzam czas z tymi bohaterami. I jak tylko zobaczyłam nazwisko autora, miałam nadzieję, że sobie poszukam i tej pozycji, a tu ostudziłaś mój zapał. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, moim zdaniem praca w duecie Niksowi nie służy.

      Usuń

Komentarze obraźliwe będą usuwane.